3.Los Angeles

1.8K 42 15
                                    

Po kilku godzinnych zakupach i włóczeniu się po galerii handlowej wreszcie z kilkoma torbami ubrań wyszłyśmy z budynku. Przez ten czas zdążyłam zapomnieć, jak wygląda świat. Od razu udałyśmy się w kierunku mojego auta zaparkowanego na parkingu. Vanessa wyglądała bardzo dobrze, z uśmiechem szła do pojazdu, trzymając w rękach kilka toreb. W ogóle nie wyglądała, jakby kilka godzin spędziła na zakupach. Ja za to była strasznie zmęczona, ledwo trzymałam siatki. Te zakupy wyssała ze mnie całą chęć do życia. Po chwili marszu wreszcie znalazłyśmy się obok samochodu. Wszystkie torby położyłyśmy na tylne siedzenie, a same usiadłyśmy z przodu. Ja na miejscu kierowcy, a Vanessa obok mnie.

-A ja tam muszę iść?- zapytałam chociaż wiedziałam że Vaness nie pozwoli mi nie iść na tą imprezę.

-Musisz Scar to nic złego pobawić się na sobotniej domówce.- powiedziałam spokojnym głosem kończąc mój makijaż. Vanessa zawsze kochała makijaż to akurat kocha bardziej niż imprezy, jest wręcz stworzona do malowania bez względu na okoliczności robi przepiękny makijaż.

-Gotowe, zobacz jak wyszło.- powiedziała zadowolona odwracając mnie w stronę lustra.

-Jak zwykle pięknie.- powiedziałam uśmiechnięta przeglądają się w lustrze. 

-Dobra ubieraj teraz tą czarną sukienkę i idziemy bo oczywiście nie chcemy się spóźnić bo dochodzi już siódma a impreza jest na ósmą, więc leć się przebierać.- uśmiech nie schodził jej z twarzy, pewnie była dumna z siebie że wreszcie mnie na domówkę zaciągnęła.

-Doba już idę nie popędzaj mnie już tak.- z niechęcią wypisaną na twarzy  wzięłam przygotowanie wcześniej ubrania i weszłam do łazienki , ona dobrze wiedziała że nie chce zakładać tej sukienki, a wzięłam ją tylko z tego powodu bo wiedziałam że i tak mi ją kupi i tak więc nie chciałam się z nią sprzeczać w sklepie. Ta sukienka jest naprawdę ładna ale nie pasuje do mnie. 

Czemu ja się nadal z nią przyjaźnię?

Wyszłam z łazienki po około pięciu minutach. Miałam założoną tą czarną satynową sukienkę na to złożyłam czarną skurzaną kurtkę i wysokie buty na obcasie, wszystko było w czarnym kolorze co ładnie się komponowało, Vanessa jeszcze mi wyprostowała włosy przed zrobieniem makijażu. Sama była ubrana w czerwoną sukienkę która sięgała jej do kolan i miała wycięcia po bokach, wyglądała olśniewająco jej czerwone\ lekko pofalowane włosy  pięknie komponowały się z jej suknią.

-Wyglądasz prześlicznie.- pisnęła klaszcząc w dłonie ze szczęścia

-Nie jest źle ale nie wiem może sie przebiorę.- powiedziałam lekko speszona nigdy nie chodzę w tak krótkich sukienkach wole jednak długie.- Nie pasuje do mnie.

-Po pierwsze nie będziesz mi się teraz przebierać, a po drugie nawet nie wiesz jak bardzo pięknie wyglądasz, wszyscy faceci na ciebie polecą.- uśmiechnęła się w moją stronę co odwzajemniłam, nie lubię komplementów zawsze nie wiem co mam odpowiedzieć i wtedy się peszę.

-Dzięki, zadzwoniłaś po taksówkę?- zapytałam nie chciałam prowadzić, bo wiem że wleje w siebie trochę alkoholu więc wolę pojechać taksówką.

-No już powinna być.- odparła wychodząc z swojego pokoju, w jej domu zawsze czułam się jak w swoim, często tu przychodzę i czuję się tu bardzo swobodnie, ciocia Mary traktuję mnie jak drugą córkę, ona i moja mama znają się od dzieciństwa zawszę mieszkały w Los Angeles kochają to miejsce, tak samo jak ja z Vaness mamy tu tyle miejsc związanych z naszym wspólnym dzieciństwem. Nigdy nie wyobrażałam sobie wyjechać z stąd.

***

Gdy wysiadłam z taksówki od razu usłyszałam głośną muzykę chociaż byłam dobre parę metrów od domu w którym była organizowana domówka, przygotował ją nasz kolega z klasy George, jest naszym dobrym znajomym znamy go tak naprawdę od pierwszej klasy liceum.

Raj zwany piekłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz