Rozdział XIII

144 10 5
                                    

Wiadomość o tym, że nastolatkowie zgodzili się pomóc, niesamowicie uszczęśliwiła Shiro.

- Jesteście pewni swojej decyzji? - zapytał jeszcze raz. - To się wiąże z niebezpieczeństwem, z...

- Shiro, chyba po to nas tutaj szkolicie, prawda? - przerwał Keith.

- Tak... Masz rację. Ja tylko...

- Damy sobie radę. Nie martw się.

- No dobrze. - odpowiedział mężczyzna po chwili. - Jak tylko Keith wydobrzeje, zacznę z wami trening.

- Z panem? Znaczy... z tobą? - dopytał Lance. Nadal nie mógł się przestawić na bardziej nieformalne zwroty.

- Tak. Okazyjnie z Jasonem. Mieliśmy z nimi do czynienia twarzą w twarz, więc wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie.

Nastolatkowie pokiwali głowami.
Po chwili dalszej rozmowy nie dotyczącej już misji, pożegnali się i wyszli z gabinetu.

- Więc... to naprawdę się dzieje. - powiedział Keith, uśmiechając się pod nosem.

- Hm?

- Czekałem na taką okazję przez całe życie, Lance!

- Och. Ja nie, ale... coś się zacznie dziać, nie? Sam tego chciałem. - Latynos wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod nosem. 

Przyjaciele dotarli do swoich pokoi, ale Lance zatrzymał się przed drzwiami.

- Nie powinieneś pójść z powrotem do medyka?

- Chyba tak.

- Wybacz, ale czas niańczenia ciebie już się skończył. - powiedział Latynos, wciskając Koreańczykowi jego rzeczy do ręki. - Zapraszam jutro popołudniu jakbyś czegoś potrzebował. A teraz...dobranoc - jakby na zawołanie ziewnął.

- Tak, dobranoc. - Keith już miał się odwrócić na pięcie i iść, kiedy coś mu się przypomniało. Chwilę się zastawiał, czy powinien o tym powiedzieć czy nie.

Lance już zdążył otworzyć drzwi, kiedy chłopak wreszcie powiedział:

- Będę miał do ciebie sprawę. Jutro. - ogłosił Koreańczyk poważnym głosem.

- Okej? - odpowiedział Lance z nutą rozbawienia w głosie.

- Nie śmiej się, to poważna sprawa!

- Nie śmieje się, mullet. Po prostu idź już spać. - powiedział Latynos z czułym uśmiechem i zamknął drzwi.

- Dobranoc. - wyszeptał Keith, chociaż wiedział, że pewnie go nie usłyszał i skierował się do medyka.

***

Czy Lance cieszył się na to wszystko? Hm. Dobre pytanie. 

Zgadzał się z tym, że chciał wreszcie, żeby coś się działo w jego życiu. Niebezpieczna misja, zagrożenie życia, prawdziwa kartka z pamiętnika Penetranta, czyż nie?

Chłopak westchnął i po cichu, żeby nie obudzić Hunka, skierował się do łazienki. Zamknął drzwi na klucz i pochylił się nad umywalką. Opłukał twarz parę razy i spojrzał w lustro.

Z drugiej strony, coś mu mówiło, że to nie skończy się dobrze. W końcu nie miał zbyt przyjemnych wspomnień związanych z takimi wydarzeniami.

Chcąc czy nie chcąc, wszystko do niego wróciło.

Było to dosyć dawno, z dziesięć, dziewięć lat temu? A może osiem? Nie pamiętał dokładnie.

Penetranci| KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz