46.

22 2 0
                                    

Wielkimi krokami zbliżamy się do końca moi mili. Zaraz startuje kolejny pov, tym razem yuume.

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

- A może innym razem...? - Zero niezbyt przekonany patrzył w biały śnieg pod nogami.

- A kiedy niby będzie ten inny raz? Tak rzadko cię widuję, że martwię się, że jeszcze o mnie zapomnisz. Nie ma opcji - wciąż ciągnęła go jak leniwego psa na spacer.

Widząc ich z daleka, Yelan dała znak reszcie. Powoli zaganiali niczego nie świadomą brunetkę w pułapkę. Napięła cięciwę i celując między fioletowe tęczówki, czekała na odpowiedni moment. Jeśli chybi, cały plan diabli wezmą.

- Niestety most jest zarwany, więc musisz poszybować - ledwie skończyła zdanie i znalazła się po drugiej stronie zniszczonej budowli.

- Szybowanie jest nudne - ześlizgnął się po wytworzonym przez siebie lodowym mostku i wylądował z gracją koło brunetki.

- Z klasą - uśmiechnęła się do niego i ruszyła za zakręt - Albedo!!! Pamiętasz, jak opowiadałam ci o...

Nie było go tam. Nic nie wskazywało na jego pobyt w tym miejscu odkąd Agana ich odwiedziła.

- Nic nie rozumiem, powinien tu być...

- Może gdzieś na chwilę wyszedł..? - syn Tsaritsy przygryzł wargę. Wiedział dokładnie, co stało się z alchemikiem.

Wtedy oczy dziewczyny rozszerzyły się.

- Nigdy w życiu nie zostawiłby włączonego palnika - a jednak. Łatwo było się domyślić, że blondyn nie opuścił tego miejsca z własnej woli. I ten mały detal zniszczył cały skrupulatny plan. Wybiegła na zewnątrz, szukając śladów na śniegu. były ledwie widoczne, bo białe śnieżynki wciąż opadały na poprzednie ich warstwy.

- Nie rób nic głupiego-

- To mój przyjaciel, nie zostawię go! - krzyknęła zirytowana na syna Tsaritsy. Poziom adrenaliny w jej krwi wzrósł do niebezpiecznego poziomu.

- Nic mu nie będzie - z całej siły starał się nie zdenerwować.

- Skąd wiesz?! 

- Czemu nie możesz mi po prostu zaufać i odpuścić? - złapał ją za ramiona i obdarzył błagalnym spojrzeniem. 

Zawahał się. Jakaś część niego nie pozwalała mu dać jej skrzywdzić. nie chciał jej wypuścić za skałę, gdzie najpewniej zestrzeli ją Yelan.

- Bo go kocham! 

Zmroziło go. Nie wiedział, co powiedzieć. Miał świadomość, że jest blisko z blondynem, ale nie sądził, że może w ogóle być w jej typie.

- ...Słuchaj, ja wiem, gdzie on jest...

- Że co?! Co mu zrobiłeś?! czemu w ogóle miałbyś to robić?!! - do jej oczu napłynęły łzy. Czuła się zdradzona, samotna, oszukana.

- Ja.. - nie wiedział, jak się jej wytłumaczyć - to Murata. Wybrała kilka osób, które mają zabić za nią Albedo, bo ty nie chcesz tego zrobić.

W oczach brunetki stał się widoczny lekki różowy blask, co zwiastowało kłopoty.

- Zrobiliście mu coś?

- Przysięgam na życie matki, że one nie wiedzą, że mają zabić jego. Są przekonane, że mają zabić ciebie. To jest pułapka, Shicori, one chcą cię zabić, rozumiesz?

- Po moim trupie.

Odwróciła się i pomaszerowała w kierunku Yelan. O dziwo nie musiała nawet robić uniku, strzała chybiła. Shicori zagwizdała przeciągle, a chwilę później na horyzoncie pojawił się jeszcze nie do końca wyrośnięty irbis. Wesoło poczłapał do swojej opiekunki, a gdy wyczuł obcy zapach strzały Yelan, zmarszczył nos i przybrał pozycję czuwania.

 - Wynająłeś Yelan? - spojrzała na pióro strzały - Aarica, znajdź ją.

- Nie zrobi jej krzywdy? - Zero wciąż nie był pewny, co robić.

- Kto komu? To ja mam ochotę je załatwić. Jeśli mi nie powiesz, gdzie one są, i tak je znajdę. Kwestia czasu - spojrzała mu prosto w oczy - a jeżeli bardziej mnie zdenerwujesz, może się to skończyć krwawo. A chyba oboje chcemy zapobiec czyjejś krzywdzie.

- Zapadnięta jaskinia na północy.

Już jej nie było. Został jedynie fioletowy, stopniowo zanikający ślad.

"Było im powiedzieć, może wszystko skończyłoby się inaczej. Może w ogóle nie byłoby tej całej sytuacji, a Agana dałaby spokój." 

Wyrzucał sobie, że to wszystko jego wina.

Dla dobra swojej przyjaciółki szybko zebrał się w sobie i ruszył do jaskini. Musiał je znaleźć zanim Shicori zrobi jakąś głupotę.

Gdy dotarł na miejsce, wcale jej tam nie było. Albedo siedział półprzytomny na kocu, bo wiadomym było, że chciałby pomóc brunetce. Trzeba było go unieszkodliwić bez użycia przemocy.

- Gdzie jest Yelan? - zapytał, mimo, że połowicznie znał odpowiedź. Wiedział, że irbis jego przyjaciółki prawdopodobnie ją dopadł, ale miał szczerą nadzieję, że nie zrobił jej krzywdy.

- Nie wróciła. I to mnie martwi - Masae chodziła w kółko po jaskini - powinna już dawno wrócić, skoro ty tu jesteś. Mieliśmy ją wykończyć razem.

- Byłoby o wiele łatwiej, gdyby jej kości nie były tak twarde - Akemi rzuciła kamykiem - strzała zabiłaby ją, a nie osłabiła.

- Wtedy Agana nie potrzebowałaby tyłu osób - stwierdziła Misaki, z resztą, pod pewnymi względami, prawidłowo.

- Jest Archonem. Sama mogła się tym zająć - Zero sapnął pół do siebie, pół do dziewczyn.

- Coś w tym jest - Przywołała swoją włócznię i zaczęła ją ostrzyć - tylko po co wykorzystuje nas?

- Nie mam pojęcia.

- Co wyście mu zrobili? - i zguba się znalazła. Shicori weszła do jaskini - po co? I tak o mnie wam chodzi.

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz