31

703 20 2
                                    

*Harry's P.O.V.*

Charlotte: Jestem już w Londynie i jadę do twojego mieszkania 

Charlotte: Więc za jakieś dziesięć/piętnaście minut będę 

Wstając z kanapy, schowałem do tylnej kieszeni jeansów zablokowany telefon. Dziewczyna na bieżąco mnie informowała, gdzie jest, na jakiej stacji zatrzymał się pociąg i ile czasu zostało do wysiadki w stolicy. Wiedząc, że jest już naprawdę blisko i za jakiś czas przekroczy próg tego mieszkania, postanowiłem, iż nastawię wodę na herbatę, na którą na pewno będzie miała ochotę po długiej podróży. Na stoliku znajdującym przy ogromnym oknie, które ukazywało piękną panoramę Londynu, postawiłem dwa talerzyki wraz ze sztućcami a obok nich naczynie z brownie, które przyniosłem prosto z najbliższej cukierni. 

Moje dłonie były mocne zaciśnięte ze stresu spowodowanym przybyciem brunetki, a moje myśli były zajęte czarnymi scenariuszami, w których dziewczyna zrywa ze mną znajomość, krzycząc jak bardzo mnie nienawidzi, jakim jestem oszustem. Czy nim byłem? Poniekąd, gdyż nie przyznałem się jej do prawdy i ukrywałem swoją osobę. Charlotte może uważać, że jej nie ufam, skoro nie powiedziałem jej, iż pisze z własnym idolem, a nawet teraz będzie z nim mieszkać. Bałem się jej reakcji, jej słów w moją stronę, jej czynów wobec mnie. Bałem się wszystkiego. Nie dość, że oszust to na dodatek tchórz. 

Będąc pogrążony we własnych rozważaniach, nie usłyszałem czajnika, który już ugotował wodę, więc teraz mogłem zalać nią herbatę. Wiedziałem, jaką Charlotte lubi, dlatego bez problemu mogłem ją przyrządzić. Na koniec dodałem dwie łyżeczki cukru i wszystko wymieszałem. Dwa kubki przeniosłem na stolik z ciastem. 

Stojąc oparty o ścianę w przedpokoju, mój wzrok na przemian spoczywał na ciemnych drzwiach lub na zegarze wiszącym na ścianie. Moje ręce automatycznie zalał pot na dźwięk dzwoniącego domofonu. Natychmiast do niego podszedłem i wcisnąłem guzik pozwalający na otworzenie drzwi. 

Z niecierpliwością i zdziwieniem czekałem aż dotrze na to piętro i zapuka. Nie wiedziałem dlaczego trwało to tak długo, przecież jazda windą trwała kilkanaście sekund, a nie kilka minut. Aczkolwiek po jakimś czasie usłyszałem hałas na klatce schodowej, a następnie oczekiwane zapukanie do mieszkania. 

Natychmiast odkręciłem klucz w drzwiach i nacisnąłem klamkę, otwierając tym samym wrota do mojego królestwa. Przede mną stała ubrana w czarne legginsy oraz bluzę takiego samego koloru dziewczyna, za którą stały dwie ogromne walizki a ona sama była czerwona i spocona. 

Gdy tylko na mnie spojrzała, pisnęła:

- Wiedziałam! Wiedziałam kurwa! - Była cholernie ucieszona. - Wiedziałam w głębi serca, że to będziesz ty Styles!

Charlotte od razu do mnie podeszła i mocno, naprawdę mocno przytuliła. Miała dużo siły. 

- Charlotte, słońce... - zacząłem. - Przepraszam, że ci nic nie powiedziałem...

- Ci! - przerwała mi. - Spokojnie, po przeczytaniu tyle fanfiction byłam przygotowana na taką sytuację. Nie gniewam się ani nic. 

Wow. 

Takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałem. 

- W takim razie nie stójmy tak w progu - uśmiechnąłem się. - Zaprowadzę cię do pokoju, a następnie zjemy ciasto przy herbacie. 

- Jestem za - zachichotała. - Tylko mam prośbę...

- Jaką?

- Mógłbyś wziąć moje walizki? Winda się zepsuła i wiesz, nie czuję rąk.  

- Czy ty wniosłaś te dwie potężne walizki na dziewiąte piętro? - pokiwała głową. - Ty wariatko, mogłaś do mnie napisać, pomógłbym ci. 

Ominąłem ją i wziąłem jej ciężkie bagaże do dłoni, ale wcześniej ona zabrała z walizy opakowanie z ciastem, które ona również po drodze kupiła w cukierni. Zaniosłem jej ekwipunek do pokoju, gdzie teraz miała mieszkać i tym samym jej go pokazałam. 

- Chodźmy do kuchni, bo zapewne nam herbata już wystygła... 

Mniej więcej oprowadziłem ją po naszym mieszkaniu, a następnie poszliśmy do wymienionej kuchni, gdzie czekał na nas deser i gdzie również wszystko dokładniej sobie wyjaśniliśmy, a także miło spędziliśmy czas...

He | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz