Odkąd Mephistopheles powrócił do swojego świata, zdążyło minąć parę dni. Każdy z Deaconów siedział przez ten czas jak na szpilkach. Wiedzieli, że tak długi czas oczekiwań wiązał się z innym pojęciem czasu w obu światach, ale niecierpliwili się mimo wszystko. W końcu sprawa dotyczyła również Xaviena, który był również niejako częścią ich rodziny czy tego chciał, czy też nie.
Po jakimś czasie parę dni zmieniło się w tydzień, a potem w kolejny. Tak minął też miesiąc, który był dla Serena ciężki, nawet jeśli nie miał zbyt dużo do zrobienia. Zauważył jednak zgrzyty pomiędzy swoimi rodzicami,próbując je naprawić przy każdej możliwej okazji. Jakoś nie potrafił być na nich zły jeśli oni złościli się na siebie. A wolał móc ukazywać swoją frustrację w związku z nimi bez wyrzutów sumienia.
Jako, że nigdy faktycznie za bardzo nie angażował się w życie rodzinne, ponieważ nie uważał się za taką osobę, nie miał pojęcia jakie to trudne. Zdecydowanie też utwierdził się, że to chyba nie dla niego, ale próbował jakoś nawiązać kontakt z rodzicami. Mógł dzięki temu zyskać również okazję, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tajemnic, które przed nim ukrywali przez całe jego życie. Zdecydowanie nie zamierzał o tym zapomnieć ani zamieść tego pod dywan, jak robi się to w niektórych rodzinach.
W każdym razie każde dni wydawały się takie same. Nawet Dante codziennie narzekał na to, że Mephistopheles zniknął z jednym z ulubionych włoskich garniturów (choć każdy tak naprawdę był ulubionym) i raczej nigdy go nie odzyska. A już na pewno nie w jednym kawałku. Fereol zaś zawsze dogryzał mu, że bardziej przejmuje się garniturem niż tym, że ich syn jest cały i zdrowy. I tak całymi dniami bez wytchnienia.
Pewne kłótnie, które naradzały się właśnie z takich małych przytyków, sprawiały że młody Bestia najczęściej zamykał się we własnym pokoju. Dzięki magii mógł zabarykadować się na tyle, że musieli użyć trochę więcej wysiłku jeśli mieli jakąś sprawę. Często pochłaniały go gry komputerowe, więc tym bardziej nie kontaktował. Docenił głównie te okropnie brutalne gry, które uwielbiał Mephistopheles. Czuł się przez to jeszcze bardziej żałośnie. Kto normalny z nostalgiczną melancholią wspomina demona, który go opętał, grając w zabijanie innych demonów i tym podobne?
Akurat, gdy właśnie w ten sposób spędzał swój czas, ktoś wybrał, aby go niepokoić, ale nie zwrócił uwagi. Słuchawki na uszach i dźwięk najgłośniej, jak tylko można całkiem dobrze działał w celu ignorowania ludzi. Zwłaszcza, że muzyka była akurat w jego guście, więc tym bardziej nie zamierzał sobie tego odpuszczać.
W końcu po jakimś czasie — i użyciu magii — w jego pokoju pojawił się Dante. Cały zdyszany z kroplami potu na skroni. Musiał się nieźle natrudzić, żeby się tam dostać. Od razu też złapał za ramię Serena, który dalej był wpatrzony w ekran. Krzesło momentalnie odwróciło się w stronę mężczyzny, a z uszu nastolatka spadły słuchawki, zawisając na samym kablu. Nieźle się przestraszył, ponieważ nawet nie dostrzegł żadnego ruchu.
— Co się dzieje?! — krzyknął wystraszony, kładąc rękę na klatce piersiowej. Serce biło mu jak oszalałe przez nagłe przerażenie.
— Szybko. Na dół — wydyszał jego ojciec, nie puszczając nastolatka, który tylko spojrzał na niego skonfundowany. — Portal się otwiera! — zmarszczył delikatnie brwi, prostując się.
— Co? — wybałuszył oczy.
— Chodź, nie ma czasu — rzucił jeszcze i wyszedł z pokoju pospiesznym krokiem.
Seren momentalnie wstał na równe nogi i bez większego namysłu ruszył za ojcem. Jego myśli jeszcze bardziej zaczęły krążyć wokół Mephistophelesa oraz tego, jak bardzo nie może się doczekać aż go zobaczy. Tak długo czekał na ten moment, że wręcz pobiegł do biblioteki, to tam właśnie zadecydowali, że będzie stał portal. Podekscytowanie wzięło górę i znalazł się tam nawet szybciej niż Dante. Mało co z rozpędu nie wpadł sam w otwierający się portal. Udało mu się jednak zatrzymać przy Fereolu w odpowiednim momencie.
CZYTASZ
Bestia i Król
FantasíaDante i Fereol postanowili wysłać swojego syna do ludzkiej szkoły. Oczywiście nie okazało się to najlepszym pomysłem ze względu na jego buntowniczą naturę. Jednakże to, co miało nadejść po - jak myśleli - największym problemie jaki sprawił, zdecydo...