Część 14

413 42 64
                                    

     -Widzicie tych, którzy dla własnego zysku złamali reguły tego świata i zbrukali jego najczystszą aurę. Wszyscy jesteście równi. Musicie mieć takie same szanse. Zapewniamy was, że taki incydent się nie powtórzy. Przepraszamy za te tragedie - zakończył męski głos dochodzący z radia i na nowo zaczęła grać spokojna muzyka. 

      Z zdziwieniem i lekkim niepokojem patrzyłam na mężczyznę w ubiorze gracza i czterech przebierańców, którzy wisieli związani nadgarstkami za liny. Widok ten zanotował wszystkich. Deok-su, który był za mną przeklął. 

     -To on? To lekarz? - zapytałam do tyłu szeptem, nie patrząc na niego. 

     -Tak… - odpowiedział i dalej ruszyliśmy po schodach na górę. Szłam akurat przed Susan, który wyglądała na taką, która w każdej chwili ma się rozpłakać. Poklepałam ją po ramieniu i przechodząc z nią po schodach, dodałam trochę otuchy. 

     Sae Byeok idąca przed nami spojrzała na nas swoim obojętnym wzrokiem. 

     -Himiko? Wiesz jaka będzie kolejna gra? - zapytała. Odpowiedziałam jej dopiero, gdy przeszliśmy obok żołnierza. 

     -Nie… wiem, że będzie w parach - po chwili weszliśmy do tego samego pomieszczenia, w którym czekaliśmy na rozpoczęcie gry drużynowej w przeciąganiu liny… . 

     -Gracze,  następna gra będzie grą w parach. Jeśli znajdziecie drugą osobę, która zechce z wami grać. Uściskajcie sobie dłonie - odezwał się kobiecy głos z radia.

      Spojrzałam na wszystkich ludzi z którymi mogłabym zagrać. Pewne jest to, że nie zagram z nikim, kto jest z mojej drużyny. Ale dopiero teraz zrozumiałam, jeden mały szczegół. Że moi przyjaciele będą grać w parach. Zauważyłam, że Ji i Sae Byeok stanęły razem, by sobie uścisnąć ręce. Zanim zdążyłam je zatrzymać, by uświadomić im jaka będzie konsekwencja, już stworzyli parę. Po chwili Sang-woo uścisnął rękę Aliemu. Po chwili Cho Junghyun uścisnął rękę z jakimś facetem, a Susan uścisnęła rękę z Yumeko. Naprawdę chciałam powiedzieć moim przyjaciołom co się może zdążyć, ale żołnierze byli bardzo blisko i mogli podsłuchiwać. Zauważyłam, że Gi-Hun podał rękę starcowi, a mi było szkoda, że ktoś z nich zginie. Widząc, że nie został praktycznie nikt, zauważam, że nie posiadam pary. Podczas szukania kogokolwiek spoza mojej drużyny, ktoś od tyłu klepnął mnie w plecy. Była to ta dziewczyna imieniem Hjonin Shiro. 

     -Ogółem to nigdy bym nie pytała, ale… zagrasz ze mną? - zapytała, a ja nie mając innego wyboru uścisnęłam jej dłoń. Po chwili czas się skończył i jak wiadomo, znowu odezwał się kobiecy głos z radia. 

      -Gracze, prosimy udać się za personelem na pole gry - powiedziała kobieta, a ja westchnęłam. 

      Gdy wszyscy ruszali w stronę drzwi, każdego zaczepiała ta kobieta imieniem Han Mi-nyeo. Nie miała pary co sprawiło, że desperacko chciała się dobrać do kogoś. 

      -Nie! Błagam! Ja nie mam pary! - odwróciłam się by na nią spojrzeć. Gdy drzwi się powoli zamykały, widziałam jak Mi-nyeo jest chwytana i zabierana gdzieś przez żołnierzy. 

     Po chwili wyszliśmy na plac, który przypominał replikę jakiegoś miasta. Wszyscy byli zaskoczeni dokładnością jaką był odwzorowany. Wkrótce musieliśmy się udać dwójkami za jednym z żołnierzy. Hjonin nie wyglądała na zadowoloną i nie chciała ze mną rozmawiać, a jak już to dawała tylko takie "yhym, ymm i ehe,,. Zatrzymaliśmy się przy replice fontanny. Żołnierz odwrócił się i wyciągnął w naszą stronę dwie sakiewki. Kobieta z radia poinstruowała nas co mamy robić. Po otwarciu mojej sakiewki moim oczom ukazały się kulki. Pamiętam tą grę. Grałam w nie bardzo często z innymi dziećmi, to była podstawowa gra w sierocińcu. Spojrzałam na Hjonin, która liczyła i oglądała w palcach kulki o kolorze morskiego, brudnego zielonego? Nie umiem nazywać kolorów… 

SQUID GAME - Wygrana albo śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz