Rose
Poranek był spowity niezwykle gęstą mgłą, kiedy zerknęłam za okno bez firanki zaraz po przebudzeniu. Leżałam przez dłuższy czas w ramionach Harry'ego. Jego ust są lekko rozchylone, oddycha głęboko, lecz spokojnie, policzki ma przesiąknięte czerwienią. Delikatnie, żeby go nie obudzić wyplątałam się z jego uścisku i czmychnęłam do łazienki. Umyta, owinięta ręcznikiem weszłam do pustej garderoby, na wieszaku czekały na mnie ubrania. Czarne materiałowe spodnie oraz za duża biała koszula. Wysuszyłam mokre włosy.
Zerknęłam na Harry'ego, który odwrócił się drugi bok.
- Już uciekasz? - zapytał się zaspany przecierając twarz ręką.
Podeszłam do biurka wyciągając z szuflady czerwoną szminkę. Umalowałam usta zerkając na chłopaka. Zgarnęłam papierosy i zapalniczkę z szafki nocnej, wrzuciłam rzeczy do kieszeni spodni.
- Muszę iść do dziadka - rzuciłam. - Wrócę za godzinę, nie znikaj nigdzie.
- Nawet nie zmierzam - wymamrotał przewracając się na brzuch.
Gabinet dziadka był skąpany w bladym świetle. Dumbledore siedział za biurkiem notując uporczywie na pergaminie, podniósł wzrok zatapiając go we mnie. Usiadłam na fotelu przed nim, wygładziłam starannie włosy zarzucając nogę na nogę.
- To się tam stało, kwiatuszku? - zapytał spokojnie.
Opowiedziałam jemu wszystko, od początku do końca. Wreszcie zamilkłam. On także nie odzywał się, jego wzrok upadł nisko na blat biurka.
- Jesteś na mnie zła?
- Wychowałeś mnie, jesteś moim dziadkiem. Kocham ciebie i babcie najmocniej na świecie. Wybaczę wam zawsze wszystko.
- Minerwa nie wie - odparł, zasmucony wpatrzył się w okno - Nikt nie wie, twoja mama też nie wiedziała, przecież ona by mnie znienawidziła. Tak bardzo was kocham. Nasza miłość jest wszystkim, ona przezwycięży wszystko.
Schował twarz w dłonie, łokcie zarzucił ciężko na biurko.
- Co się stało kiedy mnie nie było? Dlaczego wczoraj było tu tyle krzeseł? Na co spóźnił się, Harry?
- Spokojnie, kwiatuszku - przerwał mi, kiedy kolejny raz próbowałam nieporadnie zadać pytanie - Zakon feniksa, wszystkie osoby, które siedziały na tych krzesłach należą do tej organizacji, Są to ci, którzy walczą w Lordem Voldemortem.
- Odrodził się, Czarny Pan?
- Tak, trzy lata temu. Jeżeli tylko będziesz chciała pozwolę tobie na dołączenie do zakonu.
- Co z tatą?
- Nie jest jego sługą, dowiedział się o zdradzie twojego ojca, dlatego nie uczestniczy w misjach, jest za duże ryzyko. Severus znalazł sposób, aby usunąć mroczny znak, lepiej żebym nie wdawał się w szczegóły. - westchnął - On tak cierpiał. Teraz wykonuje eliksiry dla szkoły i zakonu.
Z dziwnym utrapieniem wyciągnęłam z kieszeni spodni paczkę papierosów. Przysunęłam ją pod nos Albusa, który pokręcił głowę zrozpaczony wszelkim złem. Zapaliłam papierosa sprawiając sobie nietuzinkową przyjemność.
- Jest źle, Rose. Bardzo źle. Voldemort jest silniejszy niż zakładałem. Nie potrafię sobie poradzić z nim, z tym całym chaosem.
- Mam tobie jakoś pomóc, dziadku?
- Tak. Jesteś silna, bardzo. Czuję to, kiedy siedzisz, czuję twoją magię. Walcz z tym złem, pomóż mi nad tym zapanować.
- W jaki sposób?
CZYTASZ
Królowa Gryfonów • Córka Severus'a Snape'a
ФанфикRose Snape przytłoczona egzystencją nudnego, młodzieńczego życia rozpoczyna eskapadę z odwagą i namiętnością. Skłonna do przekroczenia granic ludzkiej natury zaczyna eksperymentować z pięknem, ze sztuką oraz alkoholem. Stojąca pomiędzy dobrem, a złe...