11. Nadchodzące niebezpieczeństwo

195 17 0
                                    

— Do dzieła — powiedział Xavien, ustawiając się tak jak zwykle.

Seren jak zwykle zaatakował pierwszy. Właściwie było to niepisaną zasadą między nimi. Klasycznie również dostało mu się w żebra, ale czuł się tak nabuzowany, że niemal tego nie poczuł. W tym momencie dziękował losowi, że zdecydował się głupio uwierzyć Mephisto, którego ekscytacja przejmowała kontrolę nad wszystkim.

Z niespodziewanym refleksem odwinął się, wymachując tabarem, jakby faktycznie wiedział co robi. Na początku odpowiednio zablokował kolejny cios bo staffem, a następnie roztrzaskał na pół, wymierzając idealnie uderzenie. W głowie miał wręcz istną panikę, ale nie potrafił się powstrzymać.

Po chwili emocje trochę opadły i udało mu się odłożyć topór zanim mocniej zaatakował swojego nauczyciela. O dziwo, nawet Mephistopheles był w miarę posłuszny. Chyba naprawdę zrobił to, co obiecał.

— Powiem szczerze, nie spodziewałem się — powiedział zdziwiony Xavien, patrząc na złamaną broń. — Wygląda na to, że jesteś gotowy na coś mocniejszego — uśmiechnął się tak, że nastolatka oblał zimny pot.

Czyli to tak walczy ten demon, kolejna wskazówka, pomyślał blondyn, idąc w stronę asortymentu broni. Tym razem sięgnął nie po kolejny drewniany bo staff, ale po metalowy. Wtedy Seren poczuł ból od samego patrzenia. Jeśli dałby się ugodzić czymś takim, złamane kości byłyby murowane bez dwóch zdań.

— No nie powiedziałbym, że jestem gotowy — zaśmiał się nerwowo. — Raz mi się udało, nie przesadzajmy.

— Och, widzę że jesteś. Idzie ci świetnie, więc trzeba podnieść poprzeczkę — stanął ponownie na swoim zwyczajowym miejscu.

Zrobił to głównie we własnej obronie. Był gotów w każdej chwili wznieść nawet barierę, którą skonstruowali pod posadzkę pola. Tak naprawdę stali na zwykłej pułapce, łatwo aktywowanej za pomocą odrobiny magii. Czarnoksiężnik nie był jeszcze pewien z kim ma do czynienia, ale miał paru kandydatów. Przebrnął niemal przez wszystkie księgi, tłumacząc je znacznie dokładniej.

Aura Serena była coraz mocniejsza, a skoro już sięgnął po broń tego typu, niespodziewanie umiejąc się nią posługiwać, nie było dobrze. Martwił się o niego, zwłaszcza że nie chciał dla niego źle. Ta rodzina już zbyt wiele ucierpiała na przestrzeni lat, żeby stracić jedynego potwora mogącego dać jej nowy początek.

— Teraz możesz się nie powstrzymywać — powiedział, wyrywając się z zamyślenia.

Od zbyt długiego kontemplowania tego wszystkiego, nie przychodziło nic dobrego. Musiał się być po prostu czujny. Zapamiętywać każdy fakt, który mógłby mu pomóc z rozpoznaniem demona oraz sposób w jaki go unicestwić. Chodź przypuszczał, że nie będzie to należało to do najłatwiejszych zadań jak pokonywanie Serena w zeszłym tygodniu.

Następne sparingi trwały dłużej. Metalowy bo staff sprawował się zdecydowanie lepiej w tego typu walce. Niestety wszystko dalej kończyło się głównie porażką nastolatka, który nie dopuszczał aż tak demona do władzy. Irytowało to Mephisto, trochę marudził, ale próbował się z tym jakoś pogodzić, licząc że później wszystko się jakoś wyprostuje. A Seren zmądrzeje.

Nastolatek dostał w prezencie za lepszą walkę parę siniaków oraz możliwe, że złamane żebra, co jakoś bardzo go nie cieszyło. Jednak starał się to przemilczeć.

Część lekcji z bronią szybko minęła, nie była to taka katorga jak myślał. Późniejsze przejście do zaklęć za to, było katorgą bez wątpienia. Xavien chciał nauczyć go praktyki. Gdy tylko zaczęli od prostych zaklęć leczniczych, Seren prawie z marszu niemal wysadził ich w powietrze. Takiego beztalencia blondyn nie widział od wielu lat, ale pokładał nadzieję w tym, że może to tylko ukryty talent. Bardzo mocno i skrzętnie ukryty w skrzyni zamkniętej na trzy spusty. Ale istniała szansa że się tam czaił.

Bestia i KrólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz