🖤18🖤

82 8 0
                                    

Ann ukrywała się w domu cioci May kilka dni. Peter musiał pojawiać się w siedzibie Avengers by nie wzbudzać dodatkowych podejrzeń.
Bardzo się do siebie zbliżyli. Peter co raz bardziej rozumiał złożona naturę Ann i jej moce. Ogarniał co powoduje jej przemianę i dlaczego nie zawsze je kontroluje.
"Ann musiałem pilnie iść do Starka. Podobno mają jakieś informacje na Twój temat :D
Peter."
Ann czytając krótka notkę od chłopaka widziała jego minę jak się śmiał udając jednocześnie poważnego.
Zeszła na dół do kuchni i nalała sobie do szklanki soku. Obserwowała przez nie duże okno kuchenne sąsiadów klucacych się na chodniku przed domem gdy dostała smsa.
" Twój brat wprowadza stan wyjątkowy. Mają szukać wszędzie aż Cię nie znajdą. Do tego czasu nie będę mógł wrócić." 
Ann zachlysnela się sokiem który akurat piła. Odstawiła szklankę do zmywarki i wróciła do pokoju bruneta. Rozejrzała się po niewielkiej przestrzeni jaka dzieliła przez kilka dni z brunetem. Dobrze jej z nim. Nie zadawał jej męczących pytań, słuchał jej i milczał kiedy tego potrzebowała. W jakiś sposób Peter działał na nią uspakajająco że miała Ven pod kontrolą i chciała zostać w tym miejscu już na zawsze. Nawet May była idealna. Nie pytała, rozumiała ze Ann ma problemy. Nie bała się jej, nie bała się Ven że nagle zdemoluje jej mieszkanie. Ten świat dla Ann był wymarzony.
Nie mogła pozwolić by ktoś znalazł ja w tym mieszkaniu. Nie mogła narażać May na niebezpieczeństwo. Nie wiedziała jak zareaguje na widok kogoś z mścicieli. Nie mogła też narażać Petera na kłopoty za to że ja ukrywa.
Złapała swoją bluzę z kapturem i kurtkę i wyszła zatrzaskując drzwi do mieszkania.
Gdy wyszła z klatki na chłodne powietrze naciągnęła kaptur na głowę i włożyła ręce do kieszeni kurtki. Wymacała w jednej z nich mały żeton i sprawnie przewracała go w palcach by rozładować napięcie gromadzące się w jej głowie.
Spacerowała ulicami Qeens próbując nie rzucać się w oczy nikomu.

🖤🖤🖤🖤

-MUSIMY JA ODNALEŹĆ! NIE DARUJE NIKOMU KTO JĄ PRZETRZYMUJE!
-Tony uspokój się! - warknęła Nat na mężczyznę. - Może wróciła do swojego mieszkania.
-NIE MA JEJ TAM! SPRAWDZAŁEM 3 RAZY!
-A nie pomyślałeś że ona chce odpocząć od Ciebie? Od Bruca? Ciągle robicie na niej eksperymenty, nie pozwalacie być sobą...Nie patrz tak Buck to tyczy się też Ciebie...leki usypiające? Serio? - teraz Wanda stanęła w obronie dziewczyny. Siedzieli wszyscy w pokoju konferencyjnym. To już chyba setne spotkanie w sprawie Ann. Tony dostawał świra ze jego mała siostrzyczka zniknęła po raz drugi.
-Właśnie. Zgadzam się z Wanda. Nikt z Was nie pomyślał o tym jak się czuje. Nikt nie zapytał jak się czuje, nikt mi nie ufa i nie pozwala być sobą chociaż uratowałam Wam tyłki...wystarczy mnie poznać by wiedzieć co się dzieje.-Ann stała w drzwiach pokoju oparta o framugę drzwi. Jej włosy lekko falowały i lśniły zielenią.
-Gdzie byłaś! Jak mogłaś? Dlaczego? - Tony z oskarżycielskim tonem podszedł do Ann. Peter widząc zdenerwowanie Ann podniósł się z miejsca i stanął obok niej.
-Nie jestem już Twoja mała siostra że możesz mnie rozliczać z tego co robię, gdzie jestem i co mogłam a co nie. Miałeś swoja szanse... Braciszku. Od teraz żyjemy na własny rachunek. Ja jestem Ven Witch, Ty Iron Man.
-Nie, jesteśmy Ann i Tony Stark...
-Już od dawna nie...-Ann odwróciła się plecami do brata - Nie szukaj mnie. Nigdy. - wyszła z budynku odkładając na stół sekretarki swoją przepustkę do obecnej siedziby Avengers.

NiechcianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz