7. Piekło na ziemi

195 16 0
                                    

— Na pewno jesteś gotowy, aby wrócić do szkoły? — zapytał z przejęciem Fereol, któremu w krew weszło udawanie, że wszystko jest w normie. — Jeśli nie czujesz się na siłach, mogę zadzwonić i to załatwić.

Ani się waż. Odpowiedział głos demona, w ten sposób kontaktował się z Serenem. Gorzej, że nastolatek nie mógł w tej samej formie odpowiedzieć.

— Naprawdę, mogę wrócić do szkoły, czuję się znacznie lepiej — odpowiedział młodszy Bestia z niezręcznym uśmiechem na ustach. Czuł, że był raczej mało przekonujący.

Szczerze powiedziawszy, kompletnie nie miał ochoty wracać do tego piekła na ziemi. Jednakże demon strasznie się uparł na to, aby tam iść. Wciąż powtarzał, że będzie to jego pierwsza okazja od stuleci, aby kogoś zabić, jednakże Seren próbował mu przetłumaczyć, że nie będzie nikogo zabijać. Oczywiście te słowa spotykały się z dezaprobatą, więc jego demoniczny towarzysz wolał pozostać przy swojej wersji.

— W razie potrzeby możemy cię wypisać, pamiętaj o tym — odezwał się Dante spokojnym tonem.

Byli akurat w trakcie wspólnej kolacji. Od czasu, gdy wybudził się z wymuszonej śpiączki jego rodzice nagle zaczęli spędzać z nim więcej czasu. A raczej na siłę wyciągali go z pokoju, aby porozmawiać lub tym podobne. Dla nastolatka było to niezwykle dziwne oraz niekomfortowe, ponieważ nigdy jakoś nie chciał się socjalizować. Znacznie bardziej wolał samotność i nie chciał tego zmieniać, rodzice również to szanowali. Przynajmniej do teraz.

— Pamiętam, tato — uśmiechnął się lekko, już trochę zdenerwowany.

Im dłużej słuchał, że może uczyć się w domu i to od Xaviena, tym bardziej miał ochotę faktycznie się zgodzić. Żałował paktu z demonem, nawet jeśli mógł mieć rację co do intencji jego opiekunów.

— Chyba pójdę się już położyć — stwierdził, tym razem uśmiechając się bardziej przepraszająco. — Dobranoc — powiedział odchodząc od stołu.

— Dobranoc, kochanie. Wyśpij się. Budzić cię rano? — zapytał zatroskany Fereol.

— Nie trzeba.

— Śpij dobrze — powiedział jeszcze Dante, gdy Seren już kierował się na schody.

— Wy też.

Aż mi niedobrze, jak muszę patrzeć i słuchać tego wszystkiego. Usłyszał Seren.

— Zamknij się — uderzył się automatycznie w głowę. Nie zdał sobie sprawy, że wciąż słyszeli go rodzice, więc po prostu szedł dalej do pokoju.

Od czasu przebudzenia się, często tak robił, gdy demon coś nieprzychylnie komentował lub nie chciał z nim rozmawiać. Mogło się to z boku wydawać idiotyczne, ale działało, a to było najważniejsze. Starał się mimo wszystko, by nikt poza nim tego nie widział.

Gdy wrócił do pokoju, natychmiast niemalże rzucił się na łóżko. Czuł się strasznie zmęczony chociażby zwykłymi rozmowami. Był wykończony udawaniem, nawet jeśli nie wychodziło mu to momentami zbyt dobrze. Noszenie w sobie dodatkowo demona, którego imienia nawet nie znał, było okropnym utrapieniem. Zdarzało się, że po cięższym dniu płakał do poduszki, o dziwo wtedy demon nie raczył pisnąć ani słowem. Dzięki temu nastolatek czuł choć lekką ulgę i zapominał o tym, w jakie bagno wpadł.

Właśnie wtedy był taki czas, gdy czuł się okropnie bezsilny. Skulił się na łóżku, tuląc do siebie poduszkę, próbując stłumić łzy. Na samą myśl o szkole czuł mdłości oraz bóle brzucha. Wiedział, że nawet demon nie pomoże. Wiedział, że jutro ponownie doświadczy tego niesamowitego ścisku w żołądku, jak codziennie przed szkołą. Wiedział, że jest właściwie nikim.

Bestia i KrólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz