#24 Zniknięcie dzieci Beaumont

156 21 4
                                    

Od zaginięcia trojga dzieci - dwóch dziewczynek i chłopca, minęło już ponad pół wieku. Do tej pory nie wiadomo, co stało się z rodzeństwem Beaumont, chociaż policjanci twierdzą, że w ich zniknięciu mógł brać udział mężczyzna, podejrzewany o morderstwo, a także molestowanie nieletnich i zgwałcenie szóstki dzieci.

26 stycznia wypada Australia Day, czyli święto państwowe upamiętniające założenie pierwszej stałej osady w Australii. W 1966 roku trójka rodzeństwa Beaumont, mieszkająca z rodzicami na przedmieściach Adelajdy, wyszła z domu, by pojechać na plażę oddaloną o pięć minut jazdy autobusem. W tamtych czasach rodzice często pozwalali dzieciom na takie "eskapady". Na dodatek nie było to pierwsze takie wyjście na plażę wówczas dziewięcioletniej Jane, siedmioletniej Arnnie i czteroletniego Granta.

Dzieci, które niemal wychowały się na plaży, wiedziały że nie mogą same wchodzić do morza. Dojazd nie był długi, więc dotarły na miejsce bez żadnego problemu. To, że faktycznie pojechały na plażę, potwierdzili w późniejszym śledztwie świadkowie, którzy podali nie tylko odpowiedni rysopis dzieci, ale też to, w co były ubrane i co miały ze sobą. Gdy Jane, Arnna i Grant nie wrócili do domu o ustalonej porze, to początkowo ich mama uznała, że spóźniły się na autobus. Kiedy jednak kolejne autobusy przyjeżdżały, a dzieci nie, kobieta zaczęła się niepokoić. Po powrocie ojca z pracy udał się on na plażę, jednak nie znalazł córek i syna, ani nawet śladu po nich. Rodzice razem obeszli domy sąsiadów i znajomych, jednak tam też ich nie było. Przed szóstą wieczorem ojciec poszedł na policję zgłosić ich zaginięcie.

W akcję od razu zaangażowano ogromne siły, co z czasem przerodziło się w największą akcję poszukiwawczą w Australii. Policjanci początkowo przeszukiwali okolicę, później także plażę, wydmy, nadbrzeżną część oceanu i okoliczne budynki. Policjantom pomagały dziesiątki ochotników. Nie minęła doba, a o zaginięciu dzieci wiedział już cały kraj. Hipoteza utonięcia została szybko odrzucona, ponieważ dzieci zabrały ze sobą na plażę 17 przedmiotów i żadnych z nich nie odnaleziono. Gdyby utonęły, to ich rzeczy zostałyby więc na plaży. Poszukiwania objęły więc także ciągi komunikacyjne, drogi międzystanowe, dworce kolejowe czy lotniska.

Świadkowie przyznali, że w pewnym momencie do trójki rodzeństwa bawiącego się na plaży dołączył ktoś jeszcze. Około 30-letni blondyn o atletycznej budowie pomógł dzieciom się ubrać, a następnie wyszły one z nim z plaży. Świadkiem była także sprzedawczyni z piekarni, która znała rodzeństwo z widzenia. Zapamiętała, że w dniu zaginięcia kupiły trzy słodkie ciastka i jeden wypiek z mięsem. Dodatkowo zapłaciły banknotem, chociaż od rodziców dostały kilka monet. Wówczas pojawiły się przypuszczenia, że dzieci dostały pieniądze od widzianego z nimi mężczyzny i także dla niego kupiły coś do jedzenia. Porwanie okazywało się coraz bardziej prawdopodobne, ponieważ po wyjściu z piekarni świadkowie nie widzieli już dzieci.

Matka zaginionych mówiła, że najstarsza córka była tak nieśmiała, że na pewno nie pozwoliłaby, by ktoś nieznajomy dotykał jej czy pomagał się ubierać. Rodzeństwo miało też zakaz rozmawiania z nieznajomymi. Wtedy pojawiły się domysły, że dzieci już wcześniej mogły znać potencjalnego porywacza. Przed zaginięciem Arnna żartowała bowiem, że Jane "ma na plaży chłopaka". Rodzice nie zwrócili uwagi na słowa siedmiolatki, dopóki nie doszło do zaginięcia.

Rodzice przez wiele lat współpracowali z policją i sprawdzali każdy ślad. Dwa lata po zaginięciu rodzeństwa dostali kilka listów od rzekomej Jane i porywacza. Mężczyzna miał pisać, że chce zwrócić im ich dzieci. Umówione zostało nawet spotkanie, na które rodzice udali się z detektywem - nikt jednak nie przyszedł. Później otrzymali ostatni list od "Jane", w którym napisano, że porywacz stracił do nich zaufanie i zrywa kontakt. Po latach śledczym udało się ustalić, że był to okrutny żart nastolatka. W 1992 roku wyodrębniono z listów odciski palców 41-letniego wówczas mężczyzny, który nie odpowiedział za swoje niestosowne zachowanie, ponieważ wybryk ten uległ przedawnieniu.

Nierozwiązane sprawy kryminalne ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz