Część 13

426 41 55
                                    

     Wzdycham patrząc na kolbę kukurydzy i plastikową butelkę z wodą, którą nam dali podczas rozdawania jedzenia po wygranej grze. 

      -Poważnie? Kukurydza? - zaczęłam jęczeć -Wcześniej daliście same wegetariańskie żarcie. Co ja jestem? Antylopa? - zapytałam pracownika, który dał mi jedzenie. Oczywiście nic nie powiedział, nawet nie drgnął.  

     Wróciłam do mojej starej grupy, a właściwie to wszystkie grupy po tej grze drużynowej się podzieliły. Udało mi się zapoznać z tymi nowymi ludźmi, ale nie wydaje mi się, bym była w stanie się do nich przyzwyczaić. 

     Cho Junghyun kilka razy pytał o jednego z przebierańców, i akurat chodziło mu o tego, który mi pomagał. Próbowałam za każdym razem mu odpowiadać neutralnie, "nie, nie wiem,, "to musi być pomyłka,, lub po prostu zmieniałam temat, byleby nie rozmawiać o nim. 

     Susan jest bardzo zamknięta w sobie, ale jak dotarła aż daleko to nie będę pytać. Jednak nadal dziwi mnie fakt, że tak młoda dziewczyna bierze udział w tak brutalnej grze. Rozumiem chęć pomocy rodzinie, a sposób jaki wybrała można nazwać szaleńczym. 

    Yumeko wydaje się najbardziej podobna do zwykłej przyjaciółki, z którą można porozmawiać o wszystkim. Na pewno jest bardziej otwarta niż Sae Byeok, ale nie widać po niej jakiś szczególnych umiejętności. Owszem jest zabawna, ale chyba zbyt bardzo przyzwyczaiłam się do towarzystwa Sae Byeok i Ji Yeong.

     Co innego Hjonin Shiro. Nie potrafię tej dziewczyby zrozumieć. Nie jestem w stanie z nią porozmawiać o czymkolwiek, bo jej ego za bardzo utrudnia normalną komunikację. Jedyne co wydaje się istotne, to fakt, że udało jej się przemycić telefon. Na pytanie jakim cudem dała radę przenieść telefon i tak dobrze go ukrywać, powiedziała abym lepiej się nie pytała. 

     Po otrzymaniu absurdalnej ilości jedzenia siadam obok Gi-Huna i Aliego. Sang-woo nic nie mówi, ale widocznie nie podoba mu się mój powrót. Ma swoje powody, ale powinniśmy zakopać topór wojenny i współpracować. Inaczej nie przeżyjemy. 

     -Udało wam się. - powiedziałam z uśmiechem do Gi-Huna, który mój gest również odwzajemnił uśmiechem. Ali poklepał mnie po plecach. 

     -Ty też na szczęście. Udało nam tylko i wyłącznie dzięki temu starszemu panu - powiedział chłopak, a ja spojrzałam zaskakująco na starszego pana. Po chwili dołączyła do nas ta dziwna, egocentryczna kobieta z numerem 212. Wyglądała na zaskoczoną moją obecnością i wskazała na mnie kolbą kukurydzy. 

     -A co ty tu robisz? - wzięłam do ust bok swojej kolby i zaczęłam żuć małe, żółte ziarenka. 

     -Żyje… przeszkadza ci to? - zapytałam. Kobieta oczywiście nic nie powiedziała, bo zwróciła uwagę na starszego pana. 

     -Skąd pan wiedział jak grać w przeciąganie liny? Naprawdę. Gdy złapałam linę, nagle poczułam się silniejsza! I to te ,,3 kroki do przodu" - dalej nawijała kobieta, pokazując różne ruchy, chociażby machania rąk do tyłu i odchylenia się. - Jak się nazywał ten film. No wiecie… wolne ruchy.

     -Matrix - odpowiedział Ali. Kobieta nagle zmieniła swoje nastawienie i spojrzała z wyższością na chłopaka. 

     -A ty oglądasz filmy zamiast pracować? Jesteś tu nielegalnie prawda? - straciła go głupio ta niedorozwinięta kobieta. Po chwili przyczepiła się do mnie - A ty ślicznotko co? Masz w ogóle wizę? - przetarłam dłonią włosy prostując je, by móc czymś konkretnym odpowiedzieć tej idiotce. 

     -Zastanawiasz się dlaczego zostałaś wyrzucona z drużyny swojego księcia z bajki? - zaczęłam z uśmiechem, Ali przytaknął głową by odbić piłeczkę tej egocentrycznej mendzie. 

SQUID GAME - Wygrana albo śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz