26.

87 7 14
                                    

Podniosła się cała zlana potem i łzami. Świtało. Nie chciała nawet wiedzieć, która godzina, budzik jeszcze nie zadzwonił, czyli mogła spać. Poszła do łazienki, przemyła twarz, po czym rzuciła się na łóżko. Skrzypnęło z niezadowolenia, Akemi przytuliła się do poduszki i już miała zasnąć, gdy zadzwoniła ta piekielna maszyna tortur, wynaleziona przez chyba najgorszego potwora z odchłani, aby sprawiać ból biednym ludziom.

Nie chciała wstawać, czuła się jeszcze bardziej zmęczona niż poprzedniego dnia, jednak po dziesięciu minutach walki ze sobą wstała. Bez pomysłu na śniadanie wyciągnęła bułkę, szynkę i jakiegoś niezbyt świeżego pomidora, po czym zaczęła robić szybko kanapkę.

Wiedziała, że pośpiech to zły pomysł, ale chciała nadrobić stracone minuty.

- Auć - włożyła do ust krwawiącego palca - cholera, a mówili ci, że jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy. I co? Jak zawsze nie słuchasz.

Poszła po plaster, zakleiła ranę i wróciła do robienia śniadania. Niezadowolona z rezultatu, gdyż przesolona szynka i pomidor o konsystencji i smaku mułu nie smakowały dobrze razem, ani osobno, zostawiła połowę kanapki i postanowiła w końcu zrobić z siebie coś na podobieństwo ludzkiej istoty, gdyż była pewna, że gdyby ktoś ją teraz zobaczył uznałby, że jest jakąś ropuchą, czy czymś w ten deseń.

Patrząc na przeżycia poprzedniej nocy postanowiła wziąć szybki prysznic, po czym uporała się z codzienną, łazienkową rutyną. Podeszła do walizki, z której już dziś wypakuje wszystkie swoje ubrania do szafy, aby wybrać strój na dziś.

Tak.

Postanowiła ubrać się w coś innego niż skórzane szorty i bluzka w kwiaty. Tak, wiem, trudno w to uwierzyć.

Wygrzebała z walizki jakąś błękitną sukienkę z falbankami [NIE KAWAII.] i białe buty na niezbyt wysokim obcasie.

Popatrzyła na zegar, była ledwie cztery minuty spóźniona. Zbiegła, aby otworzyć kwiaciarnię, parę osób stało już w kolejce.

Ciekawe kto zrobił jej taką reklamę.

I wcale nie myślała o pewnym rudym idiocie.

Obsłużyła kilku klientów, po czym spostrzegła Zhongliego, który stał przed drzwiami budynku. Gdy ostatni klient opuścił pomieszczenie, a Zhongli dalej tam stał, ewidentnie zamyślony, postanowiła do niego wyjść. W końcu Childe poprosił ją, żeby się nim "zaopiekowała", więc chciała się dowiedzieć o co chodzi.

- Dzień dobry - podeszła do bruneta i powiedziała cicho.

- Dzień dobry, Akemi. Jak wrażenia po pierwszej nocy w Liyue?

- Okropnie - wyznała szczerze, mimo, że nie miała ochoty na pogaduszki.

- Coś się wydarzyło?

- Miałam koszmar o Mondstadt, nic szczególnego. Po prostu źle spałam.

- Mogę wiedzieć, co ci się przyśniło? - popatrzył na dziewczynę ze... Współczuciem..?

- Jakaś kobieta mordowała ludzi w mondstad, a ja nie mogłam z tym nic zrobić. Najgorsze uczucie, patrząc na to że mam wizję i nie mogłam pomóc.

Wyraz twarzy Zhongliego zmienił się gwałtownie. Myślał chyba, że Akemi tego nie zauważyła, ponieważ ciągnął rozmowę jakby nigdy nic.

- Masz wizję? - zapytał z udawaną ciekawością.

- Tak. Trzymam ją raczej schowaną - splotła ręce za plecami - co to ma do rzeczy?

- po prostu jej nie zauważyłem. Jaki element?

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz