40.

44 3 0
                                    

- Nie bój się, to my - Masae i Misaki ściągnęły kaptury - To jest Yuume.

Rzuciła się na przyjaciółkę, gdy tylko ta ściągnęła kaptur.

- Tak bardzo tęskniłam! - szkarłatnooka prawie podniosła Yuume.

- Ja za tobą też - ledwo z siebie wydusiła - ale... Dusisz mnie..

- Przepraszam! - natychmiast puściła czerwonowłosą.

- Najważniejsza rzecz w tym momencie - zaczęła Misaki - to jest Zero. Pierworodny Tsaritsy - Akemi spojrzała na najwyższą sylwetkę, stojącą najbardziej na uboczu - gdy się poznacie, zacznie mówić więcej.

- Ale... Co to wszystko ma znaczyć..? - Rudowłosa jako jedyna zdawała się nie wiedzieć nic - po co są tu wszyscy? Cieszę się, ale... Czemu to jest taka tajemnica i w ogóle..

- Ponieważ sami Archoni was do tego powołali - z cienia wynurzyła się jeszcze jedna postać. Kobieca.

- To Yelan. Nie przejmuj się. Pracuje dla nas - Masae przedstawiła ostatnia osobę na spotkaniu.

- Od dłuższego czasu śledzę tą dziewczynę - pokazała zdjęcie przedstawiające brunetkę z fioletowymi oczami - Zero jest tu, bo go matka wysłała i zna ją z widzenia ze Snezhnayi. Albo jest świetną aktorką, albo w tej sprawie się coś nie zgadza.

- Shicori nie umie kłamać - palnęła Akemi - Childe mi powiedział, że zawsze wiedział, kiedy coś kręciła.

- Mniejsza o to. Murata wybrała nas z jakiegoś powodu i musimy to uszanować. Akemi, jesteś ostatnią osobą, którą naznaczyła - Yuume popatrzyła w oczy przyjaciółki, która była widocznie przerażona.

- Powiedzcie, co się dzieje, a nie wciąż mówicie nieistotne rzeczy! - przerzucała wzrok z jednej na drugą osobę w poszukiwaniu odpowiedzi.

- Musimy kogoś zabić - głos Zero rozbrzmiał po raz pierwszy - albo będzie źle. Rozumiesz?

Dziewczynie pociemniało przed oczami, zapiszczała w uszach, a jej ciało nagle stało się dziwnie ciężkie. Prawie bezwładnie upadła na trawę.

Zabić kogoś? To niedopuszczalne.

- Akemi? Akemi! Słyszysz mnie? - nad swoją głową zobaczyła twarz przyjaciółki.

- Długo byłam nieprzytomna? - zapytała od razu.

- Jakieś trzy do siedmiu minut - odparł szybko syn Tsaritsy, chłodząc dłonią rozpalone czoło szkarłatnookiej.

Dziewczyna usiadła pod ścianą skulona i siedziała cicho przez dłuższy czas. Nikt się nie odzywał, każdy wolał zachować ciszę. Zaplanowane morderstwo nie było niczym miłym dla zgromadzonych.

Może poza Zero, który znany był w Snezhnayi z zabijania z nudów.

Yuume siedziała obok Akemi, Masae z Misaki przygotowywały coś smacznego do przekąszenia, a Yelan [mommy] siedziała za rogiem myśląc na tylko sobie znane tematy.

- Za tydzień ruszamy do Mondstadt - Czerwonowłosa zaczęła, klęcząc koło Akemi i głaszcząc ją delikatnie po głowie - będzie dobrze...

- Mam coś ważnego do zrobienia... Muszę iść... - wydusiła z siebie szkarłatnooka, kiedy udało jej się wstać.

- Nie zjesz? - Misaki ze smutkiem spojrzała na Akemi, mieszając w garnku - Mamy jeszcze sporo do przegadania. Byłoby niefortunnie, gdybyś nic nie wiedziała za tydzień.

- Ja nie chcę brać w tym udziału - podkręciła głową i zaplątała palec w kosmyk rudych włosów - Nie chcę nikogo zabijać. Nie dam rady.

Wierzyła w to, co mówi. Wierzyła, że jest i pozostanie niewinna.

- Musisz to zrobić - Zero chłodnym tonem odpowiedział dziewczynie, a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka - nie masz wyboru. Murata wybrała cię jako jedną z nielicznych, aby wypełnić jej wolę i zrobi ci z życia piekło, jeśli nie wykonasz jej rozkazów.

- Przestań ją zmuszać - Yuume stanęła w obronie przyjaciółki - Jeśli nie chce, to tego nie zrobi. Jest dorosła i to jej wybór.

- Uważaj, jak się do kogo zwracasz - pochylił się nad nią, a czerwonowłosa poczuła chłód na skórze - bo może ci się coś przypadkowo stać.

- Grozisz mi? - zazwyczaj przyjazna i spokojna, teraz dała ponieść się emocjom.

- Ostrzegam.

- Nie boję się ciebie i mam w dupie, czyim synem jesteś.

- Dość! - Akemi krzyknęła, zamykając oczy i ciągnąć za zmaltretowany kosmyk włosów.

Tak duży napływ emocji został zinterpretowany przez wizję jako sygnał do ataku. Pomiędzy Yuume i Zero powstał splątany, cierniowy mur, który rozkwitł pięknymi, płomiennymi różami.

- Nierozsądnie - Chłopak jednym ruchem pokrył lodem wszystkie żarzące się gałęzie i ledwie zauważalnym sygnałem palców skruszył całość z nadzwyczajną łatwością.

- Jak dzieci - Yelan leniwie podeszła do kłócącej się trójki - możecie skończyć tą szopkę? Jeśli się pozabijacie to może i Murata będzie miała mniej pracy z unicestwianiem was, ale myślę, że będzie zmuszona do powołania kolejnych osób, aby wypełniły jej wolę. Ktoś będzie musiał tyrać za was, a co gorsza, ja będę musiała ich szukać.

Zero odszedł w cień. Nie chciał przyznać, ale uważał, że kobieta ma sporo racji.

Yuume objęła przyjaciółkę, której widocznie zbierało się na płacz. Już dawno nie widziała jej tak wytrąconej z równowagi.

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz