Położyła dłoń między oczami gada. Spod jej palców wyrosło kilka pędów róż pnących, które niemal od razu rozkwitły piękną czerwienią.
Przestraszona, oderwała dłoń od jaszczurki i jak poparzona odskoczyła.
Na Zhongliego.
No prawie.
Ledwie utrzymała równowagę, a gdy chciała zobaczyć skamielinę jeszcze raz, leżał tam już tylko pył.
- Piaskownica! - ucieszyła się Hu Tao, tym razem oczywiście na żarty. Nie przejęła się ani trochę tym, co właśnie zrobiła rudowłosa.
Za to złotooki stał jak wryty, z lekko otwartymi ustami.
- Zhongli? Wszystko dobrze? - otrząsnęła się i spostrzegłszy, że brunet wciąż stoi w tej samej pozycji, pomachała mu przed nosem dłonią.
Potrząsnął głową i odchrząknął.
- Jak ty to.. zrobiłaś? - zapytał kwiaciarkę, która wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia. A co..?
- Nic, po prostu... Nic - Uśmiechnął się krzywo do dziewczyny. Wrócił na koc ze śniadaniem i dokończył spożywać posiłek, po czym, tak jak Akemi, zaczął jeść jagody.
Stał się jakiś nieobecny, w ogóle się nie odzywał. Hu Tao dobrze go znała i wiedziała, że coś jest na rzeczy.
Nawet jeśli na codzień brunet przejawiał skłonności do milczenia i chodzenia z głową w chmurach.
- O Siódemko - zerwała się na nogi - kwiaciarnia! Do zobaczenia!! - Wybiegła najszybciej jak umiała, aby nie spóźnić się do pracy.
Biegła najkrótszą drogą, przynajmniej tak jej się wydawało. Na zakręcie jednej z bocznych uliczek do głównego rynku, nie spodziewając się tam nikogo, wpadła na jakiegoś mężczyznę. Przewróciła się na tył i pomalowała głowę, która bolała ją od uderzenia. Mężczyzna wściekł się, coś mruknął i odszedł, za to nad rudowłosą stał ktoś znajomy, wyciągając do niej rękę.
- Nic ci nie jest?
- Nie. Dziękuję, Xingqiu - skorzystała z pomocy, którą zaoferował jej chłopak - o, hej, Chongyun! - uśmiechnęła się promiennie do niebieskowłosego - Wybaczcie, muszę lecieć. Spóźnię się do pracy.
- możemy cię odprowadzić, jeśli chcesz - zaoferowali jej na raz, przez co cała trójka zaśmiała się cicho.
- Byłoby mi miło. Tylko tempo, bo naprawdę jestem spóźniona.
- Widziałem gdzie poszłaś wczoraj wieczorem - powiedział Xingqiu - jak było?
- Sugerujesz mi coś?
- Pytam z ciekawości - odpowiedział szybko, lekko unosząc brew - a co miałbym ci sugerować?
- Nic, nieważne - podkręciła głową, po czym zmieniła temat - co tam u ciebie?
- Nic ciekawego, poza obowiązkami raczej piszę... Chociaż - zastanowił się chwilę - Chongyun znowu wpadł do wody.
- Przez ciebie! - niebieskowłosy, obrażony, szturchnął przyjaciela, który natychmiast odpowiedział mu tym samym.
- Za chwilę znowu któryś z was wpadnie do wody, znając życie - mruknęła, gdy ich szturchanie zaczęło zamieniać się w coś poważniejszego.
Chłopcy zatrzymali się jak na kliknięcie pauzy. Popatrzyli po sobie i stanęli grzecznie, przez co Akemi prychnęła rozbawiona.
Byli już blisko kwiaciarni, a do rozpoczęcia pracy rudowłosej pozostało około piętnastu minut. Pożegnała się z przyjaciółmi i weszła do budynku, przed którym stało już kilku klientów.
A ona cały czas zastanawiała się, jak to jest, że tyle ludzi codziennie chce kupić kwiaty. I to naprawdę, ruch był ogromny. Od samego początku.
Do końca dnia było spokojnie. Słońce świeciło, dzieci biegały po podwórku, a klienci byli niezwykle mili tego dnia.
Zdziwiła się, że Zhongli nie przyszedł po nią, aby udać się na obiad.
Tak samo jak następnego dnia.
I kolejny tydzień.
___________________________________________Pewnego wieczoru przechadzała się przy bramie miasta, kiedy zobaczyła Childe. Stał tyłem i liczył coś, więc nie widziała jego twarzy, ale te krótkie, rude włosy są niepowtarzalne.
- Hej, Childe! Wróciłeś - podbiegla do niego w podskokach, a on odwrócił się.
Na oku miał niezłe limo.
- Cześć, ruda - uśmiechnął się szeroko - jak tam?
- Kto ci to zrobił? - ignorując pytanie, pociągnęła rudzielca za rękaw. Chłopak ledwo zdążył chwycić swoje rzeczy.
Ciągnęła go do swojego domu. Musiała go wypytać, a przy okazji obejrzeć rany i wielką, świeżą śliwę na oku.
- Nie ciągnij mnie tak, Akemi - śmiał się głośno.
- Będę cię ciągnąć czy tego chcesz, czy nie - zrobiła jeszcze bardziej zaciętą minę, chociaż wiedziała, że Childe i tak jej nie zobaczy.
Dotarli do kwiaciarni. Szkarłatnooka wyjęła klucz i szybko otworzyła drzwi. Wepchnęła rudzielca do środka, a sama weszła zaraz za nim. Przekręciła zamek i pokierowała się na górę, gestem ręki wołając Childe.
Gdy oboje wdrapali się na górę, dziewczyna kazała niebieskookiemu usiąść na łóżku, a ona sama poszła szukać apteczki.
- Mam ją! - przyszła do Tartaglii - a teraz gadaj. Kto ci to zrobił.
- Yyyyy... Nieważne - zaśmiał się nerwowo.
- Ja ci dam "nieważne" - podwinęła rękaw, za który, swoją drogą, przed chwilą ciągnęła, aby sprawdzić, czy faktycznie widziała tam bandaż.
I się nie myliła.
Był cały brudny i zakrwawiony. Powinien być zmieniony już z trzy razy.
- kiedy ty sobie to zrobiłeś? - zadała pytanie, ściągając bandaż.
- Rano - odparł niezwykle zadowolony z siebie.
- Na Lorda Barbatosa... Co to jest? - Akemi prawie zemdlała na widok głębokiej rany. Tak głębokiej, że widziała białą kość Childe - Ty się nadajesz z tym do szpitala! Czemu cię tam jeszcze nie ma?!
- To lekkie zadrapanie. Mam gorsze - bez jakiegokolwiek skrępowania zdjął koszulę pokazując wszystkie blizny i rany po walkach. A jak można się domyślić, stoczył ich niemało.
- Mogłeś mnie uprzedzić, że chcesz zdjąć koszulkę! - zamknęła oczy i, jakby nie udała powiekom, dodatkowo zakryła je dłońmi.
Zaśmiał się dźwięcznie.
- Aż taki onieśmielający jestem? - przysunął swoją twarz do dziewczyny, gdy ta spojrzała spomiędzy swoich palców - podglądamy, hmm?
- P-po prostu próbuje przyzwyczaić się do tego widoku - zarumieniła się lekko.
Zaśmiał się znowu.
- Nigdy nie widziałaś faceta bez koszulki? Aż taka święta jesteś?
- Jak ty byś zareagował, gdybym ja bez uprzedzenia zdjęła bluzkę?
Odchrząknął, ale się uśmiechnął.
- Mam być całkowicie szczery, czy..?
- CHILDE! - zarumieniła się nieco bardziej.
- No już, już. Droczę się z tobą, nic więcej.
- Idź do diabła.
- Właśnie od niego wróciłem.
CZYTASZ
Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact
Fiksi PenggemarKsiążka dla jednej z moich beztis (kocham wszystkie bestis i oczywiście każda dostanie prezent). Książka zawiera oc. "- Grozisz mi? - zazwyczaj przyjazna i spokojna, teraz dała ponieść się emocjom. - Ostrzegam. - Nie boję się ciebie i mam w dupie...