-Himiko… proszę… -na chwilę się zatrzymałam.
-Proszę co!? - warknęłam uderzając go prosto w twarz, sprawiając, że z jego nosa trysnęła krew.
-Zabij mnie… proszę- zatrzymałam się, by spojrzeć na nóż obok jego twarzy.
-Wedle życzenia -syknęłam ze złością. Ciężko dysząc chwyciłam nóż i podniosłam go, nadal patrząc na półprzytomnego Sang-woo. Bez zastanowienia podniosłam nóż nad swoją głowę i z krzykiem wbiłam nóż w jego serce. Sang-woo churchnął, a z jego ust zaczęła cieknąć ciemna krew. Nie przestawałam się nad nim wyzywać, straciłam nad sobą kontrolę dźgając go raz za razem w jego klatkę piersiową. Po 30 dźgnięciu zatrzymałam się by spojrzeć na martwe ciało, na którym siedziałam. Sang-woo miał zamknięte oczy i spuchniętą twarz, która zaczęła blednąć. Jego korpus wyglądał jak rozszarpana przez psa poduszka, otaczała nas kałuża krwii mieszająca się z błotem. Deszcz nie przestawał padać, ale zwolnił sprawiając, że atmosfera nie była dramatyczna, była smutna. Niebo stało się ciemne, jakby śmierć była ubierana żałobną sukienkę.
Wstałam z trupa mężczyzny, którego już nie ma. Spojrzałam na jego bladą twarz, która wyrażała obojętność… po czym na niego splunęłam. Przegrał. Ja wygrałam. Deszcz powoli przestawał padać, a niebo zaczęło się rozchmurzać.
Nie czułam nic, po za… dumą. Byłam silniejsza, niż on. To ja przeżyłam, nie on. Nie jest mi go żal, zasłużył na taki los. Zbyt długo trzymał się przy życiu… spojrzałam na kwadrata stojącego nieco dalej. Podeszłam do niego, patrząc na figurę na jego masce.
-Wygrałam…to koniec? -powiedziałam swoim nowym, ponurym głosem, a on kiwnął głową.
-Gracz numer 218 został wyeliminowany - rzekł kobiecy głos i wkrótce, wszystkie drzwi się otworzyły a na pole wbiegli żołnierze, którzy mnie okrążyli. Po chwili wszyscy wycelowali we mnie wszystkie pistolety maszynowe przez co moje ręce się opuściły w zdezorientowaniu. Przecież wygrałam…
Po minucie napięcia z drzwi po mojej prawej stronie wyszła kolejna grupka żołnierzy wraz z jednym kwadratem, oraz jakąś czarną postacią po środku. Żołnierze otaczający mnie opuścili broń i pozwoli przejść grupie i ciemnej postaci, która teraz stanęła przede mną.
Była to wysoka ciemna postać, której maska przypominała twarz ludzką. Tak samo jak tamci przebierańcy miał kaptur na głowie. Zamiast czerwono-różowego typu kostiumu, miał czarny garnitur. Jedyne co ich wyróżniało to strój i maska.
-Graczu o numerze 457. Himiko Rosa. Gratuluję ci przejścia wszystkich gier. Jesteś zwycięzcą igrzysk gier w kalmara tego roku. Jestem pod wrażeniem twoich umiejętności i szczęścia jakie ci towarzyszyło, przez wszystkie rozgrywki.
-Kim jesteś? -zapytałam.
-Nie mogę ci tego zdradzić. Możesz mnie nazywać Liderem. To ja wszystkim zarządzam…
-Dlaczego te gry? Dlaczego szukacie ludzi, którzy uczestniczą w tych grach? Dlaczego to robicie? -zaczęłam pytać wycierając krew z oczu.
-Na wszystko otrzymasz odpowiedzi… Ostatni pojedynek zachwycił specjalnych gości, zyskując ich aprobatę, dzięki czemu chcę ci zaproponować niepowtarzalną propozycję - powiedział "Lider,,. Podniosłam brew, ciekawa co ma mi do zaproponowania.
-Co to za propozycja? - zapytałam. Lider odwrócił się do kwadrata, który wyjął za siebie maskę z białym X na czole. Kierownik przekazał temu człowiekowi maskę, a ten następnie skierował ją przodem w moją stronę.
-Jesteś pierwszą osobą z graczy, której to oferuję. Masz wielki potencjał. Jeśli chcesz uzyskać odpowiedzi na swoje pytania, dołącz do nas. Możesz też wrócić z nagrodą do swojego starego życia i dzięki niej naprawić je, oraz ukształtować ta swój własny sposób. Wybór należy do Ciebie -powiedział ubrany na czarno przebieraniec, a ja zaczęłam myśleć nad jego propozycją.
Tak naprawdę nie mam do czego wracać. Ten tydzień, ten dzień… jeśli wierzyć słowom lekarza to ostatni dla mojego brata. Nie zdążę go uratować. I tak nie będę mogła żyć na tamtym świecie. Może to brzmieć głupio, ale moje miejsce jest tutaj. To tutaj po raz pierwszy dowiedziałam się dlaczego żyjemy i o co walczymy. Będąc jednym z nich… to najlepsze rozwiązanie jakie mogę podjąć. To moje życie i mój wybór. Nie będę już więcej się przed nikim korzyć i będę z Shinem. Nic więcej się nie liczy.
Podejmując decyzję podeszłam do mężczyzny i wzięłam od niego maskę. Przez chwilę na nią patrzyłam, aż w końcu ją odwróciłam i założyłam ją sobie na twarz. Teraz byłam jednym z nich.
-Witaj w nowym życiu. Numerze 67…
Koniec
Życie Himiko po grze w Squid Game…
Przez pierwsze dni jako prawa ręka Lidera, Himiko pełniła funkcje podobne do żołnierza i kierownika w jednym.
Himiko, tydzień po zwycięskiej grze poznała tożsamość lidera
Dwa tygodnie później pełniła jego funkcje w organizowaniu kolejnych igrzysk gry w Kalmara, zaczęła też mieć plany.
4 tygodnie później Himiko rzetelnie wykonywała swoje obowiązki i nigdy nie zawodziła swojego szefa. Shinowi nie pasowało nowe wcielenie Himiko, ale nic jej nie powiedział.
Miesiąc po wydarzeniach Himiko stała się bardziej wszechstronna. Wróciła do starego życia by rozwiązać sprawy z ,,Wężem" gangsterem, który ją terroryzował za nie płacenie długów. Zabiła go i jego ludzi z zimną krwią, bez pozostawiania śladów.
50 dni po wydarzeniach poszła do szpitala w którym był jej brat. Jego ciało znalazła w kostnicy. Zignorowała jego śmierć i kazała jego zwłoki zutylizować, a prochy wysypała do oceanu.
Dwa miesiące później Himiko i Shin są razem, lecz ich relacja opiera się na współdziałaniu w pracy, nie na wzajemnej miłości.
4 miesiące później Himiko wraz z Shinem i innymi członkami organizacji, zaczęła snuć plany obalenia Lidera i zajęciu jego miejsca. Relacje z Shinem pogorszyły się. Teraz łączy ich tylko plan zabicia Lidera.
Pół roku później, doszło do wojny domowej, którą Himiko wygrała. Niestety Shin zginął, co znacznie pogorszyło stan psychiczny Himiko.
Tego samego dorwała Lidera. Na jego nieszczęście, Himiko go oszczędziła po to by spalić go żywcem w jednym z pieców.
Himiko stała się nowym Liderem. Była pozbawiona uczuć i bezwzględna.
Rok później Himiko dostała list od starca, który leżał w tym samym szpitalu w którym leżał jej brat. Przyjęła wizytę od prawdziwego założyciela organizacji.
Po rozmowie z starszym panem, który zaczął wytykać jej błędy oraz to kim się stała, Himiko zabiła starca dusząc go insynuując jego śmierć naturalną. Dziadek nie był w stanie się obronić bezwzględnej i szalonej dziewczynie.
Przy kolejnym spotkaniu Himiko zabiła ViPów, a kolejne gry jakie wymyśliła były tak ustawione, by wygrywali tylko nieliczni.
Himiko po 5 latach odnalazła swoich rodziców. Gdy nazwali ją potworem, co Himiko nie zaprzeczyła, upozorowała ich śmierć na samobójstwo.
Himiko pożerana przez emocje, nie potrafiła spać, gdy ujawniały jej się obrazy jej brata, Shina, Sae Byeok… wszystkich.
10 lat później Himiko poszła w miejsce w którym wyspała prochy swego brata. Widząc to czym się stała zdjęła maskę i wyrzuciła ją oceanu.
Himiko zmieniła tożsamość i wyjechała. Nikt nie wie gdzie, nikt nie wie dokąd. Zniknęła tak po prostu, by uciec przed przeszłością, ale nigdy nie uciekła przed koszmarami. Nikt jej więcej nie widział.
Dalsze losy Himiko są nieznane.
To już koniec. Dziękuję za przeczytanie tej książki, dziękuję za wszystkie wyświetlenia, głosy i komentarze. Życzę miłego dnia.
CZYTASZ
SQUID GAME - Wygrana albo śmierć
FanficLudzie nie mogący w żaden sposób spłacić długów otrzymują ryzykowną szanse odbicia się od dna. Wystarczy, że wygrają grę... na śmierć i życie. Wcielicie się w jednego z graczy, który podejmie próbę odwrócenia swojego życia o 180 stopni. Ile zaryzyku...