17.Szmatą ręki nie podaję.

1K 29 8
                                    

-Blake ile jeszcze będziemy jechać?- powiedziałam odwracając głowę w stronę chłopaka siedzącego obok.

-Na pewno dojedziemy szybciej jak się zamkniesz.- odpowiedział cały czas spoglądając na trasę.

-Alec jedziemy już chyba z jakąś godzinę.- założyła ręce na klatkę piersiową.

-Nie mów tak do mnie.- w tym momencie odwrócił głowę w moim kierunku. Nie widziałam dokładnie jego wyrazu twarzy, bo nie spoglądałam na niego robiłam to co on przez cały czas po prostu wpatrywałam się w drogę.

-Alec, przecież to ładne zdrobnienie twojego imienia.- moje usta wykrzywiły się w lekki uśmiech, kiedy wiedziałam, że chłopak coraz bardziej się irytuje.

-Nie jest ładne, jest głupie i dziecinne.- powiedział oschłym głosem. 

-Mi tam się podo...- nie mogłam dokończyć zdania bo Blake mi przerwał.

-Jesteśmy.- oznajmił, gdy zobaczyłam jak parkuje na ogromnym parkingu na którym stało od cholery aut. W oddali widziałam jedynie duży diabelski młyn. Chłopak zgasił swoje auto i nawet na mnie nie patrząc wyszedł z auta wcześniej odpinając pasy. Oczywiście zrobiłam to samo ale zastanawiało mnie czemu chłopak tak się zirytował tym zdrobnieniem przecież ładnie brzmi i nie jest dziecinne. Mi tam się podoba no ale wiadomo jemu wszystko się nie podoba. Szybkim krokiem podeszłam do chłopaka który już zaczął kierować się w stronę wejścia. Szliśmy tak obok siebie nie wymieniając ze sobą żadnego zdania. Kiedy już doszliśmy do wejścia zobaczyłam grupę nastolatków stojących obok stoiska z watą cukrową. Nie rozmyślając więcej zaczęliśmy udawać się w ich stronę gdy niespodziewanie usłyszałam, a później zobaczyłam dziewczynę która na prawdę mnie cholernie wkurwia, a jest nią oczywiście że Zoe nienawidzę suki. Zaczęła się przytulać do ramienia Alex'a, a po jego minę widziałam, że no nie jest z tego zbytnio zadowolony. Ja za to przyspieszyłam kroku i doszłam do grupki nastolatków zostawiając chłopaka i tą blądyne z tyłu. Stała tam oczywiście Vanessa czekająca na swoją watę, a obok niej stał Michael, stała tam jeszcze Chloe pamiętałam jak wygląda z urodzin chłopaka wyglądała nadal troszeczkę groźnie ale wiecie nie ocenia się książki po okładce. Obok Michaela znajdował się też wysoki blondyn o zielonych oczach. Na sobie miał szerokie niebieskie jeansy i beżową koszulkę z napisem Arizona. Przez to, że miał na sobie bluzkę na krótki rękaw mogłam zobaczyć, że ma na rękach kilka tatuaży nie mogłam się im dobrze przyjrzeć, bo usłyszałam jak Vanessa zaczyna piszczeć na mój widok.

-Cześć kochana.- krzyknęła podbiegając do mnie i mocno przytulając.

-Hej.- odpowiedziałam ledwo co oddychając przez tak mocny uścisk mojej przyjaciółki. Kiedy wyswobodziłam się z uścisku zobaczyłam, że wreszcie dołączyli do nas Alex i Zoe. Ta mała blondyna cały czas się do niego przymila po co nie mam pojęcia ale wiem, że zaczyna mnie to coraz bardziej irytować. Nie chciałam zawracać na nich uwagi, więc poszłam przywitać się z Michael'em.

-Też nie lubię Zoe, więc nie jesteś jedyna.- szepnął mi do ucha gdy się przytulaliśmy.

-Nawet mi nic nie mów, po co ona tu w ogóle przyszła nikt jej chyba nie zapraszał.- cicho powiedziałam w jego stronę kiedy na jego twarz wpłynął chytry uśmiech.- czemu się tak śmiejesz.

-Bo widzę jaka jesteś o niego zazdrosna.- przewróciłam oczami na jego stwierdzenie, ja niby zazdrosna o Blake wypraszam sobie.

Odsunęłam się od chłopaka i wtedy właśnie nie wiedziałam co mam zrobić czy najpierw podejść do nieznanego mi blondyna czy Chloe którą znam tylko z widzenia. Jedynie nie chce podchodzić do Zoe jakoś no nie wpadła mi do gustu.

Raj zwany piekłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz