Rose
Dostrzegłam jak mężczyzna udał się prosto w kierunki drzwi wejściowych, a następnie przekroczył próg, lekko przymykając je za sobą. Słyszałam stłumiony damski głos, dobiegający prosto zza drzwi, lecz nie potrafiłam go zidentyfikować. Usiadłam na brzegu sofy, a następnie wychyliłam się, próbując dojrzeć tajemniczą kobietę i udałoby mi się to, gdyby nie muskularna sylwetka mojego mężczyzny, która zasłaniała cały widok.
- Co Pan tu robi?! – do moich uszu dobiegł przytłumiony krzyk przerażonej kobiety.
- To ja powinienem zapytać o to, co Pani robi przed mieszkaniem mojej kobiety. – tembr jego głosu był nad wyraz stanowczy, ale jednocześnie spokojny, a ja poczułam jak moje ciało pokryło się gęsią skórką. Uwielbiałam widzieć go tak bezwzględnie pewnego siebie.
- Słucham?! Ja już wszystko wiem! – wrzasnęła, pstrykając palcami. – Śledził mnie Pan od samej kawiarni, włamał się do tego mieszkania, a z właścicielką nie wiadomo, co zrobił! Od samego początku przeczuwałam, że z Panem jest coś nie halo!
Głośny, męski śmiech dobitnie dobił się do moich uszu, a ja podniosłam się z kanapy z zamiarem zawołania mężczyzny, lecz ten uprzedził mnie, zawzięcie kontynuując swoją rozmowę.
- Nawet nie zamierzam tego komentować, wariatko. – burknął, robiąc krok w tył. – Daję ci minutę na opuszczenie tego budynku, a jeśli tego nie zrobisz, dzwonię na policję. – zagroził.
- Na policję to ja zadzwonię! – odgryzła się. – Rose jesteś tam?! – usłyszawszy swoje imię, zamarłam w miejscu, a mój umysł dogłębnie analizował dobiegający do moich uszu głos. – Co jej zrobiłeś, pojebie? No, śmiało, wyduś to z siebie!
Mężczyzna zdobył się na wiązankę przekleństw, której mój umysł nie zdążył już zarejestrować. Wytrzeszczając oczy do granic przyzwoitości, ruszyłam przed siebie. Chwyciłam za klamkę, otwierając drzwi na oścież, a następnie schyliwszy się pod ramieniem mężczyzny, stanęłam tuż przed skonfundowaną oraz rozłoszczoną kobietą.
- O Mój Boże, Lucy! – zdołałam zauważyć jak brwi kobiety powędrowały ku górze, a ja migiem rzuciłam się prosto na jej szyję, obejmując ją i przyciskając do swojej klatki piersiowej.
- Rose! Moja Rose! Tyle czasu się nie widziałyśmy, Rose. – wymamrotała, otulając mnie swoimi rękoma, po czym odsunęła się na krok, tak by móc spojrzeć na mnie. – Już myślałam, że ten psychol coś ci zrobił! – skwitowała, rzucając mężczyźnie śmiercionośne spojrzenie.
Odwróciłam się i ukradkiem zerknęłam na stojącego tuż za mną Prezesa, który oczy miał wielkości pięciozłotówki, a dłonią ocierał rozżarzone czoło.
- Czy któraś zechce mi wytłumaczyć co tu się do chuja pana odpierdala? – przemówił, patrząc centralnie na mnie, a następnie wbił wzrok w nieznajomą. – I tak swoją drogą, to nie ja jestem tu psycholem, świrusko.
- Wilson! – zawrzasnęłam, mrużąc gniewnie czoło. – Jak śmiesz odnosić się w taki sposób do mojej przyjaciółki?
- Przyjaciółki? – zadrwił, opierając się plecami o framugę drzwi. – A od kiedy to przyjaciółki najpierw podrywają, a potem wyzywają zajętych mężczyzn? – kliknął językiem o górne podniebienie.
Lucy oblizała górną wargę, a następnie wzrokiem prześwidrowała mężczyznę, unosząc przy tym kąciki swoich ust.
- Wilson? – powtórzyła pod nosem moje słowa. - Wy chyba nie chcecie powiedzieć, że stoi przede mną Prezes Wilson's Real Estate? – uchyliła swoje czerwone usta, zastygając w miejscu, a ja spojrzałam na nią zalęknionym wzrokiem. – Czy to jest ten facet, który tak zawrócił ci w głowie, Rose?
CZYTASZ
Pan Prezes +18
RomanceMłody Pan Prezes, który niedawno przejął firmę po ojcu, wprowadza nowe zasady. Bezwzględny i żądny władzy zawsze dostaje to, czego oczekuje. Rozkochuje do nieprzytomności, kocha z namiętnością, manipuluje bez skrupułów. Interesy w nieruchomościach...