~Beomgyu pov~
Wybiegłem jak najszybciej z domu Taehyuna i udałem się w stronę swojego domu. Czułem jak moje policzki pioką, zapewne moja twarz jest teraz czerwona jak burak.
Czemu ja to w ogóle zrobiłem? - powiedziałem cicho do siebie dalej biegnąc w stronę mieszkania. - Przecież to jednostronne uczucie, a na dodatek nie mogę go nawet pocałować! - Wykrzyczałem te słowa i zacisnąłem dłonie w pięści.
Wchodząc do domu, zamknąłem drzwi na klucz i stojąc plecami do nich osunąłem się na podłogę. Serce biło mi jak szalone, a ręcę lekko sie trzęsły z nadmiaru ekscytacji.
Od bardzo dawna chciałem to zrobić. Chciałem go przynajmniej dotknąć bo o przytulaniu nie było nawet mowy. Ale jednak. Jednak go przytuliłem.
Taehyun był bardzo umięśniony, napewno lepiej ode mnie. Obejmując go w pasie czułem jego bardzo napięte mięśnie.
Pomimo tego, że przyszedłem pomóc uratować jego towarzysza to nie ukrywam, bardzo cieszyłem się, że mogłem go zobaczyć. Od czasu zobaczenia go w szkole, w tej samej klasie, moje serce nie przestaje szybko bić obok niego.
Jego piękne niebieskie tęczówki i przyjemny głos. Ciagle widziałem w głowie obraz siedzącego Taehyuna w ławce szkolnej i spoglądającego w moją stronę.
Zamknąłem oczy i dłońmi zacisnąłem materiał koszulki w miejscu bijącego jak szalone serca. W moich myślach była teraz tylko jedna osoba. Taehyun.
- Wróciłeś w końcu do domu. - z transu wybudził mnie mój towarzysz - Ni-ki.
- Tak wróciłem. Czemu jeszcze nie śpisz? Już dawno powinieneś spać. - powiedziałem.
- Ja powinienem spytać o to samo, czemu nie śpisz? I czemu tak późno wracasz do domu?? Dzisiaj przecież oboje mieliśmy bardzo trudny wieczór.
- Już nie przesadzaj, zdobyliśmy kamień siły, prawie przy tym umarłem, ale wszystko skończyło się dobrze. - pokazałem na nadgarstku bransoletkę z przyczepionym do niej czerwonym kamieniem siły, który dzisiaj zdobyłem łącząc swoje siły z Ni-kim i walcząc z przeciwnikami.
- Pff. Gdybym nie zainterweniował to byś dawno leżał na ziemi z przebitym sercem, ale mniejsza o to, możesz mi zmienić opatrunki? Bo te nadają się tylko do kosza. - spytał mnie mój przyjaciel.
Ni-ki podczas walki doznał wielu obrażeń, jednak nie były one na tyle poważne jak w przypadku towarzysza Taehyuna.
Podszedłem do niego, zdjąłem wcześniejsze bandaże z plastrami i zacząłem je wymieniać na świeże, wcześniej dezynfekując jeszcze raz rany. Opatrując plecy Ni-kiego wtrąciłem:
- Nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego, że masz krótkie blond włosy, o wiele lepiej Ci w dłuższych włosach.
- Wiem, ale niestety jakoś muszę to znieść w tej ziemskiej postaci. Zresztą Tobie też pasują dłuższe włosy z białymi pasemkami, które masz w swojej normalnej postaci.. Ałć! Uważaj trochę!
- Już nie bądź taki delikatny. Nic Ci się nie dzieje. Nie umrzesz od nadmiaru wody sklepiającej zadrapania. Rana musi być odkażona. - powiedziałem śmiejąc się po cichu. - A teraz marsz do łóżka spać, jutro z rana muszę Ci znowu zmienić opatrunki i kupić jedzenie żebyś mi z głodu nie umarł bo do szkoły z takimi ranami nie pójdziesz.
- Dobrze mamo. - odpowiedział mi opryskliwie przyjaciel i zaczął kierować się w stronę swojej sypialni.
Zbierałem do pudełka różnej wielkości opatrunki, przeróżne maście i plastry, kiedy nagle Ni-ki zapytał mnie:
- U kogo dzisiaj byłeś pomóc uratować przyjaciela?
Przestałem porządkować bandaże w pudełku, zaniemówiłem. Stałem i wpatrywałem się w swoje dłonie. Cisza trwała kilka a może kilkanaście sekund. W końcu postanowiłem zebrać się na odwagę i mu odpowiedzieć.
- Ja..
- Niech zgadnę. Byłeś u Taehyuna, teraźniejszego księcia i przyszłego króla Ksieżycowego Królestwa? - spytał poważnym tonem.
- Ni-ki ja... Ja nie wiedziałem, że to właśnie on wzywał pomocy.. Ale przecież nic się nie stało.. Do niczego nie doszło..
- Jeszcze do niczego nie doszło. Przecież rodzice ostrzegali Cię przed nim, wiesz doskonale co się stanie jeśli nawet przez przypadek Wasze usta się złączą.
Na samą myśl o naszym pocałunku moje policzki się zarumieniły. Jednak szybko ochłonąłem, odwróciłem sie w stronę Ni-kiego i z poważną miną powiedziałem:
- Wiem doskonale co się stanie. Spokojnie nic mi się nie stało, zresztą nie jestem głupi, żeby go całować i sprowadzać zagładę na tą planetę. Proszę zaufaj mi, do niczego dziś nie doszło między nami. - zacisnąłem dłonie w pięści. Byłem lekko zdenerwowany, jednak nie mogłem winić Ni-kiego za to, że musiał mnie chronić.
- Ufam Ci Gyu, ale jemu już nie. Nie wiadomo co mu strzeli do głowy. - powiedział Ni-ki ziewając w połowie zdania i opierając się o poręcz na schodach.
- Zapewne jego też rodzice przede mną ostrzegli, więc nie masz się o co bać. A teraz czmychaj do łóżka bo ja Cie wyciągać siłą z łóżka jutro nie będę.
- Już idę mamo. - odpowiedział lekko już senny Ni-ki. Oczy, które przecierał co kilka sekund, samorzutnie mu się zamykały.
Kiedy chłopak poszedł do swojej sypialni skończyłem pakować pozostałe na stole rzeczy i położyłem je na półkę w łazience. W międzyczasie umyłem się i przebrałem w piżamę.
Leżąc i patrząc się w sufit myślałem o dzisiejszym zajściu między mną a Taehyunem. Zamknąłem oczy i przytuliłem się do poduszki. Nawet nie zauważyłem tego jak szybciej zasnąłem bo w moich myślach była tylko jedna osoba - Kang Taehyun.
_______________________________________

CZYTASZ
When the night meets the day •Taegyu•
Hayran KurguGdzie Taehyun jest potomkiem z Księżycowego Królestwa, a Beomgyu potomkiem ze Słonecznego Królestwa. Te dwie siły połączone ze sobą mogą przynieść zagładę dla całego świata. Jeden pocałunek ma niszczycielską moc. Jednak chłopcy od dawna coś do siebi...