1. Nie pyskuj.

3.4K 69 19
                                    

— Scarlett wstawaj, nie możesz przecież spóźnić się pierwszego dnia, jesteś już w trzeciej klasie — odparła zmęczonym głosem moja mama. Ja za to jeszcze spokojnie sobie spałam w ciepłym łóżeczku, nie myśląc, jak na razie o wstawaniu z niego. — Dziewczyno przez wieczność nie będę cię budzić do szkoły — rzekła z podniesionym głosem, przez który moje powieki leniwie się otworzyły.

— Daj mi jeszcze pięć minut — odpowiedziałam, zachrypniętym głosem próbując ponownie zamknąć swoje powieki.

— Scarlett, powiedziałam coś, masz wstawać, zawsze się spóźniasz, spróbuj chociaż raz być na czas. — Przez jej gadanie nie mogłam, już zasnąć tylko leżałam okryta białą kołdrą, patrząc na moją mamę. — Rozumiesz, co powiedziałam?

— Tak rozumiem, już wstaję — rzekłam, podnosząc się i opierając o zagłówek łóżka.

— Zapomniałabym, musisz jeszcze obudzić Kevina i Amy. — Kiedy myślałam, że kobieta wyjdzie wreszcie z mojego pokoju, akurat musiało jej się jeszcze coś przypomnieć.

— Czemu ja? — zapytałam retorycznie. — Mogą przecież sami wstać.

— Nie pyskuj, tylko zrób to, o co cię proszę — odparła, wreszcie wychodząc z mojego pokoju. Zaczęłam stukać głową o zagłówek, próbując się bardziej rozbudzić.

To, że jestem najstarsza, nie znaczy, że muszę wszystkich budzić.

Po dłuższej chwili walenia głową w oparcie postanowiłam wreszcie wstać. Nie chce się spóźnić i jeszcze bardziej nie chce dostać opieprzu za to, czemu nawet pierwszego dnia szkoły, muszę się spóźnić. Kiedy zwlekłam się z łóżka, lekko zakręciło mi się w głowie, a w oczach widziałam czarne mroczki, bardzo dobrze znałam to uczucie, bo nie raz już je przeżyłam. Dzieje się to zawsze, gdy za szybko wstanę na proste nogi. Przetarłam ręką oczy, założyłam swoje czarne klapki, w których chodzę po domu i powolnym krokiem udałam się do drzwi, przez które chwilę temu wyszła moja mama. Wylazłam z mojego pokoju i stanęłam na długim korytarzu, niespodziewanie ziewnęłam, przez co z moich oczu wydobyła się pojedyncza łza, szybko ją otarłam. Nie chciałam dłużej stać jak wryta, więc już szybszym krokiem udałam się do pokoju mojego o rok młodszego brata Kevin'a. Nie minęłam minuta i już stałam przed jego sypialnią. Sprawnym ruchem chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Pierwsze co zawsze rzuca się w oczy, gdy wchodzi się do pokoju Kevin'a jest ogromny bałagan, gdzie nie spojrzysz, zobaczysz porozrzucane ubrania, puszki po energetykach, które pije podczas nocnego grania w gry ze swoimi kolegami, aby nie zasnąć, myślę, że na chama dałoby się tu jeszcze znaleźć jakieś zwierzę, może jakiś szop pracz się tu zaaklimatyzował. Jego pokój, jest utrzymany w bardzo ciemnych barwach, wszystkie meble są z ciemnego drewna, a ściany są pomalowane na czarno. Posiada jedno okno, ale zawsze ma zasłonięte rolety, przez co jego pokój, wygląda jak jaskinia. U mnie jest o wiele jaśniej i przestronnie i przeważnie próbuje utrzymać jakiś porządek w swojej sypialni, ale on ma na to totalnie wywalone. Ciężko westchnęłam i zaczęłam powoli iść przez burdel, uważając, aby się niczym nie skaleczyć w nogę. Chłopak pewnie znowu zarwał nockę na graniu i poszedł spać około czwartej nad ranem. Stanęłam obok metalowego pojedynczego łóżka, na którym, jak zabity spał blondyn. Wyglądał strasznie blado jak prawdziwy trup. On się wykończy tym nie spaniem, ale ja się tym jednak nie przyjmuje jego życie jego wybór. Nie mogłam wieczność stać tak nad nim, więc postanowiłam go wreszcie obudzić.

— Kevin wstawaj, szkoła się zaczęła — powiedziałam, ale zauważyłam, że chłopak nic sobie z tego nie robi i śpi dalej, mając mnie totalnie w dupie. — Młody, do cholery jasnej wstawaj.

— Daj mi spać — wreszcie się odezwał.

— Chłopie wstawaj, bo jak nie to cię wyrwę z tego łóżka wyrywając ci przy tym te twoje blond włoski — krzyknęłam wkurzona, nigdy nie potrafi się sam ogarnąć, nie jest już małym dzieckiem, powinien nauczyć się, że nie można cały czas tak się zachowywać. Ma już piętnaście lat do cholery jasnej.

Raj zwany piekłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz