🖤17🖤

81 6 0
                                    

Nic w pracowni Bruca nie było na swoim miejscu. Co chwilę cos latało w powietrzu, krzesła, stoły, szafy.
Przez chwilę w drugim końcu pomieszczenia mignęło im coś co wyglądało na zielono czarna bryłę.
Bucky i Natasha pobiegli w tamto miejsce. Hulk wisiał nad Ven i ja dusił.    Twarz Ann była częściowo zmieniona, wszyscy myśleli że Hulk ja udusi.
-Hulk...to Ann...zab...-Odezwała się ostrożnie Natasha. Nagle usta Ann rozchylily się ukazując rząd ostrych zębów i wystawila jaszczurczy długi jęzor i przejechała nim po twarzy Hulka po czym uśmiechnęła się wrednie i z satysfakcja i po prostu rozpłynęła się w zielono czarnej chmurze pyłu. Hulk zdezorientowany i wściekły warknął i wyskoczył przez rozbite już wcześniej okno.
-No to mamy problem. Wściekły Hulk i nieobliczalny Ven na wolności. - odezwała się Nat. - Poinformuję resztę że mamy aktywny wieczór. - wyszła z pomieszczenia z zamiarem poinformowania o problemie reszty Avengersow.
Bucky stał jeszcze chwilę obserwując skalę zniszczeń.
-Okiełznam Cię Ann Stark. - zdeterminowany wyszedł od razu z budynku nie czekając na resztę.

🖤🖤🖤🖤

A

nn w swojej już postaci leżała na dachu jednego z budynków obserwując gwiazdy.
-Wiesz ze wszyscy Cię szukają?. Nawet ludzie Furego.
-To mnie trochę poszukają chyba że komuś coś powiedziałeś. - Ann nawet nie spojrzała na swojego towarzysza.
-Nie...Ann? Czemu to zrobiłaś? - Peter położył się obok niej.
-To że ten psychol mnie uspal nie powstrzymywało Ven. Musiał się wylądować...nie miałam na niego wpływu.
-Zdemolowaliscie cała pracownie. Bruce zniknął jego również szukają.
-Trudno. Mają sporo kasy na odbudowę.
-Masz aż tak wszystko gdzieś? - zapytał nagle Peter uważnie obserwując profil dziewczyny.
-Wiesz, kiedyś było inaczej lecz po wielu latach samotności musiałam nauczyć się mieć wszystko gdzieś. Inaczej nie dałabym rady.
-Dlaczego...
-Dlaczego Tony mnie zostawił? - Peter nieznacznie kiwną głową. - Miał być moim opiekunem lecz gdy poczol smak bohaterstwa, pomimo że otaczało mnie sporo ludzi byłam sama. Nie na widziałam Iron Mana. Kochałam Tonyego Starka mojego starszego brata.
-A Ven? Jak to jest mieć dwie postacie?
-Dlaczego mnie o to wypytujesz? Zdajesz relacje mojemu bratu? - Ann podniosła się z dachu.
-Nie. - powiedział Peter podnosząc się równie szybko i stając na przeciwko Ann. - Chce Cię poznać. W tym całym bałaganie do tego czasu byłem sam...
-Ja całe życie byłam sama. I zobacz. Nie jest źle. - Ann bez problemu zmieniła się w Ven by po chwili znów wrócić do swojej normalnej postaci.
-To popieprzone - wycedził. - Ty jesteś popieprzona.
- Nie tylko popieprzona panie Parker. Jestem zniszczona, choć nie trzeba mnie naprawiać.
- Nie chcę tego. - Uwięził ją by nie miała gdzie odejść.
- Lubię swoje popieprzone fragmenty. To one sprawiają, że jestem tym, kim jestem. Sprawiają, że jestem prawdziwa. Pytanie brzmi: poradzisz sobie z rzeczywistością?-spojrzała mu głęboko w oczy. - Czy jako przyjaciel podołasz temu czym i kim jestem?
-Nie mogę Ci obiecać ze będę z Tobą ramię w ramię bo nie wiem czy nadążę, ale będę tuż obok byś mogła czuć się bezpiecznie.
-Peter? - Ann sposcila głowe. - Czy możemy zostać dzisiaj u Ciebie? Nie chce tam wracać. - podniosła nie pewnie wzrok na chłopaka. Peter z łatwością zobaczył w jej oczach zmęczenie, smutek i coś na wzór strachu.
-Pewnie. Chodź...chcesz sama? - Ann pokręciła głową
-Pokaż mi jak to jest być Tobą. - Peter objął ja jedna ręka w pasie, a Ann splotła ręce na jego karku. Peter bez problemu przemieszczał się między budynkami w stronę mieszkania cioci May.

NiechcianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz