Rozdział 9 - Psychoanaliza

249 10 0
                                    

KAROL

Po powrocie z pracy zastaję w domu to, co zwykle ostatnimi czasy. Ilona jest w kuchni, gdzie już czeka na mnie smakowicie pachnący obiad, a w radiu na parapecie gra muzyka. Tym razem jest to "Boom" zespołu X Ambassadors. Kiedy jednak staję w progu, dostrzegam, że obiad owszem, jest gotowy, ale Ilona zdecydowanymi, choć nieco nerwowymi i niecierpliwymi ruchami ugniata teraz ciasto.

– Widzę, że dzisiaj zaszalałaś.

– Co? – Odwraca się do mnie, a na jej twarzy majaczy niezrozumienie. Zauważam, że na włosach i policzku ma trochę mąki.

– Nie dość, że zrobiłaś obiad, to jeszcze teraz pieczesz ciasto.

– Musiałam się czymś zająć. – Odwraca się z powrotem w stronę stolnicy i znów rozgniata ciasto, wkładając w to chyba całą siłę, jaką ma.

– Co się stało? – Pytam, a Ilona wzdycha ciężko i zewnętrzną stroną dłoni zlepioną ciastem, próbuje włożyć za ucho niesforny kosmyk włosów, przy czym jeszcze bardziej brudzi sobie włosy mąką.

– Cholera jasna! Mógłbyś założyć mi to pasemko za ucho, bo zaraz mnie szlag trafi?

Przysuwam się więc bliżej niej i robię to, o co mnie prosiła, strzepując przy okazji mąkę z jej włosów. Zauważam również, że ma dziś zdecydowanie więcej piegów niż wczoraj. Musiała spędzić trochę czasu na słońcu.

– Dzięki. – Odwraca się z powrotem do ciasta i odpowiada na moje pytanie o powód jej zdenerwowania: – Marcin jest dziś wyjątkowo ohydny. Przez cały dzień przesyła mi zboczone i wulgarne sms-y, a do tego non stop dzwoni. Dosypiesz mi mąki? To ciasto nie chce się w ogóle wyrobić! Całe ręce mam sklejone. Już od paru minut je wyrabiam i nic!

– Spokojnie. – Uspokajam ją i wsypuję mąkę na stolnicę. – Bo wyjdzie zakalec. – Próbuję żartować, ale jej zabójcze spojrzenie mówi mi, że to nie najlepszy moment. – Wróciłem już, więc możesz wyłączyć telefon, a nim się nie przejmuj.

– To pomoże na chwilę, a potem znów będę musiała włączyć telefon, a on znów nie będzie dawać mi spokoju. Co ten idiota we mnie widzi? Nie rozumiem tego zupełnie. Że też akurat do mnie musiał się tak przyczepić! Ale masz rację, przynajmniej mogę już teraz wyłączyć telefon. Możesz to zrobić? Mam sklejone ręce, bo to pieprzone ciasto nadal nie chce współpracować!

Ilona jest coraz bardziej zdenerwowana, a jej głos coraz bardziej piskliwy. W pewien sposób jest to nawet urocze, ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że sytuacja jest poważna. Kiedy więc znów dosypuję mąkę, staram się pocieszyć Ilonę.

– Zaraz będziesz mieć trochę spokoju. – Biorę do ręki jej telefon, a on zaczyna akurat dzwonić. Wciskam czerwoną słuchawkę i łapię zezłoszczone spojrzenie Ilony. – Masz pięć nowych wiadomości. – Informuję ją, siląc się na spokój.

– Odczytaj je. Ale nie na głos. Upewnij się tylko, że nie zrobił czegoś głupiego, w stylu: nie poszedł do mojej pracy i nie zaczął o mnie wypytywać. Wolałabym wiedzieć o takich rzeczach.

– Jasne. Musisz odblokować. – Podsuwam jej telefon, ale ona podnosi sklejone od ciasta palce i macha mi nimi przed twarzą z miną „Jak niby mam to zrobić takimi palcami, geniuszu?".

– Wpisz 2106.

– To data twoich urodzin?

– Tak.

– To w przyszłym tygodniu.

– Nawet mi nie przypominaj.

– Ile lat tak właściwie skończysz?

Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz