Rozdział 20

3.9K 76 11
                                    


Rose

Ubrana w czarną, długą spódnicę ołówkową, białą bluzkę na cienkie ramiączka oraz zamszowe szpilki kilkucentymetrowe, minęłam próg szklanych drzwi. Zrobiłam kilka kroków, jednocześnie delektując się odgłosem obcasów, które z powodzeniem uderzały o marmurową posadzkę.

- Witaj kochana w Wilson's! – pisnęła blondynka, schodząc po stromych schodach.

- Witaj, Emily! – odkrzyknęłam, machając jej na przywitanie. – Cieszę się, że cię widzę!

- Ja również! – posłała mi uśmiech, wymachując pękiem kluczy. – A wiesz kto jeszcze się ucieszy?

Zmarszczyłam brwi, wyczekując na odpowiedź.

- Nasz prezes! – przytuliła mnie na powitanie, a następnie zasiadła tuż za wysoką ladą. – Już od samego rana dopytywał, czy zjawiłaś się w pracy.

- Widocznie miał jakiś ważny powód.. – urwałam, przewracając oczami. – Wiesz może gdzie mogę go znaleźć?

- Przykro mi Rose, ale Pan Wilson ma teraz bardzo ważne spotkanie na drugim piętrze. – wskazała ręką bezpośrednio na schody. – A tam niestety niewolno nam wchodzić.. no chyba, że masz klucze. – drugą dłonią chwyciła za pęk kluczy, machając nimi tuż przed moimi oczami. – A wtedy możesz robić, co tylko zechcesz.

- Och, bardzo zależy mi na tym, aby jak najszybciej z nim porozmawiać.

Blondynka spojrzała ukradkiem na kartkę, którą trzymałam w prawej dłonie, a następnie przygryzła dolną wargę, tak jakby usilnie nad czymś myślała. Finalnie uradowana klasnęła w dłonie.

- Mam pewien pomysł, ale najpierw muszę cię o coś zapytać!

- Aż się boję, Emily! – zaśmiałam się, opierając rękę o chłodny blat. – Pytaj śmiało.

- W weekend organizuję małe przyjęcie z okazji moich urodzin i byłoby mi miło, gdybyś miała ochotę wpaść. – uśmiechnęła się szeroko, nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Z wielką chęcią! – uniosłam kąciki ust, na co blondynka odetchnęła z ulgą. – Uwielbiam imprezy, tak więc nie ma nawet opcji, żebym nie przyszła!

- Nawet nie wiesz jak się cieszę! – pisnęła podekscytowana. – Mam nadzieję, że wszyscy się zjawią. Do tej pory jeszcze nikt mi nie odmówił.

- Paul też będzie? – spytałam, przygryzając wnętrze policzka.

Kobieta oblizała usta, a następnie zmrużyła prawe oko, tak jakby właśnie usiłowała przeszyć mnie na wylot.

- Musi być! – zachichotała. – Każdy kogo znam uwielbia z nim imprezować i widzę, że ty również. – wskazała centralnie na mnie, szczerząc się.

Mimowolnie wywróciłam oczami, odwzajemniając uśmiech, a następnie przeniosłam wzrok na kartę magnetyczną, leżącą tuż obok blondynki.

- A co z tymi kluczami, Emily?

Kobieta nie namyślając się długo, chwyciła je w dłonie.

- Powiedzmy Rose, że dosłownie na chwilkę zostawiłam je same, a ty się nimi po prostu zaopiekowałaś.

- Podoba mi się to. – pokiwałam twierdząco głową, a blondynka przekazała klucze prosto w moje ręce. – Dziękuję, Emily.

- Drobiazg! – pisnęła podekscytowana. – Ale jak coś to nic nie wiem, Rose!

- Jasne!

Na odchodne posłałam blondynce uśmiech, a następnie udałam się schodami prosto na drugie piętro, na którym mieściło się jedno, pokaźnych rozmiarów biuro. Kryło się ono tuż za czarnymi, szklanymi drzwiami.

Pan Prezes +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz