16.Od kogo te kwiaty.

1.1K 30 1
                                    

Pov's Scarlett

Przez całą niedzielę leżałam w łóżku jedynie zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie tak to cały mój dzień opierał się na łóżku i filmach. Spać poszłam coś około czwartej na ranem, więc zdecydowałam się po prostu nie iść w poniedziałek do szkoły. Tak też zrobiłam powiedziałam mamie, że źle się czuję i lepiej będzie jak zostanę w domu. Ona jak zwykle trochę się przejęła martwi się nawet jak mówię, że boli mnie głowa. Tym razem chciała zostać w domu, żeby się mną zająć lecz ja upewniłam ją w tym, że sama sobie poradzę, a jak nie to po prostu po nią zadzwonię. Takim oto sposobem mogłam zostać w domu.

Gdy wreszcie odespałam nie przespaną noc, zwlekłam się z łóżka i pospiesznym krokiem udałam się do łazienki. Tam jak zwykle wykąpałam się i umyłam twarz nie zabrałam ze sobą ubrań, więc poszłam do sypialni w samym ręczniku na szczęście z spotkałam w pokoju wysokiego bruneta o brązowych oczach. Podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam z niej białe dresy i granatową oversizową bluzę. Szybko się w to ubrałam a włosy zostawiłam do naturalnego wyschnięcia chociaż wiem, że bez użycia suszarki i prostownicy moje włosy wypełni burza niesfornych loków. Nie lubię zbytnio swoich kręconych chociaż bardziej falowanych włosów, bo jak mam proste włosy nie muszę martwić się, że będą one źle wyglądać, a z takimi niesfornymi falami wszystkiego można się spodziewać. Na śniadanie nie miałam kompletnie pomysłu dlatego zrobiłam sobie owsiankę z owocami to jest śniadanie, które robię jak nie wiem co zjeść. Gdy wreszcie zasiadłam na kanapie oczywiście razem z Leo, który przeszkadzał mi cały czas podczas przygotowywania jedzenia. Nie dane mi było jednak zjeść, bo usłyszałam rozlegający się po całym domu dzwonek do drzwi. Z niechęcią odłożyłam miskę na stolik kawowy i wstałam z kanapy, powolnym krokiem podeszłam do wyjścia i przykręciłam zamek w drzwiach. Kiedy je otworzyłam ukazał mi się starszy mężczyzna jakoś po trzydziestce w żółtym stroju, trzymający bukiet różowych róż.

-Czy pani to Scarlett Evans?- zapytał sprawdzając coś w telefonie.

-Tak.- odpowiedziałam zdziwiona, bo kto by mógł mi wysłać kwiaty. Akurat ta osoba nie trafiła w moje gusta, bo szczerze mówiąc nienawidzę różowych róż bardziej wolę białe.

-Więc to dla pani.- podał mi bukiet

-Dziękuję, a wie pan może od kogo to jest?- na mam zielonego pojęcia kto to może być. Opcję, że to Blake od razu odrzuciłam, bo po pierwsze on nie jest typem romantyka, a po drugie po co by to robił jesteśmy tylko przyjaciółmi.

-Nie wiem, ale jest w środku liścik.- odparł z lekkim uśmiechem co odwzajemniłam później facet tylko się pożegnał i odszedł, a ja zamknęłam za sobą drzwi. Od razu znalazłam liścik, otworzyłam go, a tam ukazał mi się krótki list i podpis.

Dla najpiękniejszej dziewczyny na tym świecie. Chce żebyś chociaż trochę mi wybaczyła. A i słyszałem, że masz nowego chłopaka. Życzę szczęścia chociaż on na ciebie nie zasługuję. Moja piękna.

Pozdrawiam J.R

Po tych inicjałach natychmiast rozpoznałam osobę, która mi wysłała te kwiaty. Po co on znowu do mnie piszę i wysyła jakieś durne prezenty. Nienawidzę go za to co zrobił, a teraz ma czelność robić coś takiego. Nawet nie minęła minuta, a znowu usłyszałam dzwonek.

Nie no znowu.

Byłam już lekko zła przez to, że ten idiota ma czelność do mnie wypisywać jakieś głupie liściki, a teraz znowu ktoś musi mi zawracać głowę. Ze złością otworzyłam te pieprzone drzwi nawet nie patrząc na osobę, która za nimi stoi z miejsca nakrzyczałam na tą osobę.

-Co znowu!.- krzyknęła, a potem podniosłam wzrok na chłopaka który stał tam lekko skołowany.

-Co ty taka dzisiaj zła?- powiedział wymijając mnie i wchodząc do mojego domu. Od razu rzuciły mu się w oko róże które trzymałam za plecami.- od kogo to?

Raj zwany piekłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz