Po ważnej rozmowie z rodzicami oraz wyjaśnieniu, co właściwie łączy Serena z Mephistophelesem, wszystko jakoś się naprostowało i było nadzwyczaj spokojnie. Zwłaszcza jak na rodzinę Deacon.
Dante i Fereol jedynie pilnowali, aby Seren się uczył w miarę swoich możliwości, nie skupiając się aż tak na aspektach miłosnych życia. Ich syn nawet przestrzegał wszystkiego, co mówili. Przynajmniej tak było do czasu, aż nie ukończył nauk u Xaviena, które oczywiście uzupełniał jeszcze potem u Mephistophelesa. Choć trudno było im się powstrzymać od okazywania sobie uczuć, jakoś dali radę.
Takim sposobem, minęło właściwie parę lat odkąd zaczęli czuć do siebie coś więcej. Jako, że byli nieśmiertelni, nie bardzo przejmowali się upływającymi latami ani szczegółowym obchodzeniem rocznic. Pamiętali mniej więcej ile lat ze sobą są i uważali to za całkowicie wystarczające. Takim sposobem Seren wprowadził się do Mephistophelesa po niemalże dziesięciu latach.
Potrzebował na trening magiczny trochę więcej czasu niż przewidywano na początku, ale nikomu to nie przeszkadzało. Póki dalej miał zapał do nauki, tylko tyle się liczyło. Jednak Dante i Fereol jakoś nie potrafili sobie wyobrazić domu bez Serena. Nawet jeśli rzadko wychodził z pokoju, ta wizja była dziwna po tylu latach. Na pewno też nie podobał im się pomysł przeprowadzki do krainy, której kompletnie nie znali, a jeśli już to nie z dobrej strony. Po cichu liczyli na to, że z czasem się rozmyśli. Mocno się zawiedli, kiedy pewnego dnia zakomunikował im, że to już czas.
Nie planowali błagać go, aby został, ponieważ był uparty jak osioł. Jedyne co mogli zrobić to pomóc w pakowaniu rzeczy lub w przenoszeniu ich. Wbrew pozorom przez te lata nawet polubili Mephistophelesa, nawet jeśli był starszy od nich, traktowali go jak syna skoro był ich zięciem. Mimo złego początku, nie mogli powiedzieć ostatecznie na niego złego słowa, gdy poznali się bliżej. Mieli nadzieję, że tak pozostanie, a w przypadku rozstania będzie to rozegrane bez kłótni lub innych problemów.
Choć życzyli im wszystkiego co najlepsze, byli pewni, że któregoś dnia się sobą znudzą. Głównym pytaniem było to czy jeśli się tak stanie to się na nowo dogadają, czy rozstaną. W małżeństwie Dantego i Fereola również nie działo się przez pewien czas kolorowo, ale jakoś dali radę przez to przebrnąć.
Gdzieś w duchu trochę cieszyli się na wieść, że znów będą tylko we dwoje. Tęsknili za czasami pierwszych lat swojego małżeństwa i chcieli ponownie poczuć się jak nowożeńcy. Tego akurat nie mówili Serenowi, ponieważ pewnie miałby wyrzuty sumienia, że wszystkim przeszkadza. Był wystarczająco zestresowany przeprowadzką.
— Tylko uważaj na siebie, kochanie — złapał go za ręce Fereol przed tym, jak przeszedł przez portal po raz ostatni na na pewno dłuższy czas. — W razie czego możesz tu wrócić w każdej chwili. Zawsze ci pomożemy — przytulił go mocno, mrugając oczami, aby odgonić łzy wzruszenia.
— Nie zapomnij nas czasem odwiedzić, synu — Dante również przytulił młodego Bestię, całując w głowę.
Żaden z nich nie mógł uwierzyć, że Seren był już w pełni dorosły. Wydawało im się jakby to było wczoraj jak zaczął chodzić, mówić oraz sprawiać kłopoty wszelkiem maści. Tymczasem stał przed nimi pewny siebie mężczyzna, który momentami planował już założenie własnej rodziny.
— Oczywiście, że będę was odwiedzał — uśmiechnął się delikatnie z widoczną dozą smutku. — Będę za wami tęsknić — uścisnął ich jeszcze ostatni raz na pożegnanie.
Potem już bez słowa przeszedł przez portal. Jedynie Mephistopheles mógł faktycznie podróżować bez użycia wcześniej otworzonych wrót. Nie było to mimo wszystko dużym problemem, z którym nie można było sobie poradzić od razu. Serena cieszyło to, że była jakakolwiek alternatywa, ponieważ w innym przypadku musiałby czekać dopóki demon nie będzie miał chwili czasu, żeby mu pomóc.
CZYTASZ
Bestia i Król
FantasyDante i Fereol postanowili wysłać swojego syna do ludzkiej szkoły. Oczywiście nie okazało się to najlepszym pomysłem ze względu na jego buntowniczą naturę. Jednakże to, co miało nadejść po - jak myśleli - największym problemie jaki sprawił, zdecydo...