2

2.4K 140 95
                                    

Do 16 zostały 2 minuty. Wszystko było gotowe. Przekąski, materace, poduszki i inne rzeczy. Gdy była punkt 16 włączyłam telewizję i się zaczęło.

- Ciekawe z kim jest wywiad. - powiedziała Alya.

- Zaraz się przekonamy. - odpowiedziałam jej.

Po tej wymianie zdań leżałyśmy na materacach i oglądałyśmy. Gdy na ekranie zobaczyłam Lile o mało co się nie zakrztusiłam powietrzem.

Patrzyłam w ekran jak w jakiś cud świata. Po chwili dotarły do mnie jakieś słowa.

- Cieszę się, że mogę tu być. Mam dziś dla was coś specjalnego. - powiedziała Lila i uśmiechnęła się chytrze.

- A więc co to za specjalna rzecz? - spytała ciekawa Nadja.

- Mam pewne nagranie, które was wszystkich zaciekawi a szczególnie pewną osobę. - mówiąc to spojrzała w stronę kamery.

- Więc póśćmy je. - Nadja zawołała kogoś i chwilę potem na ekranie za nimi wyświetliło się nagranie, na którym była... MOJA PRZEMIANĄ!?
Ale jak, kiedy? Nie! To niemożliwe!

- Mari? Co to jest? - spytała zdziwiona Alya. - To byłaś cały czas ty!?

- Alya proszę posłuchaj mnie. - poprosiłam. - Nie mogłam nikomu powiedzieć. Nie wolno mi było. A Lila nie powinna tego ani widzieć, ani nagrać, ani publikować. To miało być tajemnicą. Dla bezpieczeństwa twojego, moich rodziców i całego miasta. Rozumiesz? - spojrzałam na Alye.

- Ja... Ja... Nie wiem co powiedzieć Mari. W pierwszym momencie byłam na ciebie zła a teraz... Sama nie wiem. Rozumiem. Ale jestem też trochę smutna, że mi nie powiedziałaś lecz rozumiem czemu. - popatrzyła mi w oczy.

- Wiem, że myślałaś, że Biedronka to ktoś bardziej niezwykły... - zaczęłam ale mi przerwała.

- Ja się cieszę, że to moja przyjaciółka jest nią. Gdyby nie ty to nie byłoby Biedronki, która wszyscy znają.

- Dziękuję Alya. Lepszej przyjaciółki nie mogłam mieć. - uścisnęłam ją. - Ale i tak boję co będzie jutro w szkole. Strasznie się boję.

- Czego?

- Tego, że będą zawiedzeni, że to ja. - schowałam głowę w poduszkę. - Szczerze myślałam, że będziesz na mnie mega wściekła, że ci nie powiedziałam. Że mnie zostawisz samą.

- Dalej jestem w szoku ale teraz potrzebujesz mnie bardziej niż kiedykolwiek. Nie mogłaby cię zostawić. - spojrzałam jej w oczy. Patrzyły na mnie z troską. Martwiła się o mnie.

- Dziękuję. Tak bardzo ci dziękuję. - ponownie się w nią wtuliłam. Gdy się od siebie odkleiłyśmy spojrzałam w stronę Tikki. - Muszę Ci kogoś przedstawić. Tikki. Chodź tu. - kwami dk mnie poleciała a Alya się wystraszyla.

- Co to jest? - spytała niepewnie.

- To jest Tikki. Moja kwami. Dzięki niej zmieniam się w Biedronke. I jest moją przyjaciółką. Nikomu o niej nie mów. O niej nie muszą wiedzieć.

- Objecuje. Nic nikomu nie powiem. - powiedziała już spokojniejsza. - A teraz opowiesz mi o relacjach z Kotem. - oznajmiła z uśmiechem.

- Eh... Może innym razem. Teraz obejrzymy jakiś film. Tikki wybierz coś.

- Tak jest - zasutowała mi i poleciała szukać.

- Zaufaj mi ona wybiera zawsze dobre filmy. - uśmiechnęłam się do Alyi.

- Mam! - krzyknęła Tikki.

- To włącza. - powiedziała Alya i po chwili oglądałyśmy film. Tikki wybrała ciekawy film. I bardzo wciągający. O chłopaku który był zombie i dziewczynie która była chirliderką (nie wiem czy dobrze napisałam). Kiedy film się skończył Alya już spała. Postanowiłam się przebrać i też położyć. Przed snem dałam Tikki ciastko i obje się położyłyśmy. Ja dałam głowę na poduszkę a Tikki koło mojej głowy. Sekundę później zasnęłam.

Rano obudziły mnie Alya i Tikki które w przeciwieństwie do mnie wstają wcześniej.

- Wstawaj dziewczyno.

- Nie chce do szkoły. A dzisiaj jeszcze bardziej niż zazwyczaj. - wyjęczałam. - A tak w ogóle... Byli moi rodzice? - spytałam niepewnie zerkając na moją przyjaciółkę.

- Nie nie było ich. Zeszłam tylko na dół po ciastka dla Tikki bo ona próbowała cię obudzić i powiedzieli, że wyjeżdżają na tydzień do jakiejś cioci. A co do szkoły... Musisz iść.

- Mari. Wiem, że się boisz. Ale nie masz czego. Dasz sobie radę. Walczyłas już z niejednym potworem. Teraz też dasz radę. - oznajmiła Tikki. Spojrzałam na nią z potem na Alye. Z westchnieniem podeszłam do szafy. Wyjęłam ciuchy i poszłam do toalety.

Po przebraniu się zostawiłam włosy rozpuszczone. Wyszłam z toitoi'a i poszłam do kuchni gdzie były Alya i Tikki. Gdy na mnie spojrzały zrobiły wielkie oczy.

- Coś nie tak? - spytałam

- Nie nic tylko wyglądasz pięknie. - powiedziała Alya.

- Dzięki. Ale musimy się zbierać. Po drodze kupimy coś do jedzenia. - oznajmiłam.

- Rodzice zostawili ci makaroniki i crousanty (znowu nie wiem czy dobrze napisane).

- O... - spakowałam swoje śniadanie do plecaka. - Tikki - stworzonko wleciało do torebki i wszystkie wyszłyśmy.

Gdy dotarłyśmy do szkoły wzrok wszystkich został skierowany na mnie. A ja nie wiedziałam co mam zrobić.

- Chodźmy do sali Marinette. - przytaknęłam i ruszyłyśmy do sali chemicznej.

Po dzwonku wszyscy weszli do klasy. Cały czas czułam na sobie ich spojrzenia. Choć starałam się na nie nie zwracać uwagi.

Ostatnia weszła p. Mendelejev.

- Dzień dobry - powiedziała p. Mendelejev. - Jak pewnie wiecie mamy kartkówkę. Więc zaraz rozdam wam kartki.

Podniosłam rękę.

- Proszę panią. Ja nie miałam jak się nauczyć bo w nocy i po południu był atak akumy. - powiedziałam prawdę. W nocy musiałam budzić Tikki bo usłyszałam hałas. Alyi nie budziłam bo po co.

- W takim razie...-powiedziała po chwili namysłu - Napiszesz jutro.

- Dobrze. Dziękuję.

Po chemii była wychowawcza. Z panią Bustier. Czyli bardziej luźna lekcja.

Idąc do sali nie opuszczało mnie wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. Odetchnęłam z ulgą gdy usiadłam w ławce a nikogo prucz mnie i Alyi nie było w pomieszczeniu. Moja radość nie trwała długo bo do sali weszła Chloe i podeszła do mnie.

- O co chodzi? - spytałam prosto z mostu.

-Chciałam cię przeprosić za moje zachowanie. - oznajmiła blondynka.

Spojrzałam na nią chcąc sprawdzić czy mówi prawdę. Nie wygląda jakby kłamała. Ale w oczach miała niepewność.

- Wybaczam ci. - gdy to powiedziałam blondynka mnie przytuliła. Oddałam uścisk i się uśmiechnęłam. - Ale nie duś.- zaśmiałam się.

Nagle usłyszałam huk i wybieglam z klasy. W toalecie się przemieniłam. Gdy byłam na miejscu Kot już walczył. Dołączyłam do niego. Po 4 godzinach złapałam akume i pożegnałam się z Kotem. Weszłam do klasy bo zostały mi 3 lekcje.

- Gdzie byłaś Marinette? - spytała nauczycielka.

- Musiałam akume złapać. - wyjaśniłam i z hukiem usiadłam w ławce. - Jestem wykończona. Walczyliśmy 4 godziny rozumiesz? - wyszeptałam do Alyi.

- Może lepiej idź do domu? - zaproponowała.

- Lepiej nie. I tak mam dużo zaległości.

Po 10 już spałam. A obudziła mnie Alya pokazując w stronę nauczycielki. Spojrzałam we wskazaną stronę.

- Marinette. Idziesz do domu odpocząć.

- Ale będę miała zaległości.

- I tak masz. A zeszyty przyniesie Ci Alya. - zerknęłam na Alye. Przytaknęła na znak, że jest tego samego zdania.

- No - ziewnęłam. - dobrze.-wstałam z ławki i skierowałam się w stronę drzwi.



Prawda wyszła na jaw  *miraculum* (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz