Rozdział 2: Nie stoję po niczyjej stronie.
🦋
Rano Hara wyszła z domu wraz ze swoim młodszym rodzeństwem. Starała się wyjaśnić im obecną sytuację, najdelikatniej jak potrafiła, tak, aby oboje zrozumieli okoliczności. Taka informacja szybko rozchodzi się po szkole podstawowej, zwłaszcza przez matki, które lubią plotkować. A jak się okazało, że ich ojciec zabił sprzedawcę sklepu, który nie chciał dać mu pieniędzy na hazard, jest dla nich jak śmieszny żart.
— Poradzimy sobie, mając tylko jedną wypłatę?
Zapytał niepewnie Yeonjun, patrząc na swoje buty. Jest mu przykro, że teraz ich mama musi zatrudnić się w drugiej pracy, aby utrzymać ich czwórkę.
— Pomogę jakoś naszej mamię.
Powiedziała Hara, uśmiechając się ciepło do Yeonjuna, który spojrzał na nią, marszcząc przy tym brwi z niezadowolenia. Hara pokiwała głową na boki.
— Mam nadzieję, że nie strzeli wam do głowy chory pomysł, aby pójść do pracy zamiast do szkoły.
— Hara, daj sobie pomóc.
Powiedział chłopak ze słyszalnym smutkiem w głosie. Czuł się także odpowiedzialny za tą rodzinę, jak i Hara.
— Pomożesz, jak skupisz się na nauce i nie będziecie sprawiać kłopotów.
Głównej mierze te słowa były skierowane do niego, ponieważ to on zaczął rozrabiać z kolegami. Choć ojciec raz poszedł do szkoły przez niego, to nie czuje tej więzi ojcem, a synem. Zawsze wolał rozpieszczać Chaejun, która była jego oczkiem w głowie, a on po prostu był. Stąd jego młodsza siostra uważa ich ojca za chodzący ideał mężczyzny, choć teraz musi czuć zawód przez jego obecne czyny.
— Miłego dnia i bądźcie grzeczni.
Rzuciła uśmiechając się do młodszych. Stała jeszcze przez chwilę, przed bramą szkoły, do której uczęszcza jej młodsze rodzeństwo. Kiedy weszli do środka, spokojnym krokiem kierowała się do swojego piekła. Tego nie da się inaczej nazwać. Z wielkim trudem i poświęceniem chodzi do tego miejsca pięć razy w tygodniu. Dzieje się tak, ponieważ nie zalicza się do grupy osób lubianych w klasie. Jednak też nie można powiedzieć, że równieśnicy jej nie nienawidzą. Jest raczej obojętna, taki duszek, który jest widzialny w momencie, gdy potrzebna jest jej pomoc. Dlatego zazwyczaj siedzi sama i nawet przyzwyczaiła się do samotności.
Wchodząc do środka budynku, podeszła do sali z numerem pięć i usiadła na ławce. Wyjęła książę, przypominając, co było ostatnio. Nagle jej książka upadła na ziemię. Podniosła wzrok na stojącą przed nią trójcę szkolną.
CZYTASZ
ð(ð³ð¶ðœð¬)ð¹ðº || ðððð ðððððâð€ð (zawieszone)
FanficðŸðð ð»ððð ððð ð¡ ðððððÌš ð§ ððððððð ð§ðŠðâ ð¢ðð§ðððÌð€ ð€ ð ð§ðððð, ððð ððð§ ð§ÌððððŠðâ ðððð ðððâ ð§ððððððŠðâ. ðð ð¡ðŠððð ðððððÌš ððð§ðŠðððððÌÅððÌš ðð ð ð¡ð¢ððððâ - ð¶âð¢ðððð...