Rozdział 18 - Rozmowa

360 32 2
                                    

Reakcja/ Grudzień 2019 / 2:06 

Gdy ruszyli w stronę swojego mieszkania, ruch uliczny zaczął zanikać, stając się szumem tła. Louis nie pozwolił, by między nimi powstał choćby centymetr wolnej przestrzeni, trzymając Harry'ego mocno przy swoim boku, bezpiecznie schowanego pod pachą. Harry opierał się o niego, bawiąc się palcami, gdy szli, a jego wzrok był wlepiony w beton pod jego stopami. Odezwał się dopiero, gdy noc wokół nich stała się gęsta i ciężka od ciszy, niemal dusząca.

- Lou?

Louis odwrócił głowę, unosząc brwi, gdy jego oczy napotkały spojrzenie jego chłopaka.

Wargi Harry'ego ledwie się poruszyły, ale wymamrotał: 

- Dziękuję. 

Louis oniemiał, a jego uścisk na dłoni Harry'ego zacieśnił się, gdy chłopak się odezwał. Jednak jego twarz złagodniała i zapytał łagodnie: 

- Za co? Myślałeś, że tak po prostu cię zostawię... - Przełknął ciężko. - Zostawię cię tam? Samego?

Spodziewał się wzruszenia ramionami. Spodziewał się lekkiego skinięcia lub nieśmiałego potrząśnięcia głową. Oczekiwał, że Harry strategicznie naprowadzi go na odpowiedź, tak jak robił to przez ostatni rok. Spodziewał się kolejnej zgadywanki, okruchów w postaci subtelnych gestów dłoni i uniesionych brwi. Spodziewał się, że do końca życia będzie się zastanawiał, dlaczego Harry robił to, co robił.

Ale tama w jego gardle w końcu pękła. Powódź w końcu została uwolniona.

- Za to, że za mną pobiegłeś. Za to, że poszedłeś ze mną, ja... - Jego surowy głos załamał się i cicho przełknął, a wzrok utkwił w betonie pod stopami. - Myślałem, że umrę. 

Louis nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. Cały wszechświat nagle wydał mu się delikatny, jak najbardziej kruchy kwiat kwitnący na jego dłoni.

- Harry...- Głos mu się załamał, przytłoczony emocjami. Zatrzymał się i stanął przed Harrym, ujmując twarz chłopaka w dłonie i zmuszając go, by patrzył na niego i tylko na niego. - Kochanie, co...? Jak ... dlaczego ... o mój Boże. 

- Przepraszam - powtórzył Harry. Zamrugał szybko kilka razy, a jego palce owinęły się wokół nadgarstków Louisa. - Przepraszam za wszystko. Wiem, że cię skrzywdziłem -- nie chciałem. Nie chciałem tego. Ja... po prostu... Tak mi przykro.

Louis otworzył usta, żeby się odezwać, ale zakrztusił się gulą w gardle. Pokręcił głową, mamrocząc niezrozumiałe "oczywiście, że nie chciałeś", podczas gdy ciepłe łzy spływały mu po twarzy, mocząc policzki.

- Przepraszam - powtórzył Harry, jakby to słowo było jedynym, które warto było wypowiedzieć. Było coś niewytłumaczalnie kojącego w fakcie, że Louis wreszcie wiedział. Może jego grzechy nie zostały wybaczone, ale wypowiedzenie ich na głos było pierwszym krokiem. - Nawet nie wiem, dlaczego. Po prostu nie wiedziałem, co zrobić, i to po prostu...

Było to łatwiejsze niż powiedzenie czegokolwiek na głos - aż do teraz.

- Nie zamierzałem cię tam zostawić - powiedział mu szczerze Louis. - Nigdy nie zostawię cię samego.

Harry tylko przytaknął, zbyt przytłoczony, by ułożyć słowa w zdanie. Lekki szum ruchu ulicznego wydawał się zbyt głośny w jego dzwoniących uszach. Wcisnął palce w dłoń Louisa i zbliżył pięść chłopaka do jego oka. Gładką powierzchnią dłoni starł łzy wyciekające z kącików.

Zamiast zaprotestować, Louis uśmiechnął się słabo. 

- To ty i ja razem, prawda?

Ponownie skinął głową. 

Open hands and closed fists (but nothing fills the silence) [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz