Nadeszła walka z dwoma przeciwnikami. Byli trochę wyżsi ode mnie, ale napewno nie silniejsi. Nie trzymali się razem tylko polecieli w dwie inne strony pola. Gdy już miałem do nich podlatywać i rozpocząć walkę Sunoo złapał mnie za rękaw.
- Pomogę Ci. Razem we dwójke szybciej ich pokonamy i zużyjesz na walkę mniej siły.
- Przepraszam Sunoo, ale tym razem walczę sam.
Odsunąłem się od niego i zamknąłem go w lodowej bańce, aby nie mógł uciec. Sunoo ciągle krzyczał abym go wypuścił i walił pięściami w osłonę, jednak bez skutku.
W końcu odwróciłem się do czekających na mnie przeciwników. Z moich pleców zaczął wydobywać się błekitny pył kształtem przypominający skrzydła. Kucnąłem a następnie wybiłem się w powietrze tym samym rozpoczynając walkę.
Szybując w powietrzu dostrzegłem jak powoli się szykują do ataku. Jeden z nich tworzył ogromną ciemną kulę. Drugi z nich próbował odwrócić moją uwagę, jednak nie dałem się oszukać.
Szybko wyminąłem lecący pocisk i sam w zamian posłałem w ich stronę lodowe pociski. Wyczarowali tarcze aby uchronić się przed moja odpowiedzią na ich atak.
Zatrzymałem się i czekałem na ich kolejny ruch. Gdy jestem bardzo skupiony to mogę zajrzeć w przyszłość jednak nie miałem na to czasu, ponieważ gdy tylko się zatrzymałem, dwójka jednocześnie leciała w moim kierunku a w dłoniach widniały kolejne ciemne kule.
Zacząłem zmierzać w górę i starać się chociaż jednego z nich zgubić lub spowolnić, jednak nie było to takie łatwe. Ciągle musiałem wymijać mierzone we mnie kule ciemności. Nie dawałem się zdominować więc odpowiadałem równiez tym samym. Rzucałem w nich przeróżnymi zaklęciami i zaczarowanym lodem.
Jeden z nich mnie dogonił i zatrzymał, drugi zaś stworzył swoje kopie, które mnie otoczyły. W każdą z nich ciskałem swoją magią. Podczas mojej zabawy z klonami czerwonowłosego, czarnowłosy podszedł mnie od tyłu i rzucił we mnie zapewne ostrzem ciemności bo usłyszałem jak wymawia jego nazwę.
Chciałem sie odwrócić albo zrobić unik, gdy czerwonowłosy wywołał wichurę przez co straciłem równowagę. Jedyne co usłyszałem podczas zamieci to czyjś głos krzyczący moje imie. Ten głos należał do Sunoo.
---------------------------------------------------------
Po chwili usłyszałem przerażający krzyk Sunoo. Odwracając się szybko zobaczyłem przerażający widok. Sunoo jakimś cudem uwolnił się z mojej tarczy, która go chroniła i własnym ciałem osłonił mnie przed ostrzem.
Jego brzuch przebity był sztyletem, a z rany zaczęła lecieć krew. Jego oczy traciły powoli blask a chłopak kaszląc miał również krew w ustach. Sunoo zanieruchomiał, spojrzał na mnie i uśmiechając się zaczął spadać na Ziemię.
- Nie... Sunoo! - wykrzyczałem z całych sił. Wtedy coś we mnie pękło. Poczułem nagły przypływ energii i jednym szybkim ruchem z mojego ciała wydostała się silna energia, która odrzuciła wrogów na tyle, abym mógł złapać lecącego w dół Sunoo.
Starając sie go złapać czułem jak w moich oczach gromadzą się łzy. Dlaczego on mnie osłonił własnym ciałem? Przecież jest słabszy ode mnie i nie wytrzyma zbyt długo bez odpowiedniej pomocy.
Przez krótką chwilę obejrzałem się w obydwie strony aby zobaczyć, czy przeciwnicy nie są zbyt blisko. Tuż przy samej ziemi złapałem krwawiącego chłopaka i ukucnąłem na ziemi trzymając go nadal w swoich dłoniach.
- Nic mi nie będzie Tae.. Musisz ich pokonać, mną się nie przejmuj.. - powiedział cicho mój towarzysz, ledwo co otwierając usta.
- Oszczędzaj siły Sunoo... - odpowiedziałem. Rozejrzałem się jeszcze raz i zobaczyłem dwójkę chłopaków lecących w naszą stronę. Byli bardzo zdenerwowani.
Lecąc do nas jeden z nich powiedział:
- Cóż przeżyją tylko najsilniejsi. Jak widać to dziecko jest całkowicie bezużyteczne.
- Zważaj na słowa śmieciu! - głośno krzyknąłem ze złości. Musiałem coś szybko wymyślić. Szukałem wzrokiem bezpiecznego miejsca dla Sunoo.
Widząc bezpieczne miejsce wyciągnąłem dłoń i spowodowałem burzę snieżną zmierzającą w ich kierunku aby ich spowolnić. Wtedy szybko przeteleportowałem nas w miejsce pomiędzy dwoma dużymi głazami, które było na uboczu, zdala od pola bitwy.
Miałem całą zakrwawioną dłoń od trzymania chłopaka w rękach jednak nie znałem żadnego zaklęcia tamującego krew i zrastającego rany po ostrzach ciemności. Musiałem szukać rozwiązania w znanych mi zaklęciach.
Przyłożyłem dłoń do rany Sunoo i wytwarzałem opatrunek z ziołami leczniczymi, który spowalnia działanie złych mocy i tamuje w połowie krew.
Nagle usłyszałem krzyki przeciwników. Zapewne pozbierali się po mojej burzy śnieżnej i chcą mnie jak najszybciej pokonać.
- Wyłaź tchórzu! Nie będziemy kurwa czekać aż wyleziesz z ukrycia!
Łzy ciągle spływały po moich policzkach ale teraz byłem skupiony na opatrunku, który tworzyłem dla Sunoo. Po skończeniu go zamknąłem chłopaka w magicznej bańce, tym razem silniejszej i miała ona podtrzymywać jego życie.
- Za niedługo zabiorę Cię do domu, obiecuję... - powiedziałem po cichu te zdanie odwracając się w stronę pola bitwy.
Wzbiłem się w powietrze i leciałem w stronę przeciwników. Czułem gniew, ból i smutek. Jedyne czego chciałem to zniszczyć ich albo i może zabić?
Czułem też jak moje oczy pokrywają się całe błękitną barwą, moje ciało świeci na jasny niebieski kolor a w moich dłoniach tworzy się finalne i najpotężniejsze zaklęcie aby ich unicestwić.
W pewnej chwili zwolniłem i krzyknąłem:
- Posmakujcie tego sukinsyny! - w tym samym czasie w ich stronę leciał mój magiczny lód, który na samym końcu przeobraził się w smoka i za jednym zamachem sprawił, że upadli na ziemię i już z niej nie wstali.
Cała energia jaką miałem opuściła mnie więc osunąłem się powoli na ziemię. Klęcząc ujrzałem światło. Odchylając głowę do góry ujrzałem czerwony kryształ, który zmierzał w moją stronę.
Złapałem kamień, który po dotknięciu moich dłoni zmienił się w naszyjnik. Założyłem go i szybko pobiegłem w stronę mojego ledwo żyjącego towarzysza.
Usuwając bańkę zobaczyłem, że ledwo kontaktował ze światem. Wziąłem go w swoje ramiona i szybko opuściłem budynek zakładając na nas zaklęcie niewidzialności.
Biegłem przez całą tą drogę nie zważając uwagi na ludzi, których czasami trąciłem ramieniem. Ważniejszy był teraz Sunoo.
- Wytrzymaj jeszcze trochę, proszę. - Sunoo przytaknął na to i nadal trzymając się za brzuch przytulił się jeszcze bardziej do mojego torsu.
Przy wejściu do domu chłopak zamknął oczy i nie odpowiadał na żadne z moich pytań. Do moich oczu znowu napłynęły łzy a ja sam krzyknąłem:
- Proszę nie umieraj! Błagam!
_______________________________________
Hej kochani!
Jak myslicie, co się stanie z Sunoo?

CZYTASZ
When the night meets the day •Taegyu•
Hayran KurguGdzie Taehyun jest potomkiem z Księżycowego Królestwa, a Beomgyu potomkiem ze Słonecznego Królestwa. Te dwie siły połączone ze sobą mogą przynieść zagładę dla całego świata. Jeden pocałunek ma niszczycielską moc. Jednak chłopcy od dawna coś do siebi...