Rozdział 4 - Ogień

347 30 0
                                    

Reakcja/ Październik 2019 / 20:30 

Duże drzwi skrzypnęły głośno, oznajmiając przybycie Louisa. Jego kroki odbijały się natrętnym echem po betonowych korytarzach i Louis zastanawiał się, czy nawet sam budynek wiedział, że nie do końca tam pasował. Nie czuł się zbytnio skrępowany, ale na zajęciach artystycznych czuł się zdecydowanie nie na miejscu.

Z jakiegoś absurdalnego powodu (może to był tajny spisek, żeby zmusić Louisa do ćwiczeń) Harry uwielbiał pracownie na ostatnim piętrze, więc Louis wlókł się przez cztery piętra schodów, zanim w końcu dotarł do właściwej klasy. Zapukał przed wejściem, nie czekając na odpowiedź, bo wiedział, że jeśli znalazł się we właściwym miejscu, to jej nie otrzyma.

Harry nawet się nie obejrzał, kiedy wszedł. Nawet od tyłu Louis mógł wyraźnie zauważyć, że młodszy chłopak jest pogrążony w myślach. Harry stał kilka metrów przed dużym płótnem na środku pokoju i wpatrywał się w nie z uwagą, rękami skrzyżowanymi na piersi,

Mięśnie jego pleców imponująco prześwitywały przez cienki materiał obcisłej koszuli, a Louis zamrugał kilka razy, otrząsając się z zainteresowanego drgnięcia w swoich luźnych dresach. Często zapominał, jak silny fizycznie był Harry, zwłaszcza pamiętając niezliczone noce, kiedy budził się z płaczącym i drżącym Harrym w ramionach.

Na zewnątrz Harry naprawdę dojrzał w ciągu ostatniego roku. Wewnątrz był wciąż tym samym przestraszonym, małym chłopcem, który nie potrafił znaleźć swojego głosu.

Louis odstawił pojemniki z jedzeniem na wynos na podłogę przy drzwiach, wzdrygając się, gdy plastikowe torebki zatrzeszczały w cichym pomieszczeniu. Powietrze było ciężkie, ciążyło mu na ramionach z góry i napierało na niego ze wszystkich stron.

Przemieścił się po małej przestrzeni tak cicho, jak tylko potrafił. Zaklęcie było delikatne, kruche, tak jak wizja Harry'ego dotycząca wszystkich jego dzieł sztuki, i Louis nie mógł się zdecydować, czy chce je złamać, czy nie.

Kiedy stanął kilka kroków za Harrym, jego oczom ukazało się duże płótno. Louis zatrzymał się i przez dłuższą chwilę podziwiał talent swojego chłopaka, zanim przerwał ciszę, która ich otaczała.

Zawsze trudno było zdecydować, czy cisza jest pocieszająca, czy dusząca. Wszystko, co mogli zrobić, to przyjmować wszystko dzień po dniu.

Tło było pomalowane na głęboki, czerwony kolor. Harry użył delikatnych pociągnięć szarości, czerni i pomarańczy, by stworzyć fakturę i ruch, dzięki czemu splątane węzły ognia wydawały się naprawdę żywe, jakby płomienie próbowały uwolnić się z płótna. Był to piękny fundament, ale to szczegóły wykończenia obrazu przykuły uwagę Louisa.

Wierzchnia warstwa obrazu była upstrzona drobnymi plamkami żółci, jasnymi i przyciągającymi wzrok w porównaniu z ciemnym, burzliwym tłem. Nie dało się stwierdzić, czy te smugi miały symbolizować iskry z płomieni, czy niebo pełne gwiazd, ale Louis wiedział, że Harry stworzył je celowo.

- Jest piękny, H - pochwalił go w końcu, obejmując Harry'ego od tyłu i opierając podbródek na ramieniu młodszego chłopaka.

Harry odchylił się do tyłu pod wpływem jego dotyku i westchnął cicho. Przechylił głowę na bok i obaj wpatrywali się w płótno, wyraźnie niezadowolony z jakiegoś aspektu swojej pracy.

Louis nie mógł powstrzymać się od cichego śmiechu. 

- Jest idealny - upomniał go delikatnie. Pochylił głowę i przesunął wargami po ramieniu Harry'ego, które było nagie i odsłonięte dzięki bluzce. Biały materiał był pokryty czerwoną i pomarańczową farbą. - Jesteś dla siebie zbyt surowy.

Open hands and closed fists (but nothing fills the silence) [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz