ღ'Cause I just want you here tonight, holding on to me so tightღ

76 8 3
                                    

Święta, święta, święta....

Mariah Carey lecąca ze wszystkich głośników we wszystkich sklepach, windach i imprezach, ludzie spieszący się po kupno prezentów dla każdego członka rodziny, witryny sklepowe pięknie mieniące się kolorowymi światełkami oraz lekka warstwa śniegu przykrywająca chodniki. Taka była ogólnie przyjęta wizja 24 grudnia.

Jednakże w LA wyglądało to trochę inaczej.

Dla Taehyunga przepych był nie mniej irytujący, bo niemalże każdy sklep zacięcie rywalizował z sąsiadującym zupełnie jakby to było najważniejsze w świętach. Zdawało mu się że każda rodzina za wszelką cenę starała się pokazać drugiej, że to ona jest najbogatsza, ma najpiękniej wystrojony dom i najpiękniejsze drzewko. To wszystko, całe to zamieszanie, nie tylko wnerwiało modela, ale też sprawiły, że cały klimat świąt dla niego przestał istnieć tak naprawdę. Nie czuł tego w ogóle oprócz tego, że firma zrobiła przerwę świąteczną od wszelkich sesji zdjęciowych, pokazów i tym podobnych aż do 30 grudnia, czyli miał cały tydzień wolnego. Całą sytuację pogarszał fakt, iż jego narzeczony już od dobrego tygodnia na całe dnie wychodził do pracy. Wychodził wcześnie rano, wracał późnymi wieczorami najczęściej kiedy Tae już spał. Nie miał mu tego za złe, w końcu wiedział, że transfer z jednej filii firmy do drugiej może być dość męczący i długi jeżeli chodzi o papierologię, ale trochę był zły, że rosjanin olał spotkanie z nim w mieście trzy razy podczas tego długiego jak cholera tygodnia. W domu atmosfera świąt też niemal umarła, ponieważ Taehyungowi nie uśmiechało się wcale siedzieć sam w czterech ścianach, ale co miał zrobić? Przecież nie będzie wyrzucał mężczyźnie swoich żali na temat rzeczy, na które nie miał wpływu ani jeden ani drugi.

Rano, dokładnie 23 grudnia, Kim obudził się, gdy na dworze jeszcze było ciemno. Rozejrzał się zaspany dookoła i w oczy rzucił mu się narzeczony, który chodził ze szczoteczką do zębów w ustach w tym samym czasie próbując szykować się do pracy. Mruknął coś niezrozumiałego, kiedy już po raz kolejny nie udało mu się poprawnie zawiązać krawata pod szyją. Tae przetarł oczy, w zadziwiająco szybkim tempie podniósł się z łóżka po czym bosymi stopami poczłapał w kierunku mężczyzny w dłonie chwytając krawat i zaczynając go wiązać. Byli ze sobą w związku już od paru dobrych lat, jednak odkąd pamiętał to Nikolai zawsze miał kłopot z tym konkretnym elementem ubioru, a Kim nie omieszkał wiele razy z tego szydzić.

— Csięki — powiedział niewyraźnie gładząc kciukiem policzek modela. Tamten tylko uśmiechnął się przelotnie zaraz krzyżując ramiona na klatce piersiowej, bo cholera, zimno było. Idąc za sylwetką narzeczonego, z krzesła w salonie, zgarnął szary, luźny kardigan i zarzucił go na swoją koszulkę na krótki rękaw, w której spał. Oparł się o framugę wpatrując się w rosjanina, jak ten płukał usta, mył twarz, psikał się ulubionymi perfumami.

— O której dziś wrócisz? — zapytał patrząc w niewiadomy punkt przed sobą.

— Nie wiem, zależy jak szybko się uwinę — odpowiedział jak niemal co rano, a czarnowłosy westchnął po czym jeszcze raz przetarł jeszcze lekko zaspane oczy.- Przepraszam jeśli Cię obudziłem.

— Nie, to nie Twoja wina... — odpowiedział Taehyung ziewając. — Czasami, lubię tak sobie wcześniej wstać.

— Co się stało z moim Taehyungiem, który przed 12 nie opuszczał łóżka? — zaśmiał się cicho na co model prychnął.

— Zaczął chodzić do pracy, wymagającej pracy pragnę zaznaczyć.

— Oj dobrze, już się nie burz tak — pstryknął go w ucho. — Jakieś plany na dziś masz?

— Nie wiem, w sumie dawno nie ćwiczyłem to może to zrobię... Ale tak ogólnikowo rzecz biorąc wszystko jest do dupy i traci swoją wartość jak się siedzi samemu — podkreślił ostatnie słowo chcąc delikatnie, ale tylko delikatnie, zasugerować rosjaninowi, że czuł się zaniedbany.

ღLove me in the Moonlightღ  kth&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz