🖤1🖤

181 18 1
                                    

-Ann nie mogę dłużej czekać na zapłatę. Wisisz mi już za 3 miesiące.-starsza pani od której Ann wynajmuje mieszkanie i tak była cierpliwa jeśli chodzi o pieniądze.
-Pani Nor obiecuje jutro rano przynieść pani cała kwotę.
-Najpóźniej o 11 chce Cię widzieć u siebie...prosze nie zawiedz mnie.
-Obiecuje. - Kobieta wyszła z mieszkania. Ann siadła na podłodze i poważnie zastanowiła się z kad wziąść 600 dolarów na mieszkanie. Odruchowo wyciągnęła z kieszeni swój telefon w celu przejzenia kontaktów do znajomych od których mogłaby pożyczyć taką kwotę. Niestety. Jedyne aktywne numery jakie miała to do ludzi od których dostaje zlecenia. Reszta jest nie aktywna.
-Josh...masz może zlecenie? Potrzebuje dwóch na te noc.
-Cześć młoda. A co Ty taka w gorącej wodzie kapana?
-Muszę zapłacić za mieszkanie.
-Daj mi pół godziny. Zobaczę co da się zrobić. - mężczyzna się rozłączył. A Ann nie zostało nic innego jak cierpliwie czekać na telefon od Josha.

🖤🖤🖤🖤

Równo pół godziny później Ann dostała smsa z wytycznymi. Następne zlecenie miała dostać po wykonaniu pierwszego.
Nie zwlekając złapała skórzana kurtkę i wyszła z mieszkania.
-To będzie długa noc. - szepnęła do siebie wychodząc z klatki.
Nowy Jork świecił pustkami jakby wiedział że będzie się coś działo. Ann sprawnie dostała się we wskazane miejsce.
Queens o tej porze nie było zbyt ciekawym miejscem dla samotnej dziewczyny.
Szybko namierzyła swój cel. Mężczyzna po 40 lysawy z wielkim ego i małym penisem, na pewno, to nigdy nie szło w idealnej parze.
-1 cel i 3ochroniarzy...robota na 10 minut. - gadkę sama do siebie Ann miała wyjątkowo opanowana.
Pewnie wyszła z zaułku naciągając maskę zakrywajac dolne pół twarzy.
Sprawnie pozbyła się ochroniarza z tyłu, bezgłośnie. Wskoczyła mu na plecy jedna ręka zakrywajac usta i skręcając mu kark. Drugiego dzgnela norzem który zgarnęła że stolika ogródka barowego. Tylko z trzecim musiała powalczyć, była wyszkolona idealnie a dzięki jej mocom mogła przewidzieć ruchy przeciwnika.
Swój cel złapała za polaty garnituru i sprawnym ruchem wzbila go w powietrze jakby nic nie ważyl. Gdy był na odpowiedniej wysokości sama do niego doskoczyła i ściągnęła na pobliski dach budynku.
-Coś podobno dla mnie masz. - powiedziała spokojnie. Mężczyzna wyciągnął pistolet i zaczął na oślep w nią strzelać.
-Oj glutasie...to tylko dodaje mi mocy. Ze mną nie ma co walczyć. To jak oddasz mi to po dobroci czy mam sama sobie wziąść?
-Kim Ty jesteś?
-Twoim koszmarem i ostatnim co zobaczysz. - Ann szybkim ruchem znalazła się przy mężczyźnie i wyrwała mu z kieszeni nie wielkiego pendraiwa. - I po co było tyle krzyku? - zapytala. Po chwili rozbłysło zielone światło.

🖤🖤🖤🖤🖤

Spider Man kontrolował swoją dzielnice. Nagle na dachu jednego z budynków zauważył rozbłysk zielonego światła. Kierowany swoim przeczuciem udał się w tamto miejsce. Jednak na miejscu nie zastał nic po za krawatem i para męskich butów rozrzuconych po dachu jakby ktoś z krawędzi po prostu rzucał je na oślep.
Postanowił od razu udać się do reszty Avengersów.
Przeczówał kłopoty. A ich i tak mają już wiele przez Lokiego.

NiechcianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz