4. Uciążliwy towarzysz

291 30 0
                                    

     — Kim ty w ogóle jesteś? — zapytał Seren, szukając wzrokiem tego, do którego należał ten głos, czyli najpewniej demona spotkanego wcześniej.

     — Twoim najnowszym i największym utrapieniem — zaśmiał się cicho niewidoczny byt, co powoli doprowadzało nastolatka do białej gorączki.

     — Faktycznie, bardzo zabawne. Dobra, mam to wszystko w dupie — stwierdził niesamowicie poirytowany. Nie zamierzał bawić się w kotka i myszkę, udając że dalej jest zafascynowany i będzie nalegał na odpowiedź.

     Zamiast tego usiadł na kanapie, mimo wszystko mógł chociaż skorzystać z tego, że otoczenie wyglądało tak a nie inaczej. Mógł chociaż w spokoju wypocząć, oczekując aż rodzice mu pomogą, bo nie miał zielonego pojęcia co zrobić.

     — Nie chcesz się dowiedzieć, czym właściwie jestem? — usłyszał przebiegły głos nieznanego bytu.

     — Nie, zamknij się — fuknął, kładąc się na kanapie i podkładając ręce pod głowę.

     — Zaraz... Przecież normalnie ludzie byliby przerażeni. Serio nie chcesz wiedzieć? — zdziwił się mocno demon, myśląc nad opuszczeniem swojej kryjówki skoro Seren nie zwraca na niego uwagi w tej formie.

     Młody Bestia za to nie odpowiedział nic, odwracając się przodem do oparcia kanapy. Tym samym pokazał wystarczająco jak bardzo go to wszystko interesuje. Jedyne na co miał ochotę to sen, ponieważ czuł się zmęczony oraz przytłoczony wydarzeniami z ostatnich paru godzin. Pobicie, zawieszenie, źli rodzice, jakiś dziwny stwór wpraszający się mu do ciała. Każdy w końcu straciłby cierpliwość.

     Po jakimś czasie usłyszał dźwięk kroków i czuł jak ktoś nad nim staje. Nie zwracał na to uwagi, zwyczajnie dalej starał się po prostu pójść spać. Gorzej, że kompletnie mu to nie szło, więc ostatecznie odwrócił się zirytowany w stronę monstra.

     — Czego do cholery znów chcesz? — syknął wrednie, chcąc jedynie chwili spokoju.

     — Może trochę grzeczniej, szczylu? — zapytał demon, wciąż stojąc nad Serenem.

     — A czemu mam zwracać się grzeczniej? To nie ja na kimś pasożytuje — odpowiedział jeszcze bardziej zdenerwowany brakiem czasu dla siebie, marszcząc dodatkowo brwi w gniewie.

     — Jeśli cię zabiję, to już nie będę jedynie pasożytować.

     — Jakbyś miał to zrobić to byś już to dawno zrobił, sam powiedziałeś że nie możesz mnie zabić, więc szczerze mam to wszystko już w poważaniu — westchnął ciężko, nie mógł uwierzyć, że demon brał go za tak głupiego.

     — Po prostu wolę czerpać siłę powoli, wyniszczając z czasem twoje ciało. Jeśli chcę, mogę cię zabić tu i teraz — uśmiechnął się znów z wyższością.

     — Słuchaj, po tym co się ostatnio dzieje u mnie, zabicie mnie będzie jak dobicie ledwie żyjącego zwierzęcia, będę niemalże za to wdzięczny, bo mam dosyć tego wszystkiego. Wyobraź sobie, że mam inne kłopoty oprócz siedzenia tutaj z tobą. A teraz daj mi spokój — wyjaśnił krótko i pasywnie agresywnie, po czym odwrócił się znów do demona tyłem, próbując dalej spać.

     Demon za to zdziwił się. Zwykle do tej pory siał postrach, nikt nigdy nie reagował na niego tak jak Seren. Zaciekawiony nową ofiarą usiadł na fotelu obok kanapy, obserwując go uważnie przez jakiś czas. Nie spodziewał się, że znajdzie kogoś, kto będzie się do niego zwracał w ten sposób, dodatkowo nie błagając o życie.

     — Zamierzasz się tak na mnie gapić cały czas? — warknął Bestia, którego cierpliwość faktycznie zbliżała się już do granicy.

Bestia i KrólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz