Keith niemalże wbiegł na stołówkę przy okazji popychając wychodzących, którzy przesłali mu tylko zirytowane, bądź zmartwione spojrzenia.
Chłopak stanął i rozejrzał się.
On musi gdzieś tutaj być. Zawsze jest.
Wreszcie go zauważył. Wziął głęboki oddech i ruszył prosto na niego. Stanął przy stole, zaznaczając swoją obecność dosyć głośnym uderzeniem pięścią o drewno.
Connor i Hunk podskoczyli z zaskoczenia.
- Lance. - powiedział tylko na przywitanie, patrząc prosto w niebieskie oczy Latynosa.
Przyjaciel spojrzał na niego pytająco. Jego mina nie wróżyła niczego dobrego.
- Ciebie też miło widzieć, Keith. - powiedział Hunk, skubiąc swój posiłek. Dopiero teraz nastolatek się odwrócił i zobaczył wyraz twarzy przybysza. - Wszystko w porządku? Jesteś strasznie...
- Tak, wszystko w porządku. Muszę po prostu... - spojrzał na Lance'a błagająco, co chłopak natychmiast zrozumiał.
- Ach tak, nasz trening, zapomniałem. Już się zbieram, cierpliwości. - powiedział całkiem przekonująco, zabierając talerz i kubek. - Później porozmawiamy, okej? Powodzenia na zajęciach! - i jak gdyby nigdy nic, odszedł z naczyniami od stołu, podążając za Keith'em.
Hunk spojrzał za nimi, marszcząc brwi, po czym wzruszył ramionami. Wrócił do posiłku, odruchowo nucąc pod nosem ikoniczną piosenkę Eltona Johna.Connor spojrzał na niego i zaśmiał się pod nosem, po chwili cicho podśpiewując tekst utworu.
***
- O co chodzi? - zapytał Lance, próbując nadgonić towarzysza. Koreańczyk prawdopodobnie kierował się na polanę, jednakże ciągle oglądał się za siebie, jakby był niepewny swoich kroków.
- Keith, o co do cholery chodzi?!Ale znowu odpowiedziała mu cisza. Latynos przeklął pod nosem i dał za wygraną.
Kiedy wreszcie dotarli do celu Keith przystał i westchnął ciężko. Odwrócił się do przyjaciela, próbując ułożyć w głowie jakieś sensowne zdanie, które wyjaśniło by całe zamieszanie.
- A więc? - szatyn skrzyżował ręce, a jego głos wydawał się lekko podirytowany.
- Szpiedzy są wśród nas. - odpowiedział tylko, patrząc towarzyszowi w oczy.
- Co...?
- Musimy uważać na Lotora.
Latynos prychnął pod nosem.
- Keith, też za nim nie przepadam, ale nie musisz go od razu oskarżać o takie rzeczy...
- Nie o to chodzi. Pamiętasz jak o tym rozmawialiśmy. Trzy osoby.
- No tak, ale... co z tego?
- Lance, to z tego, że wczoraj ich widziałem.
Latynos spojrzał chłopakowi prosto w oczy. Początkowo myślał, że sobie z niego żartuje, ale czy kiedykolwiek Keith żartował?
- Naprawdę?
- Nie trójkę, ale dwójkę. Jedna kobieta. I... Lotor.
Szatyn zmarszczył czoło, próbując przetworzyć informacje.
- Jesteś pewien?
- Oczywiście, Lance! Mówiłem ci o tym znanym głosie! To był on, teraz już to wiem!
CZYTASZ
Penetranci| Klance
RandomPenetranci to grupa specjalna, która przechwyca ważne dla kraju informacje. Keith Kogane, porywczy dwudziestolatek, po długich przygotowaniach trafia do Penetrantów. Lance McClain, nastolatek, który kontynuuje tradycje w swojej rodzinie. Pomimo pocz...