Schodzimy ze schodów potykając się o dolne stopnie. Idę za Sang-woo, natomiast Sae Byeok idzie za mną. Patrzę na plecy Sang-woo, przez co czuję ochotę zepchnięcia go ze schodów. To co zrobił Aliemu i Gi-Hunowi nie należy zapomnieć. Jeśli będziemy grać przeciwko sobie w następnej grze, nie zawaham się go popchnąć, dźgnąć lub nawet… odtrącam te wszystkie myśli, po to by spojrzeć na Sae-Byeok. Wygląda na roztrzęsioną, przez co czuję ochotę przytulania jej do siebie.
-Dasz radę Sae Byeok… jeszcze tylko 1 gra i stąd wyjdziemy - przyciągając ją nieco bliżej zauważam jak bardzo się krzywi, przez co natychmiast zwracam uwagę. -Sae Byeok? Czy wszystko w porządku? Nie wyglądasz dobrze...
-Nic mi nie jest… po prostu. Jestem zmęczona. - wybełkotała. Nie pasowała mi ta odpowiedź, ale nic jej nie powiedziałam. Szliśmy dalej, aż dotarliśmy krętymi korytarzami do naszej sali.
Teraz była ona pusta, a na całą przestrzeń przypadały tylko 3 łóżka. Miejsca, gdzie niegdyś znajdowała się olbrzymia ilość łóżek były teraz odkryte. Z niedowierzaniem spojrzałam na ściany, ma których były narysowane wszystkie rozgrywki, w których uczestniczyliśmy. Była gra w czerwone, zielone, były wzory do wycinania, była gra z przeciąganiem liny, była gra w kulki i ostatecznie gra w skanie na szkle. Gdybyśmy wcześniej to zauważyli… znaliśmy kolejne gry.
Moje oczy przeniosły się na Sang-woo, do którego ruszyłam, by wyjaśnić pewne kwestie. Sae Byeok w tym czasie usiadła na swoim łóżku obejmując rękami swoje kolana. Stanęłam za Sang-woo, którego poklepałam w plecy.
-Hej, stary - gdy tylko się odwrócił uderzyłam go w twarz z lewego sierpowego. Odwrócił się trzymając się za policzek -To za popchnięcie mnie. -po chwili znowu go uderzyłam sprawiając, że się zachwiał -A to za zabicie Gi-Huna - trzymając się za twarz zmarszczył brwii i wkurzony posłał mi zdenerwowane spojrzenie.
-Nie zabiłem go. Jego ręka była spocona… wyślizgnęła mi się! - krzyknął w swojej obronie, ale pokręciłam głową.
-Nie wierzę w żadne twoje słowo. Nie tylko z ciebie oszust i zdrajca, ale i gnida. Żal mi twojej matki. Wychowała takiego sukinsyna… -nagle to on mnie spoliczkował, przez co się odsunęłam. Chwyciłam się za policzek i spojrzałam na niego z nienawiścią, z jaką on patrzył na mnie.
-A ty Himiko? Spójrz w lustro i powiedz sobie, że śmierć tych ludzi to nie twoja wina - patrzyłam z obrzydzeniem na człowieka, który właśnie chce zwalić wszystko na mnie.
-Co ty bredzisz? To nie ja ich zabiłam! Aliego oszukałeś, Gi-Huna też, ale mi nie wmówisz, że jestem odpowiedzialna za wszystkie życia. To ty jesteś szalony, nie ja! Co to za chore sztuczki?! W co ty ze mną grasz?!
-Myśl Himiko! Jeśli mamy wyjść z tego cało i z nagrodą, musimy się pozbyć reszty! - wrzasnął ocierając pot z czoła.
-Jakiej reszty?! Zostaliśmy tylko my! - i nagle to do mnie dotarło - Tylko my… -odsunęłam się od Sang-woo, który patrzył na mnie z nienazywalną emocją na twarzy. Widać było głównie złość, zdenerwowanie i niechęć skierowane w moją stronę. Teraz oboje wiemy, że stąd wyjdzie tylko jeden z nas. Nasz konkurs gapienia się przerwali przebierańcy, a dokładnie trzech pracowników trzymających w rękach kwadratowe, czarne pudełka i kwadrat, który stał przed nimi.
-Z całego serca gratulujemy wam ukończenia sześciu gier. Weszliście do finału, mamy więc dla was wyjątkowy prezent. Zanim go wam ujawnimy przebierzcie się w swoje stroje. -Sae Byeok dołączyła do nas i wkrótce patrząc jeden na drugiego, stanęliśmy przed pracownikami.
CZYTASZ
SQUID GAME - Wygrana albo śmierć
FanfictionLudzie nie mogący w żaden sposób spłacić długów otrzymują ryzykowną szanse odbicia się od dna. Wystarczy, że wygrają grę... na śmierć i życie. Wcielicie się w jednego z graczy, który podejmie próbę odwrócenia swojego życia o 180 stopni. Ile zaryzyku...