Rozdział 20 - Deszcz

481 40 15
                                    

Reakcja/ Grudzień 2019 / 18:38

- Dokąd mnie zabierasz? - zapytał Louis. Jego ton był bardziej rozbawiony niż zirytowany - palce Harry'ego były ciepłe, bezpiecznie splecione z jego własnymi, więc nie miał na co narzekać.

- Nie możesz być cierpliwy przez pięć minut? - odparł Harry, uśmiechając się szeroko. - Będzie warto. Obiecuję.

Zaparkowali samochód naprzeciwko sklepu spożywczego, Louis prowadził, a Harry dawał mu mierne wskazówki z siedzenia pasażera. Błysk w zielonych oczach Harry'ego zdradził Louisowi, że nie ma żadnych dobrych intencji, ale tylko delikatnie się z nim droczył, bo tej iskry brakowało mu od dawna i nie chciał zrobić nic, co mogłoby ją zgasić.

Nie przeszli więcej niż dziesięć kroków, zanim Harry zatrzymał go i z zawadiackim uśmiechem na ustach nakazał: 

- Dobrze. Zamknij oczy.

Louis zmarszczył brwi, rzucając mu podejrzliwe spojrzenie. 

- Nie wiem, czy chcę to zrobić.

- Po tych wszystkich latach mi nie ufasz? - droczył się Harry. Zacisnął wargi w grymasie, rzucając chłopakowi swoje najlepsze szczenięce spojrzenie. - Proszę, Lou. Bardzo, bardzo proszę. To tylko dwadzieścia kroków więcej, obiecuję. 

- Nie potrafisz nawet przejść samodzielnie dwudziestu kroków bez potknięcia się! Jak chcesz mnie uchronić przed upadkiem na twarz?

- Louis! Proszę.

Starszy chłopak skrzywił się. 

- Dobrze - zgodził się niepewnie, mrucząc pod nosem: - Tylko dla ciebie.

Harry rozpromienił się. 

- Zamknij oczy. Obiecuję, że nie pozwolę ci upaść. Obiecuję.

Z ostatnim figlarnym spojrzeniem na swojego chłopaka, Louis zamknął oczy i natychmiast sięgnął po rękę Harry'ego. Znalazł ją bez większych problemów, splatając mocno ich palce i ściskając.

- W porządku. Naprzód - polecił Harry.

- Nieźle, H. Dobra robota. Właściwie planowałem rzucić się bokiem na krawężnik.

Harry prychnął, a dźwięk z łatwością wypełnił w większości opuszczony chodnik przed nimi. Poprowadził Louisa powoli do przodu, ostrzegając go przed każdym większym pęknięciem i wgłębieniem w betonie, czego Louis zdecydowanie nie doceniał, biorąc pod uwagę wszystkie jego narzekania.

- Dziś ma padać - poinformował Harry, gdy szli w kierunku jego niespodzianki.

Louis prychnął, patrząc na Harry'ego nawet z zamkniętymi oczami. 

- Wcale nie.

W tonie Harry'ego dało się słyszeć nadąsanie. 

- Ależ tak! Sprawdziłem rano prognozę pogody. 

Ze śmiechem przyznał mu rację: 

- Jak sobie życzysz, ślicznotko. Nie padało od miesięcy, a dziś jest o wiele za gorąco, żebyśmy mogli zobaczyć jakikolwiek deszcz.

Harry figlarnie szarpnął go za rękę, przekonując: 

- Mylisz się.

- Nigdy się nie mylę.

Harry gwałtownie przerwał spacer, zmuszając Louisa, żeby też się zatrzymał. Starszy chłopak potknął się o nierówną płytę chodnika i przeklął, chwytając obiema rękami ramię Harry'ego, żeby się ustabilizować.

Open hands and closed fists (but nothing fills the silence) [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz