20.

95 7 6
                                    

- O w mordę... - Akemi nie miała pojęcia, co się dzieje.

- Niespodzianka!!! - wszyscy na raz krzyknęli, gdy tylko przekroczyła próg tawerny, a Klee przytuliła czule przyjaciółkę.

- Będzie nam ciebie brakowało... - ścisnęła ją mocniej.

Eula i Kaeya podeszli do rudowłosej.

- To dziwne - zaczęła pani kapitan - od tylu lat się znamy, możesz pić już od dawna... A jednak robimy to razem pierwszy raz.

- I prawdopodobnie ostatni - Kaeya objął Eulę ramieniem, na co ta się wyraźnie spięła.

- Nie mów tak... postaram się was odwiedzać, może nie co tydzień, ale przynajmniej raz w miesiącu...

- Trzymam cię za słowo - Noelle podeszła do grupki z tacką ciasteczek - chce ktoś?

- Chętnie - Rudowłosa schrupała ciasteczko, a Kaeya uśmiechnął się jakby miał jakiś szatański plan.

- Też mogę..? - pomimo zadanego pytania chwycił je i podsunął pod nos niebieskowłosej, zamiast zjeść samemu - Powiedz „aaaa"...

Eula popatrzyła się na niego jak na debila [którym jest].

- Powaliło cię?

Kapitan kalwarii zrobił smutną minkę, Eula, zlewając go, wzięła ciasteczko dla siebie. Gdy wzięła je do ust, niebieskooki spróbował odgryźć kawałek ciastka.. Wtedy Eula poczuła alkohol. Wszystko jasne, jest cudotwórcą, impreza trwa niecałe piętnaście minut, a on już jest pijany...

- Zidiociałeś do reszty?! Przez ciebie tego nie zjem!

- Więc oddaj mi - uśmiechnął się, a błękitnowłosa od razu odsunęła rękę z dała od Kaeyi.

- Ile ty wypiłeś, co?

- O to samo chciałam zapytać - Zaśmiała się rudowłosa.

- Szczerze? Nie wiem...

„Kim jest ten człowiek? Uhhh, beznadzieja"

Eula powstrzymała się od strzelenia klasycznego facepalma.

Właśnie podszedł, lub dotoczył się, Venti. Stanął obok szkarłatnookiej, oparł się o blat, aby się nie przewrócić.

- Tańczysz?

- Ja? Z tobą?

- Nie ze mną... Ogólnie..

- Żartujesz chyba, nie umiem przecież tańczyć - spojrzała na niego jak na głupiego.

- No już, już, nie patrz się tak na mnie... Hyk! - odszedł machając do nich wesoło, po czym krzyknął - TRADYCYJNY, MOI DRODZY!

Ludzie zaczęli schodzić się na parkiet. Bard zaczął grać, od razu dało się słyszeć stukanie obcasów. Akemi obserwowała pary, tradycyjny taniec Mondstadt jest naprawdę zjawiskowy. Gdzieś spostrzegła Kaeyę z Eulą i Jean z Dilucem.

Po jakimś czasie zorientowała się, że patrzy na pusty parkiet. Potrząsnęła głową i zamrugała oczami.

- Hej, na co tak patrzysz? - Akemi poznała melodyjny głos i czerwone, krótkie włosy przyjaciółki i szefowej kuchni jednej z mondstadzkich restauracji.

- Yuume - popatrzyła zdziwiona - nie miałaś iść do domu..?

- Miałam, ale się rozmyśliłam - wyciągnęła coś z koszyka - przyniosłam ci coś ciepłego do zjedzenia.

- Wielkie dzięki, ale... Sama tego nie zjem...
- Aż tak się szampanem najadłaś?
- Żebyś wiedziała - Akemi zrobiła obrażoną minę, ale zabrała się za jedzenie.

Tymczasem przy ladzie siedziała fioletowooka, która właśnie miała złożyć zamówienie.

- Daj jeszcze jedno, Diluc...

- Ty właściwie możesz pić?

- W sensie czy matka mi pozwala? - spojrzała na niego znudzona, uniosła brew.

- No na przykład..? - Diluc był już ewidentnie zmęczony, więc zaczął to okazywać.

- Moja matka leży w grobie.

- Więc ojciec?

- Leży obok matki - założyła ręce na piersiach - daj jeszcze jedno.

W tym momencie przyszła Jean, najpewniej, jak to pomyślała brunetka, do Czerwonowłosego.

I się nie myliła.

- Jak się trzymasz, Diluc?

- Wyśmienicie - odparł bez żadnych emocji, a na blondynkę nawet nie spojrzał.

- Widzę właśnie. Chcesz to już skończyć? - ogarnęła wzrokiem całą tawernę.

Bennett i Fischl żywo o czymś rozmawiali, Venti i Kaeya prawdopodobnie leżeli już pod stołami, a Sucrose zasnęła na ramieniu Albedo, który coś szkicował.

- Obojętnie mi.

- Jest zmęczony, widać to - wtrąciła się brunetka, jak miała w zwyczaju - w dodatku musi to wszystko posprzątać.

Yuume i Akemi przysłuchiwały się rozmowie. Po krótkiej naradzie postanowiły pomóc Czerwonowłosemu w sprzątaniu całego tego bałaganu. Podeszły do grupki rozmawiających.

- Ja i Akemi możemy pomóc, jak ostatnio!

Diluc pokręcił głową.

- Nie ma potrzeby, a Akemi musi odpocząć przed podróżą.

- No dobrze, skoro nie chcesz pomocy... Ale jak chcesz skończyć to wariactwo? - Jean spojrzała na czerwonowłosego z uniesionymi brwiami.

- Jak zobaczą, że naszej gwiazdy nie ma, sami zaczną wychodzić - powiedział krótko, przypatrując się Akemi - przynajmniej taką mam nadzieję. Generalnie im mniej osób jest tym więcej wychodzi.

- To ma sens... - Akemi zaczęła analizować to, co powiedział właśnie Diluc.

- Yuume, odprowadzisz Akemi do domu? - blondynka spojrzała na kucharkę, która pokiwała energicznie głową.

- Oczywiście!

- Świetnie. Idźcie już, bo Akemi nie będzie w stanie jutro wstać.

Obie pożegnały się z wszystkimi w tawernie i poszły w stronę domku szkarłatnookiej. Zaraz po nich Albedo z ledwie przytomną, oczywiście przez senność, nie alkohol, Sucrose. Co chwila wyruszali się kolejni goście, aż w końcu został Diluc sam na sam z Pijanymi Kaeyą i Ventim.

Zapowiada się ciekawa noc...

Ciekawe, kto w samym miasteczku będzie w stanie się wyspać....

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz