Rozdział 14 - Niezapowiedziana wizyta

258 10 13
                                    

ILONA

Kiedy tylko rano otworzyłam oczy, od razu zalały mnie wspomnienia z poprzedniego dnia, a dokładnie poprzedniej nocy, kiedy całowaliśmy się z Karolem. Znów zaczynam o tym myśleć i wszystko analizować, aż w końcu zdenerwowana i rozżalona stwierdzam, że lepiej będzie o tym zapomnieć. Skoro on nic do mnie nie czuje i dał temu wczoraj dobitny wyraz, to nie będę mu się narzucać. Nie tak to sobie wyobrażałam, ale cóż... Moje życie i tak jest już skomplikowane, więc może to i lepiej...

Słyszę, że Karol już wstał i krząta się po domu, a ja zaczynam się zastanawiać, jak mam się teraz zachowywać w stosunku do niego. Czy mam go unikać, a może porozmawiać o wczoraj? Ostatecznie stwierdzam, że spróbuję zachowywać się tak, jak zwykle choć wiem, że to będzie trudne, bo kłębi się teraz we mnie mnóstwo, niekoniecznie pozytywnych, emocji. Jest mi przykro i smutno, a na dodatek jestem na niego zła. Przede wszystkim jednak jestem zła na siebie.

Mimo wszystko muszę być twarda. Z takim postanowieniem wchodzę więc do kuchni, gdzie z radia leci "All for Nothing" zespołu Kensington i jak gdyby nigdy nic, witam się z Karolem:

– Cześć.

Karol odwraca się i patrzy na mnie zaskoczony. Chyba spodziewał się, że będę go unikać. Czuję ukłucie satysfakcji, widząc jego minę.

– Cześć. – Odpowiada i przygląda mi się uważnie, ale ja udaję, że tego nie widzę.

Nastaje chwila ciszy podczas, której wsypuję płatki śniadaniowe do miski i podgrzewam mleko na gazie. Karol najwyraźniej już zjadł, dopił również kawę, ale nadal kręci się po kuchni, nienaturalnie zaabsorbowany wsypywaniem suchej karmy dla Reksa. Czuję, że chce coś powiedzieć i rzeczywiście po chwili odzywa się niepewnie:

– Ilona, przepraszam za wczoraj,

– Za co mnie przepraszasz? Za pocałunek czy za to, że wybiegłeś jak oparzony z mojego pokoju? – Pytam zbyt ostro.

– Za to, że wyszedłem. Nie chciałem, żeby tak wyszło.

– Dlaczego to zrobiłeś?

Widzę, że zaczerwienił się lekko, ale nadal stara się patrzeć mi prosto w oczy. Stara sztuczka.

– Nie wiem. – Odpowiada po chwili i brzmi przy tym kompletnie bezradnie.

– Nieważne. – Wzdycham. – Pamiętasz, że za dwie godziny mam wizytę u lekarza? Zawieziesz mnie, czy to już nieaktualne? – Pytam buntowniczo, a on zaciska szczękę.

– Obiecałem, więc cię zawiozę. – Stara się brzmieć spokojnie, ale i tak wiem, że jest zdenerwowany. Zdradzają go policzki, które drgają mu zawsze wtedy, gdy się wkurza.

– Ale poczekasz na mnie, żeby mnie przywieźć z powrotem, czy też zamierzasz uciec?

– Zastanowię się. Może to byłoby jakieś wyjście. – Odpowiada zirytowany i wychodzi z kuchni, a ja nie mogę nic poradzić na to, że jego słowa zabolały mnie bardziej, niż bym chciała.

***

Wizyta u lekarza na szczęście nie trwała zbyt długo i nie było aż tak źle, jak się spodziewałam. Miła pani psychiatra w średnim wieku z twarzą w kształcie serca i ciepłym uśmiechem przepisała mi leki nasenne oraz inne na dzień, na uspokojenie. Stwierdziła, że poprzednie były zbyt mocne, a te mimo, iż nie są tak silne, spełnią swoje zadanie, a przede wszystkim nie spowodują niepożądanych reakcji organizmu. Możemy więc wracać z Karolem do domu.

Droga powrotna bardzo mi się dłuży, a cisza pomiędzy mną a Karolem jest nie do zniesienia. Kiedy dojeżdżamy na miejsce, oddycham z ulgą. Wyskakuję z samochodu i szybkim krokiem kieruję się do swojego pokoju, w którym zamierzam zaszyć się na resztę dnia.

Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz