Rozdział I

313 32 3
                                    

- Znaleźliśmy go w lesie, tuż przy ośrodku. Miał krwawiącą ranę na głowie, ale zdążyliśmy już się nią zająć. – powiedziała blondynka w lekarskim stroju, prowadząc Shiro i jego towarzysza do nowo przybyłej ofiary. Na plakietce widniało imię: ROMELLE.

- Ktoś nieźle go ogłuszył. – stwierdził Adam.

Shiro pokiwał głową.

- Wydaje mi się, że wiem kto to jest. – stwierdził, zanim znaleźli się przy szpitalnym łóżku. – Taak, to Lance.

Brunet spojrzał na poszkodowanego. Ciemna skóra, czekoladowe włosy. Tak, to on.

- Próbowaliście go obudzić? –zapytał okularnik, krzywiąc się na widok rany na głowie Latynosa.

- Oczywiście. Podaliśmy mu już środek pobudzający, zaraz po tym, jak go znaleźliśmy. 

- Adam, przypilnuj dzieciaków i przyprowadź do mnie Keitha Kogane, okej? Muszę z nim porozmawiać.

- Dobrze, Shiro. Zaraz wracam. – powiedział szatyn i wyszedł z pomieszczenia.

Brunet westchnął.

Ta ciekawość Keitha wydawała mu się dziwna. Znał go już od dawna i wiedział, że jego kuzyn nie interesował się ludźmi. Wolał przebywać w samotności albo w otoczeniu rodziny, albo trenując. Wspaniały będzie z niego żołnierz, ale nie będzie się umiał z nikim dogadać.
Dlatego... trzeba go podszkolić.
Ale do tego przyda się godny partner.

Shiro zerknął na Lance'a.

Brunet widział Latynosa w akcji. Był świetny do negocjacji. Umiał przekonać każdego do swojej racji albo zmanipulować tak, by ludzie oddawali swoje rzeczy dobrowolnie. Chłopak miał niesamowity talent. Jednak co do walki wręcz... no cóż. Potrzeba mu więcej praktyk.

Dlatego Shiro go tutaj przyjął. Ma potencjał.

Obaj mają i muszą się jeszcze czegoś douczyć. Dlatego muszą współpracować. Wtedy staną się niepokonani.

Z przemyśleń wyrwał go jęk chłopaka.

- Gdzie ja...? – spytał cicho Latynos, wodząc dookoła jasnoniebieskimi oczami.

- W przedziale szpitalnym. – odpowiedziała Romelle i przybliżyła się do pacjenta. – Jak się czujesz?

- Jakby ktoś mi przywalił w głowę. – odpowiedział i delikatnie dotknął rany. Skrzywił się.

- Pamiętasz cokolwiek z tego, co się stało? – zapytał Shiro, krzyżując ręce.

- Uh, nie za bardzo, panie Shirogane.

- Wystarczy Shiro, Lance.

- Dobrze panie Shiro.

Brunet westchnął ciężko.

Albo chłopakowi chyba zaczyna mu wracać humor, albo oberwał za mocno.

- Najważniejsze, że nic ci nie jest. Coś jeszcze cię boli?

- Wydaje mi się, że nie.

- Będziesz w stanie pójść na trening?

- Shiro! – podniosła głos Romelle. – Zwariowałeś?!

- Może przecież pójść do Meggie, prawda?

Blondynka pokręciła głową. W tej samej chwili do pokoju wszedł Adam, a zaraz za nim Keith.

Shiro kątem oka zauważył, jak chłopak się skrzywił na widok Lance'a. Definitywnie ma coś na sumieniu.

- Dziękuję Adam. Możesz wracać do pracy. – powiedział brunet. Okularnik skinął głową i przeszedł do gabinetu obok. – Ty również, Romelle. Chciałbym porozmawiać z nimi na osobności.

Penetranci| KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz