Rozdział 11 - Szpital, część pierwsza

316 32 0
                                    

Akcja/ Czerwiec 2018 / 9:08 

Kiedy Harry się obudził, nie widział nic poza bielą. Zamrugał kilka razy, oczyszczając swój zamazany wzrok, i przez chwilę zastanawiał się, czy nie został przeniesiony do jakiejś dramatycznej sceny filmowej. W filmach zawsze robiło się biało po prawie śmiertelnym wypadku samochodowym, prawda? A czy on ostatnio jechał samochodem?

Jego wzrok nadal był zamglony, więc próbował zawołać Louisa. Głos uwiązł mu w gardle i zakaszlał ciężko, a dźwięk odbił się echem w jego i tak już dzwoniących uszach.

Nagle do dzwonienia dołączył znajomy głos: 

- Harry. Harry, no dalej. Wróć do mnie.

Harry zmarszczył brwi, zaciskając wargi w drobnym grymasie. Przesunął się lekko, zdając sobie nagle sprawę, że jego ręka czegoś się trzyma - czegoś ciepłego i stabilnego. Kogoś stałego. Louisa.

Zmusił się do ponownego otwarcia oczu, jęcząc cicho w jasnym świetle. Obrócił policzek na bok, żeby go uniknąć, a jego oczy natychmiast spotkały się z oczami jego chłopaka. Ogarnęła go ulga. Otworzył usta, żeby zapytać, co się stało, ale w gardle pojawiła się ogromna gula, która zdławiła jego słowa.

- Jest mój śliczny chłopiec - powiedział Louis, a jego słowa były napięte i drżały od płaczu. - Jak się czujesz, aniele? Tak bardzo się martwiłem.

Harry znów otworzył usta, ale zmarszczył brwi, gdy nadal nie mógł wydobyć z siebie głosu. Skwitował to żałosnym skinieniem głowy, krzywiąc się, gdy nawet najmniejszy ruch podrażnił zabandażowaną skórę na klatce piersiowej i brzuchu.

- Leż spokojnie - powiedział łagodnie Louis. Jego oczy powędrowały w dół, po raz kolejny obserwując białe bandaże pokrywające tors Harry'ego, a jego beznamiętny wyraz twarzy jakby się załamał. - Harry, kochanie, co ... co się stało?

Z dreszczem na wspomnienie tego wydarzenia Harry próbował opowiedzieć straszną historię, ale tylko znowu zakaszlał. Pokręcił głową, powstrzymując gorące łzy, które napłynęły mu do oczu. Louis szybko go uspokoił, chwytając jeszcze mocniej jego dłoń i ściskając ją uspokajająco.

- Już dobrze. Już dobrze, skarbie - wyrzucił z siebie. Przybliżył dłoń Harry'ego do swoich ust, całując kolejno jego posiniaczone kostki. - Kiedy będziesz gotowy. Kiedy tylko będziesz gotowy, będę tutaj. 

Nie zdawał sobie wtedy sprawy, że może to być kilka miesięcy później, ale Louis mimo to dotrzymał obietnicy.

- Boli? - martwił się, kciukiem kreśląc kojące kółka na grzbiecie dłoni Harry'ego.

Harry przygryzł dolną wargę. Wydawał się niemal zawstydzony, gdy lekko skinął głową Louisowi, krzywiąc się, gdy przesunął się na łóżku.

- Hej, hej. Nie ruszaj się - powiedział mu Louis. Zerknął na otwarte drzwi i powiedział: - Zaraz przyjdzie pielęgniarka i sprawdzi, co z tobą, dobrze? Muszą wiedzieć, że się obudziłeś. Pójdę teraz po kogoś. 

Harry szeroko otworzył oczy i szybko pokręcił głową, jeszcze mocniej chwytając Louisa za rękę. Przyciągnął chłopaka bliżej łóżka, jedną ręką opierając się o rękę Louisa, a drugą desperacko chwytając go za przedramię.

- Harry, co się stało? Porozmawiaj ze mną. - Louis zmarszczył brwi. Odgarnął z czoła młodszego chłopaka zmierzwione loki, pozwalając, by jego wolna ręka spoczęła na włosach Harry'ego. - Nie odejdę ... . Nie odejdę, jeśli nie będziesz tego chciał, dobrze?

Na twarzy Harry'ego pojawiła się ulga, a jego delikatne rysy rozluźniły się tylko nieznacznie. Jego uścisk na dłoni Louisa nieco się zrelaksował, bo wiedział, że Louis go nie puści.

Open hands and closed fists (but nothing fills the silence) [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz