15. Współpraca potworno-niebiańska

173 14 0
                                    

Seren był w czystym szoku. Nie miał pojęcia co to mogło znaczyć. Znaczy się, rozumiał o czym mówił Mephistopheles oraz że na pewno do innego świata przeszedł Xavien wraz z jego ojcem. Właściwie najbardziej zastanawiało go tylko, skąd wiedzieli o tym wszystkim, ponieważ demon o niczym nie wspominał.

— Jak do tego właściwie doszło? — zapytał w końcu, trochę przerażony uśmiechem Mephistophelesa, który nawet najodważniejszych mógłby onieśmielić.

— Najwyraźniej nieźle im poszło studiowanie tych starych gratów, które były w moim więzieniu — wzruszył ramionami. — To i tak teraz nie ma znaczenia, dostali się tam, więc pewnie planują się mnie pozbyć — skrzyżował ręce na piersi, całkowicie niewzruszony tym faktem. Mogli próbować, efekt byłby raczej marny.

— Ale przecież myśleli, że wszystko jest w porządku i nie jestem opętany — zdziwił się, gestykulując żwawo.

— Seren, dzieciaku, znasz pojęcie aktorstwa lub kłamstwa? To był zwykły blef, znowu cię oszukali. Chcą pozbyć się jedynej istoty, która jest z tobą szczera — powiedział bardziej zatroskanym tonem, jakby faktycznie tak myślał. I o dziwo, nawet tak było.

Zdecydowanie zbyt dużo czasu spędził z kimś, kto za dużo lamentuje, przynajmniej takie miał zdanie. Powoli jego uczucia również zaczynały się odzywać wraz z wspomnieniami. Faktycznie współczuł Serenowi, sam doświadczał takiego zachowania przez całe swoje życie. Tylko on nie mazgaił się za każdym razem, gdy wychodziło na wierzch coś nowego na ten temat. Prędzej miał chęć zniszczenia wszystkiego wokół.

Szczerze powiedziawszy, młody Bestia zaczynał podzielać te emocje. Miał już dosyć poczucia bezsilności, a już tak naprawdę nie musiał tego więcej doświadczać. Póki miał demona, który mu rzeczywiście pomógł, jaki był problem w tym, aby się przeciwstawić? Nie widziało się mu już to, żeby ciągle z nim pogrywali wymazując pamięć, udając i zmuszając do treningów, które nie dawały żadnych rezultatów oprócz osmolonej twarzy i spalonych włosów. Miał tego wszystkiego po dziurki w nosie.

W tamtym momencie przelała się czara goryczy, nie zamierzał znosić kolejnych upokorzeń. Nie mógł pozwolić na zamknięcie się w złotej klatce, z której nie będzie miał wyjścia do końca życia. Trzeba było zacząć wreszcie porządnie współpracować z Mephistophelesem i jakoś się z tego całego bagna wydostać.

— To co teraz zrobimy? — powiedział trochę pewniej, a przynajmniej próbował tak brzmieć. Jego spojrzenie również uległo delikatnej zmianie, brwi zostały ściągnięte bliżej siebie w rezultacie buzującej w nim złości.

— Musimy pomyśleć nad planem, choć dzięki otworzeniu portalu wróciło mi znacznie więcej energii — odparł, przykładając dłoń do podbródka w zamyśleniu.

— Skoro nad nim myślisz, może przejdziemy do treningu? Czuję się lepiej — nie było to kłamstwo, wszystkie zebrane złe emocje stanowczo dodały mu wigoru.

— Och, ależ oczywiście. Nareszcie nie uciekasz — uśmiechał się dalej, zadowolony z nowego nastawienia. — Widzę, że coś, co tam zobaczyłeś musiało nieźle ci namieszać — skomentował, będąc ciekawy reakcji nastolatka.

— Po prostu wróćmy do ćwiczeń — rzucił tylko, stając na miejscu, krótko spoglądając na demona, który nie dał poznać po sobie zdziwienia.

Cieszyło go jednak, że Seren zachowuje się pewniej. Istniała możliwość, że wszystko wróci do normy w najbliższym czasie, ale trzeba było to wykorzystać, póki był w takim stanie. Osobiście demon nie spodziewał się po nim, że naprawdę w pełni pójdzie po rozum do głowy, a nie tylko częściowo, jak miało to miejsce wcześniej. Pokładał jednak swoje niewielkie nadzieje w tym, że weźmie z niego chociaż trochę przykładu, przestając użalać się nad swoim życiem i sobą. Może niekoniecznie zostanie ,,Niszczycielem Świata" jak to go nazywano w latach świetności, ale przynajmniej zabije parę osób, które mu przeszkadzały.

Bestia i KrólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz