Część 7

420 30 36
                                    

     Gdybym miała powiedzieć w jakich rzeczach jestem najlepsza, na pewno wymieniłabym wpadanie w kłopoty i zabawę w detektywa. To powinno się znaleźć na moim CV w umowie o pracę. Pochyliłam się do przodu, aby kierowca, który zbliżał się do minivana, nie zauważył mnie w lusterku. Po raz kolejny padła komenda z radia, a kierowca, jak pewnie inni pracownicy, wsiadł do auta. Po chwili wyjechał na wstecznym, a ja próbując zrozumieć gdzie właśnie jedziemy patrzyłam pod różnymi kontami w każde okno.

     Mimo ciemności można było zobaczyć fale odbijające się od kamienistego brzegu. Kolejną rzeczą jaką udało się mi ustalić jest droga prowadząca tak jakby przez dżunglę. Jakbyśmy byli na jakiejś wyspie. Za nami, jak przed nami jechała reszta minivanów. 

     Po chwili kierowca zatrzymał się w korku. Próbowałam zobaczyć co się dzieje, dopóki 067 nie pokazała mi znaku "puknij się w głowę,,. Rozumiem, że nie chce zostać wykryta, ja też nie, ale wolałabym wiedzieć gdzie jesteśmy, jaka jest nasza lokalizacja i kim są ci goście. Słyszałam dwie rozmowy i ani jednego imienia. Jakby jednocześnie pracowali razem… ale się nie znali. 

      Kierowca następnie ruszył i stanął przed jakimś innym minivanem. Zauważyłam, że stoimy przed wejściem i kierowca z minivana przed nami jest skanowany przez żołnierza w masce trójkąta. Gdy został sprawdzony jedzie dalej jakimś tunelem, a nasz minivan zastępuje jego miejsce. Zamykam oczy nasłuchując jak kierowca otwiera szybę. 

     -Ilu? - pyta koleś z zewnątrz. 

     -5. - odbija odpowiedź kierowca. 

     -Numery graczy? 

     -113, 067, 033, 281 i 457 - odpowiada kierowca. Słychać skanowanie, które kończy się pozytywnym dźwiękiem. 

     -Dobra robota. Możesz jechać numer 13 -rzekł żołnierz i wkrótce kierowca zasunął szybę i ruszył dalej ciemnym tunelem. 

     Tunel był całkiem długi, kręty i ciemny, a jedynym światłem były światła samochodu, którym jechaliśmy oraz małe, czerwone odblaski jakie posiadają pasy startowe lotnisk dla samolotów. Po kilku minutach jazdy kierowca wjechał do miejsca podobnego do podziemnego parkingu. Były kierunkowskazy wyświetlające numery minivanów, które mają jechać w prawo i zająć miejsce opisane rzymskimi cyframi. Kierowca stanął na miejscu oznaczonym XIII. Gdy się zatrzymał, wyłączył silnik i wyszedł z auta. 067 wychyliła się z swojego miejsca. Na jej twarzy nie było widać zadowolenia. Bardziej złość. 

     -Musisz tak ryzykować? -spytała z jadem w głosie. Przewróciłam oczami. 

     -Jesteśmy chyba na wyspie - pominęłam jej pytanie tak jakby zadała inne. Rozejrzała się i parsknęła jakby rozbawiona… sarkastycznie. 

     -To parking geniuszu… 

     -Ale wcześniej jechaliśmy po kamienistej plaży. Był też las z nietypową roślinnością - odparłam. Dziewczyna pokręciła głową i westchnęła. 

     -Nie znam się na geografii. -uśmiechnęłam się na to jak działa jej szczególny charakter. 

     -Ja też nie -przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, dopóki znowu nie dopadła mnie chęć dalszej rozmowy -Jak masz na imię? - 067 spojrzała na mnie jakby zszokowana tym pytaniem. Z dziwnym grymasem odwróciła ode mnie wzrok. 

     -Muszę ci podawać moje imię? - zapytała tak niewinnie, że prawie uwierzyłam jakby była najbardziej niewinną istotą na świecie. 

     -Tak geniuszu. Wisisz mi uratowanie życia -odpowiedziałam odchylając się na fotelu. 

     -Sama bym sobie poradziła - przewróciłam oczami. Ona jest taka oddalona, że szkoda gadać… 

SQUID GAME - Wygrana albo śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz