Rozdział 1

6.9K 137 8
                                    

Rose

Przymknęłam na chwilę powieki i niemalże czułam jak moja głowa wiruje we wszystkie strony. Moje ciało aż domagało się chociażby kilku minut snu więcej, ale niestety nie mogłam sobie na to pozwolić. Miałam mnóstwo ważniejszych rzeczy na głowie, a przecież bez snu można funkcjonować, prawda? Starałam się przekonać samą siebie, lecz kogo ja oszukuję. Mimowolnie zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 5 rano, a w radiu leciała piosenka Follow you Imagine Dragons. Przetarłam zaspane oczy, po czym spojrzałam przez przezroczystą szybę, prosto na rozchodzący się krajobraz. Obserwowałam jak w mgnieniu oka mijaliśmy kolejne wieżowce biznesowej części Downtown Orlando. Szybkość, intensywność życia, kompletny brak czasu na życie prywatne to idealne określenia ludzi, których mijaliśmy po drodze. Zapracowani przedsiębiorcy, ubrani w casualowe stroje, zmierzali pośpieszenie w kierunku miejsca, które stanowiło sens ich egzystencji. Obserwując ich, zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że powinnam nie chcieć takiego życia, powinnam nie chcieć żyć w ciągłej pogoni za wyimaginowanym życiem. Tymczasem ja, Rose Gracia, nieskromnie marzyłam o tym, aby napisać swoją własną historię. Pragnęłam osiągnąć swój własny sukces, o którym z dumą będę niegdyś opowiadać swoim wnukom.

- O czym tak rozmyślasz, Rose? – usłyszałam donośny głos, należący do mojego współtowarzysza.

Słowa te niemalże momentalnie przywróciły mnie do rzeczywistości. Spojrzałam nieśmiało w bok, a moim oczom ukazał się mężczyzna w średnim wieku o charakterystycznym lekko siwym zaroście. Jego czarno- siwa czupryna miejscami była zdecydowanie przerzedzona, zaś jego twarz zdobiły liczne zmarszczki, powstałe wraz z upływem mijających lat. Ubrany był w biały podkoszulek polo oraz granatowe spodnie, sięgające tuż za kolana. Mężczyzna obie ręce kurczowo trzymał na kierownicy, a jego wzrok wlepiony był w rozciągającą się przed nim drogę.

- Myślę o tej całej popieprzonej sytuacji, tato! – syknęłam przez zaciśnięte zęby, starając się nie wybuchnąć. – Przecież tak nie powinno być.

- Ależ córciu, rozmawialiśmy o tym tyle razy. Wiesz, że chcę dla ciebie najlepiej jak tylko mogę. – odparł, nie odrywając wzroku od drogi. – Jesteś dla mnie najważniejsza.

Nieważne ile razy mój własny ojciec podkreślałby, że jestem dla niego najważniejsza, ja i tak wiedziałam, że jest zupełnie inaczej. Dlaczego miałabym mu wierzyć? Nigdy nie zrobił kompletnie nic, aby udowodnić swoją miłość do mnie. Owszem jest wyjątkowo apodyktyczny i uwielbia zawsze mieć rację, ale czy to go zwalnia z jednego, jedynego obowiązku, który na nim ciąży? Czy to go zwalnia z bycia po prostu kochającym ojcem? Niemalże zawsze próbowałam wmówić sobie, że tak już musi być, że jest zajęty, że ma za dużo interesów na głowie, ale prawda jest taka, że widocznie rodzina nie jest dla niego najważniejsza.

- I właśnie dlatego nie pozwalasz mi pracować u siebie w firmie, tak?! – uniosłam ręce na znak zdezorientowania. – Który ojciec, postąpiłby w taki sposób?

- Ojciec, który troszczy się o swoje dziecko i chce go czegoś nauczyć, Rose. – odparł, zerkając na mnie przez prawe ramię. – Przecież sama wiesz, że masz talent do interesów, jesteś bystra, mądra. Świat stoi przed Tobą otworem.

- Tato, mam dwadzieścia trzy lata, skończyłam studia na jednym z najlepszych uniwersytetów w Orlando i myślę, że mógłbyś mi zaufać.

- Ależ, ja ci ufam, najbardziej na świecie. Tu nie chodzi o brak zaufania, tylko o doświadczenie, którego ci brakuje, Rose. Prowadzenie firmy to nie zabawa, najpierw musisz zobaczyć jak się u kogoś pracuje, bo wiesz, że u mnie w firmie zawsze będzie ci najlepiej. – spojrzał na mnie, czekając aż przytaknę na jego słowa.

Pan Prezes +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz