5. Odchodząc od zmysłów

269 25 0
                                    

     Przez najbliższy czas Seren raczej siedział, nie robiąc nic specjalnego. Na szczęście w projekcji miał dostęp do swojej kolekcji filmów, więc nie nudziło mu się aż tak bardzo. Choć też nie mógł powiedzieć, że spędzanie w ten sposób czasu było najlepszym zajęciem na świecie, ponieważ i to mogło się po jakimś czasie znudzić. 

     Z demonem nie rozmawiał, rozmowa o Nice była jedyną rzeczą, przy której ostatnio w swój sposób się z nim kontaktował. Szczerze powiedziawszy, młody Bestia zaczynał czuć się coraz bardziej samotny. Mimo wszystko badanie tego opętania przedłużało się z każdą nową informacją, co potęgowało jego niecierpliwość.

     — Długo jeszcze to potrwa?! — wykrzyczał do sufitu Seren.

     Każda spędzona chwila w ten sposób powodowała u niego większe zatracenie poczucia czasu. Zegary również zatrzymały się w miejscu, przez co czuł się jeszcze gorzej.

     Swoją drogą, jak można było się spodziewać, nie dostał jakiejkolwiek odpowiedzi na pytanie, co wprawiło go za to w poirytowanie. Zaczął więc ponownie obgryzać paznokcie, co robił za każdym razem, gdy czuł się zdenerwowany lub zestresowany. Wiele razy już dostał po łapach od rodziców za ten jakże brzydki nawyk, ale wciąż do niego wracał. To był właściwie chyba najmniej szkodliwy sposób autoagresji oraz wyładowania stresu na jaki mógł sobie pozwolić.

     Jak zwykle pochłonęło go na tyle, że nie potrafił przestać dopóki spod niektórych paznokci nie poszła krew. Potem za to zawsze miał problem ze zrobieniem czegokolwiek, ponieważ tak okropnie bolały go opuszki palców. Podobny bolesny nawyk miał ze skórkami na palcach, ale w tym wypadku często robiło się to samoistnie.

     — Kurwa! — zaklął, gdy nie potrafił wyjąć płyty z pudełka, właśnie ze względu na ból.

     Zdenerwowany rzucił to po prostu w kąt i obrócił się tyłem do całego pokoju. Wiedział, że nieprzerwanie jest obserwowany przez demona, ale nie ruszało go to już zbytnio. Na początku zwracał na to choć trochę uwagi i nie zachowywał się na tyle spontanicznie, ale już tracił jakiekolwiek zahamowania.

     I tak jestem tylko bezużytecznym żywicielem, prychnął w myślach z pogardą do samego siebie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że sytuacja w której się znalazł była wyłącznie jego winą. Dlatego przeogromny żal oraz nienawiść kierował głównie w swoim kierunku, czując także niesamowitą bezsilność. Skulił się zasłaniając uszy, chcąc usłyszeć chociaż szum swojej krwi zamiast całkowitej ciszy.

     — Nie wiem czy damy radę go uratować — usłyszał w końcu głos wujka Xaviena.

     — Też zaczynam w to wątpić — odpowiedział mu Dante.

     — Może powinniśmy go tak zostawić, skoro nic nie da się zrobić? — tym razem usłyszał w końcu swoją matkę.

     Całą tą rozmowę słyszał pomimo zatykania uszu. Niestety w jego głowie działało to na innych zasadach niż by chciał.

     — To chyba dobry pomysł skoro i tak umrze. Wiedziałem, że w końcu skończy jak Nika — rzucił beznamiętnie jego ojciec.

     Te słowa były niemal jak sztylet prosto w serce. Nie zakrywał już nawet uszu. Nie miał po co, na tamten moment chciał faktycznie umrzeć. Jedyne osoby, które kiedykolwiek w niego wierzyły, spisały go na straty. W życiu nie spodziewałby się tego po własnych rodzicach ani Xavienie. Najwidoczniej muszą być zmęczeni ciągłym wyciąganiem mnie z tarapatów, pomyślał zrozpaczony, gdy w oczach zbierały mu się łzy.

     Seren jednak — zmęczony już ciągłym siedzeniem w zamknięciu i odchodząc od zmysłów — całkowicie zapomniał, że demon najpewniej z nim po prostu pogrywa. W dodatku nawet jeśli starał się zagłuszyć złe myśli, robiąc cokolwiek to i tak nie potrafił się od nich uwolnić. Nie miał pojęcia co począć w takiej sytuacji, bo zwykle mógł robić co tylko chciał i dzięki temu jakoś uciec od problemów.

Bestia i KrólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz