10

581 33 5
                                    

MARINETTE

Od razu po wejściu do domu poszłam do pokoju. Usiadłam przy komputerze i oparłam plecak o biurko. Włączyłam urządzenie i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe. Miałam mnóstwo zaproszeń do znajomych, ale je zignorowałam. Pewnie ponad połowa tych ludzi mnie nie znam. Ja ich w sumie też. 

 Mam trochę dość tych zmartwionych spojrzeń skierowanych w moja stronę. Wiem, że przez ostatnie dni zachowywałam się jak nie ja. Ale jeśli dalej tak będzie to zwariuje. 

Gdy, było po 16 ktoś zapukał do klapy pokoju. Po chwili weszli do środka Alya, Nino i Adrien. Patrzyli na mnie tak jak w szkole. Wiedziałam o co zaraz zapytają. 

- Hej. - powiedziałam. - Siadajcie. - wskazałam ręką na łóżko. 

- Jak się czujesz? - spytała przyjaciółka. Wiedziałam. 

- Jest dobrze. - odpowiedziałam  i uśmiechnęłam się do nich. - Serio. Nic mi nie jest. - dodałam zanim zdążyła o coś jeszcze zapytać. 

-Mari...- zaczął Adrien. Nie skończył bo przerwał mu telefon. Wzięłam komórkę do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. gdy, zobaczyłam kto dzwoni od razu odebrałam. 

- To ważne. - powiedziałam i wyszłam na balkon. - Dzień dobry mistrzu. 

- Musimy porozmawiać. Kiedy możesz przyjść? 

- Za kilka minut będę. - rozłączył się, a koło mnie pojawiła się Tikki.

- Co się stało? 

- Idziemy do mistrza Fu. - poleciała do pokoju, a ja otworzyłam klapę i weszłam do środka. - Muszę pilnie gdzieś wyjść. - powiedziałam przyjaciołom i spakowałam do torebki  (w której była już Tikki), telefon klucze i portfel. 

- Iść z tobą? - zapytał Adrien. 

- Nie, muszę sama to załatwić. - byłam zestresowana, a oni to niestety zauważyli. Ale nie wiedziałam o co może chodzic mistrzowi, choć domyślałam się. I to właśnie te domyślenia są źródłem moich nerwów. 

- To odprowadzimy cię kawałek chociaż. - upierałam się Alya. Westchnęłam i zgodziłam się bo wiem, że nie odpuszczą. 

Szli ze mną do parku. Tam się rozeszliśmy i poszłam dalej sama. Gdy, byłam na miejscu zapukałam do drzwi. Mistrz otworzył i weszłam do mieszkania. 

- Witaj mistrzu. - przywitałam się i usiadłam tam gdzie zwykle gdy, tu jestem. 

- Wiem, że się boisz, że zabiorę ci miraculum. - zaczął. - Ale nie zamierzam tego zrobić. - gdy, to usłyszałam zdziwiłam się ale też, poczułam ulgę. 

-   Naprawdę? Mówiłeś przecież, że ... 

- Tak wiem co powiedziałem, ale jesteś świetną bohaterką. - uśmiechnął się. - Jest jeszcze coś co muszę ci powiedzieć. 

- Co takiego? - już mniej się stresowałam, więc byłam spokojniejsza, ale wciąż czułam trochę stresu. 

-  Nadszedł czas bym wybrał swojego następce. Kogoś kto przejmie szkatułkę i tytuł strażnika po mnie. - powiedział  patrząc na mnie. 

- Ale czemu mi to mówisz mistrzu? - spytałam choć już domyślałam się co usłyszę. 

- Wybrałem ciebie. - nie wiedziałam co powiedzieć.





WRÓCIŁAM!!! Nie wiem kiedy ostatni raz opublikowałam rozdział ale wiem, że od tamtego czasu pojawiło się kilka komentarzy o tym samym. Czyli kiedy pojawi się rozdział. Nie będę pisać czemu nie było bo to nie jest najważniejsze. Ważne jest to że napisałam to. 

A co do treści tego rozdziału to mam plan na to co później się wydarzy. Nic nie jest tu napisane bez powodu. 

DOBRANOC TYM KTÓŻY JESZCZE NIE ŚPĄ!!!

Prawda wyszła na jaw  *miraculum* (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz