Na pustym korytarzu czekał chłopak, czekając na swojego prawnego opiekuna. Po raz kolejny złamał przepisy szkolne wdając się w bójkę. Tym razem groziło mu w najlepszym przypadku zawieszenie, w najgorszym wydalenie z kolejnej szkoły. Był już jak dotąd w wielu szkołach, w żadnej do tej pory nie zagrzał miejsca przez dłuższy czas.
Siedział poruszając mimowolnie nerwowo nogą. W nos miał włożoną chusteczkę, aby zatamować krwotok, który i tak zdążył zabarwić trochę spraną koszulkę. Nie mógł nawet jakoś się zająć, ponieważ niedawno w bójce ucierpiał nawet jego telefon, który i tak ledwie działał. Zresztą nie miał zbyt wielu znajomych, właściwie to niemalże żadnych, więc mało się tym przejmował.
Nie mógł doczekać się aż wróci do domu, a raczej będzie się dalej włóczył po lesie, bo to było jego głównym hobby. Czasem szukał czaszek lub innych szczątków. Martwiło to jego ,,matkę", ojca niekoniecznie, bo chciał w jego wieku zachowywać się wręcz tak samo, ale dyscyplina w domu oraz pozycja społeczna były dla jego rodziców ważniejsze niż wolność wyboru i zachowania ich dzieci.
Niemalże jak na zawołanie na korytarz wszedł jego prawny opiekun w świecie ludzi. Miał lekko przydługie, blond włosy, które jak zawsze nie chciały się układać i delikatnie się kręciły. Jego twarz widocznie wskazywała, że nie był zadowolony. Krystalicznie niebieskie oczy były niemalże przygniecione zmarszczonymi brwiami przy okazji formując na czole swego rodzaju tymczasowe zmarszczki. Chłopak dziwił się, że jeszcze nie są permanentne, biorąc pod uwagę jak często miał taką minę.
Mężczyzna spiorunował go spojrzeniem, ale nie wywarło to na nim większego wrażenia. Po tylu latach już był do tego w pełni przyzwyczajony.
— Wstawaj, wchodzisz ze mną — powiedział oschle.
Nastolatek wstał. Był znacznie wyższy od swojego prawnego opiekuna. Ich wygląd zresztą kolosalnie się różnił. Młodszy z nich miał jasnobrązowe, właściwie miodowe oczy i kruczoczarne włosy sięgające do ramion, za które też najczęściej go besztano w szkole. Zdecydowanie był lepiej zbudowany i bardziej jak to się mówiło ,,męski" choć dla niego to słowo nie miało większej definicji ani nie istniało wręcz.
— Mówiłem ci, żebyś nie malował się do szkoły — fuknął blondyn, widząc twarz ,,wychowanka".
— Tak, tak — mruknął niewzruszony kolejnym upomnieniem.
Nieważne ile razy jeszcze miał zostać upomniany, nie zamierzał nic zmieniać. Blondyn właściwie również wiedział, że nastolatek postawi na swoim i wciąż będzie robił co tylko zechce. Można było do niego mówić jak do ściany, zero jakiejkolwiek reakcji.
— Dobra, wchodzimy, a pogadamy w domu — stwierdził ozięble, podchodząc do drzwi gabinetu dyrektora.
***
— A więc podsumowując, pański brat zostanie na ten moment zawieszony, myślę, że właściwie już do końca roku skoro i tak niedługo rozpoczyna się okres wakacyjny. W razie potrzeby popraw ocen skontaktujemy się z panem oraz Serenem — stwierdził na sam koniec swojego wywodu dyrektor szkoły, do której chodził brunet. — Dajemy mu już ostatnią szansę, ponieważ doskonale pan wie ile kłopotów nam już przysporzył — dodał, patrząc w oczy blondyna.
— Dobrze, bardzo dziękuję za wszystko co pan dla niego robi, jestem naprawdę wdzięczny — uśmiechnął się w odpowiedzi. — W takim razie, my już pójdziemy — dopowiedział wstając z krzesła oraz spoglądając na swojego podopiecznego, aby również zrobił to samo. — Do widzenia, miłych wakacji od razu życzę, ponieważ prędko się nie spotkamy — pozdrowił nauczyciela nieprzerwanie z uśmiechem na ustach.
CZYTASZ
Bestia i Król
FantasyDante i Fereol postanowili wysłać swojego syna do ludzkiej szkoły. Oczywiście nie okazało się to najlepszym pomysłem ze względu na jego buntowniczą naturę. Jednakże to, co miało nadejść po - jak myśleli - największym problemie jaki sprawił, zdecydo...