5

1.7K 95 10
                                    

Rano byłam wyspana. A to sprawka Czarnego Kota.

Spojrzałam na z zegarek. Była 6:15. Tikki spała jeszcze na poduszce koło mojej głowy. Postanowiłam najpierw wziąć dla niej śniadanie, a ją obudzić. Zeszłam do kuchni i wzięłam z szafki ciastka. Na górze postanowiłam jednak przyszykować do szkoły.

Po 30 minutach obudziłam Tikki.

- Ciastka masz na biurku. - oznajmiłam mojej kwami gdy otworzyła oczy.

- Która jest? - spytała śpiąca. - I dzięki za śniadanie.

- Jest trochę po 7 zdarzymy dziś na czas do szkoły. - zaśmiałam się lz Tikki na te słowa.

- Nie do wiary że jesteś gotowa tak wcześnie! - śmiała się dalej.

- Też nie mogę uwierzyć. Dobra ty tu jedz a ja zejdę zrobić sobie coś na śniadanie. - jak powiedziałam tak też zrobiłam.

Po zjedzeniu poszłam na górę. Była 7:30 więc wszystko spakowałam i wyszłam. Oczywiście po drodze i w szkole, gdzie prawie nikogo nie było, rozmawiałam z Tikki. Chwilę po mnie przyszła Alya. Gdy mnie zobaczyła miała minę jakby kosmitę widziała. Zaczęłam się śmiać. Po minucie w końcu podeszla do mnie.

- Wszystko w porządku Mari? - spytała dalej zdziwiona Alya - Co ty robisz tak wcześnie w szkole dziewczyno?

- Bardzo wcześnie się po prostu obudziłam. - powiedziałam śmiejąc się dalej z mojej przyjaciółki.

- Jakim cudem? - Alya zaczęła się śmiać ze mną.

- To zasługa Czarnego Kota. Wziął na siebie patrol wieczorem więc mogłam się wyspać.

- Adrien i Nino idą w naszą stronę. - popatrzyłam w kierunku w który pokazała dziewczyna. Miała rację. W naszym kierunku szli zajęci rozmową chłopcy.

- Hej chłopaki - przywitałam się z nimi. A Alya podeszla do Nina, przytulila i pocałowala w policzek.

- Cześć Nino, hej Adrien.

- Siema dziewczyny. Mari się nie spóźniła dziś czy mi się wydaje? - spytał blondyn.

- Wiesz...musi być ten pierwszy raz nie? - spytałam uśmiechając się.

Cieszę się że moi przyjaciele dobrze przyjęli wiadomość o moim alter ego. I że traktują mnie jak wcześniej. Mimo to wciąż czuje się nieswojo ze świadomością że oni wiedzą. I jeszcze te spójrzenia... Są niedowytrzymania.

- Mari!! Jesteś tu czy nie? - usłyszałam i wybudziłam się.

- Co? A tak. Jestem. Coś mówiłaś? - spojrzałam pytająco na przyjaciółkę.

- Mówiłam że za 5 minut dzwonek i żebyśmy poszli już do klasy. - zaśmiała się Alya.

- Ta Chodźmy. Jest coraz więcej ludzi a ja wole unikać tłumów. - oznajmiłam i ruszyliśmy do sali w której będzie za chwilę lekcja.

- A co my tak właśnie mamy? - zapytałam na co się zaśmiali.

- Matma Marinette. Mamy matematyke. - odpowiedział mi rozbawiony Adrien.

- O nie... Nie zrobiłam zadania! - krzyknęłam załamana.

- Oj Mari... - znowu się zaczęli się śmiać. Oni to mają ubaw dziś ze mnie.

- A z fizyki masz? - jak to usłyszałam to zatrzymałam się.

- Było coś z fizyki?! No to po mnie! - Teraz wybuchnęli śmiechem tak że kilka osób spojrzało na nich jak na debili.

No to jest po... No po długim czasie 😂. Jak się podoba?


Prawda wyszła na jaw  *miraculum* (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz