Seren obudził się tak wypoczęty, że aż poczuł się nieswojo. Zwykle jeśli już udało mu się wybłagać normalny sen, rozespał się na tyle, że czuł się jak trup. Tym razem obudził się o nawet normalnej godzinie, obudzony automatycznie za sprawą Mephistophelesa. Wstał łatwo i bez ociągania się. Czuł, że będzie to dobry dzień, a przynajmniej takie pokładał nadzieje. Choć szczerze powiedziawszy denerwował się każdą lekcją z Xavienem od czasu zawarcia umowy z demonem oraz od tego jak rozpoczął go szkolić.
Co do Mephistophelesa, był on od samego rana niezwykle cicho, co było do niego kompletnie niepodobne i zmartwiło Bestię. Nie wnikał jednak, ponieważ zawsze mogło to być nic ważnego o co trzeba było się martwić. Jako, że nie miał zbyt dużo czasu do lekcji, zaczął się szykować. Rutyna weszła mu w krew, więc wziął ubrania, poszedł się przebrać i uczesać, a następnie zjeść śniadanie. Na szczęście w kuchni i jadalni nie spotkał żadnego z rodziców, co było aż dziwne, ponieważ ostatnimi czasy o takiej porze bywali w domu.
Spokój i cisza właściwie całkiem mu odpowiadały, tęsknił za tym, pamiętając czas, gdy wszyscy byli zbyt zajęci by się nim przejmować. Może i czuł się odtrącony i potrzebował uwagi, a przynajmniej tak myślał, ale wcale nie było tak super jak myślał.
Po zajęciu się wszystkim, co chciał rano zrobić, udał się klasycznie do pokoju treningowego. Czuł dziwne mrowienie w palcach, ale uznał, że to nic takiego i to pewnie po prostu nerwy przejmują nad nim kontrolę. Często się tak zdarzało, ewentualnie stres obdarowywał go w kłopoty żołądkowe, ale tego z reguły nie wspominał.
Na miejscu czekał na swojego nauczyciela przez jakieś dobre pół godziny jeśli nie dłużej. Nie wziął ze sobą telefonu, żeby go przypadkiem znów nie popsuć, w sali również nie było żadnego zegara, ponieważ czarodziej wiedział, że Seren tylko odliczał by do końca. Dlatego też nastolatek nudził się jak mops i zdążył przez ten czas obejrzeć wszystkie zakątki sali, przyjrzeć się każdej broni i każdej książce o magii. Nie znalazł nic, co przykuło by jego uwagę na dłużej, więc bezwiednie przyglądał się dosłownie wszystkiemu co znalazł.
W końcu trafił na najbardziej zmaltretowaną książkę jaką widział, którą Xavien często przeglądał, gdy on wkuwał zaklęcia. Z ciekawości ją otworzył, potrafił odczytać wszystko, co było tam zapisane. Obecnośc Mephistophelesa wpłynęła na jego umysł tak, że tajemniczy język wyglądał mu na czytelny. Widział tam przewijające się imiona, ale nie zagłębiał się w to wszystko, większą uwagę zwrócił na obrazki.
Na jednym widniał kompletny potwór. Ostre jak żyletki kły były całe zakrwawione, jak i większośc twarzy właściwie, a łapy ze szponami większe od jego głowy. Posiadał również nienaturalne mięśnie pod skąpym strojem i tak już porwanym na strzępy. W jednej łapie trzymał topór, jeszcze z nabitą głową.
"Władca Chaosu, Niszczyciel Świata - Mephistopheles"
Widząc ten podpis aż cofnął się z urazą. Nie wiedział czy to jak pokazywał mu się do tej pory było iluzją, czy to inni tak go ukazali. Jednak było to okropne, a narysowane w tak groteskowy sposób, że nawet mistrzowie grozy by się nie powstydzili.
Teraz już wiesz, jak mnie widzieli przez te wszystkie lata. Odezwał się po raz pierwszy Mephistopheles tego dnia. Głos miał nad wyraz smutny, jakby faktycznie ten portret — a właściwie karykatura — tak go ukazał.
— To twoja prawdziwa forma?
Tylko w ich oczach. W rzeczywistości wyglądam trochę inaczej. Na pewno mniej... jak zwierzę. Powiedział spokojnie, ale Seren nie miał czasu na odpowiedź.
Usłyszał dobiegający z korytarza odgłos kroków. Dzięki pomocy Mephistophelesa miał trochę bardziej wyczulone zmysły i lepiej reagował w takich sytuacjach. Zatrzasnął książkę najdelikatniej jak tylko potrafił, a następnie ruszył ku okręgowi, w którym zawsze ćwiczyli. Miał nadzieję, że Xavien nie słyszał tego małego zamieszania.
CZYTASZ
Bestia i Król
FantasyDante i Fereol postanowili wysłać swojego syna do ludzkiej szkoły. Oczywiście nie okazało się to najlepszym pomysłem ze względu na jego buntowniczą naturę. Jednakże to, co miało nadejść po - jak myśleli - największym problemie jaki sprawił, zdecydo...