Rozdział 5 - Ten, w którym wszystko się zmienia

258 8 3
                                    

KAROL

Otwieram oczy. Jest już całkiem jasno, choć jest jeszcze wcześnie rano. To dziś. Najbardziej znienawidzony przeze mnie dzień w roku. Dlaczego akurat dziś nie mogłem pospać dłużej, żeby ten dzień był krótszy? Nie idę do roboty, nie dam rady... Musiałem wziąć wolne.

To już dwa lata od kiedy moje życie ostatecznie się rozsypało i nie było już, co zbierać. Czuję, jak całe moje ciało się spina, zaczynam się pocić, jest mi duszno, trzęsą mi się ręce...

To już dwa lata, a ja pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj. Wciąż pamiętam i będę pamiętał do końca swojego życia. I dobrze mi tak! Będę cierpiał za swoje winy, bo przeze mnie czyjś świat się zawalił...

ILONA

Wstaję rano, gdy słyszę, jak Karol krząta się po domu. Zerkam na zegarek i dziwię się, że nie pojechał jeszcze do pracy. Choć kilka dni temu postanowiłam, że nie będę wścibska, to jednak jestem zbyt ciekawa powodu, dla którego zaspał. Może nadal źle się czuje po ukąszeniu przez osę? Niby zaglądałam do niego kilka razy w nocy tak dla pewności, czy nie dostał wstrząsu anafilaktycznego i wszystko było z nim w porządku, ale kto go tam wie...

Idę więc do kuchni, żeby sprawdzić, czy przypadkiem coś się nie stało. Może nawet przygotuję mu jakieś śniadanie... Wiem, że nigdy nie uda mi się odwdzięczyć za to, co dla mnie robi, ale robię, co mogę. Wychodzę właśnie z pokoju, kiedy o mały włos na niego nie wpadam.

– Oj, mało brakowało. – Uśmiecham się – Nie idziesz dziś do pracy?

– Nie. – Odpowiada sucho i kieruje się do swojego pokoju, nie reagując nawet na zaczepki Reksa.

– Jak się czujesz po ukąszeniu?

– Wyśmienicie! – Odpowiada z sarkazmem i znika za drzwiami, mocno nimi trzaskając.

Jest zły, ale oczywiście nie dowiem się, co się stało. Myślałam, że po tym, jak pomogłam mu po użądleniu przez osę, będzie dla mnie nieco łaskawszy. Ku mojemu rozczarowaniu okazuje się, że wcale nic się nie zmieniło, a być może teraz będzie jeszcze gorzej. Wydawało mi się, że wczoraj nawiązała się pomiędzy nami cienka nić porozumienia. Nawet udało mi się go rozbawić, a teraz... Kompletnie tego nie rozumiem.

– To tyle jeśli chodzi o dobre chęci. No nic, ominie go pyszne i pożywne śniadanie. – Zwracam się cicho do Reksa, drapiąc go za uszami. – Ty za to dostaniesz swoją porcję, chodź! – Wołam wesoło do psa. Wsypuję do miski Reksa jego ulubioną suchą karmę i sama zabieram się za śniadanie.

Po pożywnym posiłku staję przed otwartym na oścież oknem w kuchni i popijam malinową herbatę. Dzisiejszy dzień jest przepiękny. Na dworze, gdzie nie spojrzę, widzę soczystą zieleń i mnóstwo kwiatów. Upajam się ich zapachem. Ptaki ćwierkają jak szalone, słońce przygrzewa przyjemnie w twarz, a nade mną białe pierzaste obłoki suną po idealnie błękitnym niebie. Postanawiam wykorzystać dzisiejszy dzień na pranie, sprzątanie i oczywiście gotowanie.

Plusem tego, że Karol został dziś w domu jest to, że mogę wyłączyć telefon. Włączona komórka nie będzie mi potrzebna do kontaktu z nim, skoro jest za ścianą. Bardzo się cieszę z tego powodu, bo Marcin stał się nie do zniesienia. Wciąż próbuje się ze mną skontaktować, a do tego ostatnio zaczął wyzywać mnie od dziwek i szmat po tym, jak Karol odebrał mój telefon i zasugerował Marcinowi, że się z nim kochałam.

Całe szczęście zaraz zajmę się pracą w domu, więc choć na jakiś czas uwolnię od niego swoje myśli. Zanim zabiorę się do pracy, idę jeszcze do ganka i upewniam się, że drzwi wejściowe są zamknięte. Sprawdzam to już któryś raz dziś, zresztą jak co dzień, i wracam do kuchni. Zamykam otwarte na oścież okno i uchylam je od góry, aby nikt nie wszedł przez nie do środka. Następnie ubieram się w wygodne niebieskie szorty i białą bluzkę z krótkim rękawem. Włosy związuję w wysoki kok, żeby mi nie przeszkadzały i zabieram się do pracy.

Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz