#29 Tajemnice Szwajcarii. Część IV: Seryjny morderca dzieci

153 18 1
                                    

W czwartej części cyklu o mrocznych latach osiemdziesiątych w Szwajcarii przedstawiam wydarzenia, które stały się punktem wyjścia do wytropienia i złapania szwajcarskiego seryjnego mordercy dzieci. Za ile zbrodni jest on odpowiedzialny? To pytanie wciąż pozostaje kwestią otwartą…

//cały cykl pochodzi ze strony sprawykryminalne.pl//

Porwanie na wiejskim festynie

W sobotę, 7 września 1985 roku, w Rümlang (kanton Zurych) odbywa się wiejski festyn zorganizowany z okazji otwarcia dworca kolejowego. Wśród gości jest również małżeństwo Suter z sąsiedniej gminy Niederglatt; przyjechali tutaj wraz z sześcioletnim synem Danielem.

Danielowi bardzo podobają się pływające łódeczki z napędem elektrycznym. Ponieważ rodzice chcą iść do pobliskiej restauracji, kupują synowi żetony na 4 jazdy i proszą go, żeby przyszedł do nich, gdy już skończy jeździć.

Daniel po jakimś czasie pojawia się w restauracji przy rodzicach. Informuje, że jeździł tylko dwa razy i zostały mu jeszcze dwa żetony. Nie chce zostać w restauracji, gdyż znacznie bardziej interesują go inne atrakcje dla dzieci dostępne na jarmarku; chce się im przyjrzeć i wykorzystać pozostałe żetony.

Wielu przebywających na festynie gości zna się wzajemnie. W lokalu rodzice Daniela spotykają swoich znajomych, czas upływa bardzo przyjemnie.

Gdzie jest Daniel?

Robi się coraz później, na dworze jest już ciemno, ale sam teren festynu jest bardzo dobrze oświetlony. Daniel raz na jakiś czas pojawia się w restauracji, żeby podzielić się z mamą i tatą swoimi wrażeniami. Podczas jednej z takich "wizyt" mama daje mu kurtkę, gdyż powoli robi się chłodno, a tata przypomina chłopcu, żeby przyszedł, gdy zużyje swoje żetony.

Około godziny 22 Daniel siedzi z grupą innych dzieci na ławce w pobliżu miejsca z łódeczkami elektrycznymi. Jest to wiadome, gdyż właśnie wtedy przechodzi tamtędy sąsiad z Niederglatt. Zamienia z Danielem kilka słów, po czym idzie dalej.

Mniej więcej w tym czasie mama i tato Daniela postanawiają już udać się do domu. Zakładają, że znajdą syna w pobliżu miejsca, w którym pływał na łódkach.

Ale chłopca tam nie ma. Rodzice zaczynają go szukać, lecz niestety bez rezultatu. Postanawiają wezwać policję.

Na oczach wszystkich

Festyn jeszcze trwa, gdy przybyli na miejsce funkcjonariusze rozpoczynają poszukiwania. Bardzo szybko wychodzi na jaw wstrząsający szczegół, potwierdzony później także i w czasie kolejnych dni śledztwa: Daniela porwano, a świadkami tego zdarzenia było mnóstwo osób! Widziały one bowiem mężczyznę, który ciągnął za rękę opierającego się i głośno płaczącego chłopca. Chłopiec wołał głośno "Mamo, mamusiu!". Incydent ten zwrócił uwagę wielu osób; ich brak reakcji wynikał z tego, że każda z nich zinterpretowała tę sytuację w następujący sposób: ojciec zabiera dziecko z festynu do domu ze względu na późną porę; dziecko oczywiście protestuje, co jest naturalną reakcją, i woła mamę, licząc może jeszcze, że ta nakłoni ojca do zmiany zdania. Niektórzy świadkowie mówili, że obserwowana sytuacja wywołała w nich nawet pewne rozbawienie.

Świadkowie nie potrafili podać dokładniejszego rysopisu porywacza, lecz jedynie ogólny opis: wiek czterdzieści do pięćdziesięciu lat, wzrost około 175 cm, szczupły, ciemne włosy zaczesane do tyłu; mężczyzna miał na sobie skórzaną brązowa kurtkę.

Nierozwiązane sprawy kryminalne ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz